rozdział XXII: A tak wspominam.

123 3 0
                                    


,,Obietnica miłości wypływa z bardzo młodych serc."

     Scott przeciągnął się na łóżku, a potem ziewnął. Na zegarku wybiła już dawno godzina dziesiąta. Przetarł swoje oczy i spojrzał w lewą stronę. Tam wciąż spał Clint. Lang pokiwał z niedowierzaniem głową. Nigdy nie sądził, że jednak Barton będzie gotów z nim być. Scott uważał siebie za naprawdę niemądrą istotę, w niektórych sytuacjach, a los się do niego uśmiechnął. Na samą myśl, że może tak już zostać, czuł niesamowite ciepło na sercu. Ale tak naprawdę nie był pewien niczego. Wolał dmuchać na zimne, niż się zbyt bardzo rozczarować. Wiedział, że tak czy siak gdyby Clint z nim zerwał jego emocje wisiałyby na włosku. Dziwnym trafem obydwoje obiecali sobie to, że będą. Ale obietnice uwielbiają być łamane. Lang pokręcił głową i powoli wstał z łóżka. Wsunął stopy w swoje kapcie, a potem ruszył w kierunku kuchni. 

Po drodze poprawił swoją koszulkę, a przez nieuwagę prawie wszedł w ścianę. Gdy był już w kuchni zaczął szykować kanapki. Nastawił wodę na ulubioną kawę Clinta i herbatę dla siebie. Barton oficjalnie nie mieszkał u niego, ale nazbyt często bywał w domu Scotta. Lang bał się nie akceptacji ze strony ojca Clinta i daleko im do tego nie było. Pan Barton był bardzo przeciwny związkowi jego syna z chłopakiem, a Scott to po części rozumiał. Jednak po paru dniach zmienił zdanie, a były Puchon do tej pory nie wiedział czego to było powodem. Jego początkowe myśli były bezpośrednio związane z ogłoszeniem publicznym ze strony Tony'ego, ale dla Langa to było zbyt późno. A przecież pan Barton dowiedział się o ich związku zaraz po zakończeniu szkoły przez Clinta. Były Puchon myślał, że Gryfon z nim zerwie, bo poznał kogoś lepszego, innego. Lecz jego korespondencje nie miały końca, a w tym wszystkim uspokajali go znajomi. Scott od nich dowiedział się, że Clint nikomu nigdy nie był wierny, ale Lang stanowi wyjątek. To było dla wszystkich niespodziewane zjawisko, gdy Barton pokazywał swoje uczucia i mu uwierzyli. Scott też uwierzył, a także był szczęśliwy. 

- A ty coś się zawiesił?- spytał Clint, a Lang otrząsnął się i spojrzał na chłopaka przy stole. Nawet nie słyszał żadnych kroków, znów odpłynął daleko z myślami.

- A tak wspominam.- oznajmił szczerze Scott, a potem lekko uśmiechnął. Barton puścił mu oczko i gestem dłoni wskazał, aby niższy chłopak usiadł przy stole. Lang złapał w obie dłonie kubki, do których chwilę wcześniej wlał wrzącej wody.

- Dziękuję, mróweczko.

- Co ja Ci...- zaczął Scott, ale zdał sobie sprawę, że nic zdziała słowami i prośbą. Clint i tak będzie robił swoje.- A zresztą nie ważne. Smacznego.

- Wciąż nie mogę uwierzyć, że twój dziadek przez całe swoje życie ukrywał ten domek.- odparł nagle Barton. Lang sam był zdziwiony tym jaką prawdę powiedział mu jego krewny, tuż przed swoją śmiercią, a tym bardziej nagłym spadkiem z jego strony. Nigdy nie mieli dobrego kontaktu. Ojciec jego mamy zawsze był źle nastawiony do męża swojej jedynej córki. A Scott bardzo przypominał swojego tatę. Z czasem jednak Harris - jego dziadek, a konkretniej po śmierci męża córki zaczął zauważać swego wnuka. Scott nie mógł się do tego przyzwyczaić. Aż pewnego razu dziadek wziął go 'na stronę' i poprosił o rozmowę. Wtedy też powiedział mu całą prawdę - o tajemniczym domku na przedmieściach Londynu, dosyć blisko miejsca, gdzie mieszkał Tony i Peter, o swojej rodzinie, o tym jak Scotta widział jego dziadek. Było to tydzień przed śmiercią Harrisa. Dwa dni po niej Lang dowiedział się, że dostał w spadku dosyć sporą ilość funtów, a także wcześniej wspomniany dom. Dla Scotta on był w sam raz, mógł wreszcie przenieś się na swoje, ale zrobił to dopiero rok po zakończeniu nauki. Musiał się opiekować swoją matką, którą pochłonęła żałoba. 

behind the walls of hogwarts | avengers CZĘŚĆ I ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz