Rozdział 25

2K 125 0
                                    

-Nazwisko?-zapytał się mnie

-Przyszłam zamiast dyrektora szkoły dla zmiennkształtnych

-Nazwisko?-ponowił pytanie

-Czy księżniczkę feniksów też byś o to pytał

-Nie-odpowiedział bez zastanawiania się

-W takim razie przed tobą stoi właśnie ona, a teraz przepuść mnie chyba, że chcesz narazić się na gniew moich rodziców-czasami dobrze mieć ojca i matkę władcami.

Posłusznie wykonał moje polecenie, a ja weszłam do domu, w którym się wychowałam.  Przeszłam do sali balowej tej samej gdzie odbyło się moje nieudane przyjęcie urodzinowe. Przy ścianach stało pełno stołów zapełnionych jedzeniem. Czy rodzice chcą  wykarmić tym wszystkich ludzi ? Podeszłam do moich rodziców, którzy byli bardzo zajęci rozmawianiem z innymi.

"Czy to nie może wreszcie się skończyć"usłyszałam głos mojego ojca w swojej głowie
Nagle wpadłam na jakąś osobę. Popatrzałam się na nią i zobaczyłam  moją najlepszą przyjaciółkę-Paulinę. Przytuliłam ją na powitanie

-Kam jak na dawno Cię nie widziałam

-Ja ciebie też Paula

Dalej rozmawiałyśmy o nieistotnych sprawach. Jak ja się cieszę, że mogłam ją zobaczyć.
Ale ona musiała iść przywitać się z swoim wujostwem.
Nagle podszedeszły do mnie te same wilkołaki, z którymi kłuciłam się w szkole.

-Witaj ptaszku-powiedział alfa.

-Witaj kundlu-na moje słowa cała gruba warkneła

-Co Cię tu sprowadza?-pyta się mnie jakiś beta

-Wiesz jestem księżniczką Feniksów

-Wiemy, że tak nie jest-przemówił jakiś omega

-Skąd!?

-Twoi rodzice nam to przekazali

-Czy wy słuchacie się rodziców? Ja nie i nawet dobrze, tak samo, że mój brat jest ich następcą, a nie ja. Sukienki i warzne rozmowy to nie dla mnie! -ostatnie słowo krzyknęłam przez co wszystkie spojrzenia zostały skierowane na mnie.

-Córko co to ma być?-no w końcu odezwał się mój ojciec

-Nie widać rozmowa

-Nie tak cię wychowaliśmy-już chciałam mu powiedzieć jak, ale przeszkodziła mi w tym moja matka zadając pytanie

-Tak wogóle co ty tu robisz Kamilo? Przecież zostałaś wykluczona z swojej rodziny-

Co! Czy ja o czymś nie wiem? Przecież oni mi tylko zabrali tytuł następcy, a teraz jeszcze wykluczyli ze swojej rodziny

-I nawet dobrze, że już nie jesteście moimi rodzicami!-krzyknełam, a po chwili moje oczy zaczęły się jarzyć niebieskim światłem. Uniosłam się po nad głowami tu obecnych i zmieniłam się w pięknego błękitnego feniksa. Następnie stanęłam na swoich złotych szponach na podłodze

-Kim ty jesteś? I gdzie jest nasza córka?-krzyczą moi rodzice. No błagam oni jeszcze nie skojarzyli faktów

-Gdybyście ją zrozumieli, wiedzielibyście, że to jestem ja. Nazywam się Kamila i jestem feniksem z przepowiedni.

-Kłamiesz, nie jesteś naszą córką, ona urodziła się bez mocy zmieniania się w Feniksa.

"Kam oni Cię nie rozpoznają po głosie."

"Dlaczego?."

"Przemawiasz moim głosem podczas zmiany."

Zamknęłam powieki i wyobraziłam siebie w swojej ludzkiej postaci. A gdy je otworzyłam, byłam już sobą tylko że moja czerwona suknia zmieniła się na piękną błękitną suknię. Nie miała ona  zakrytych ramion, ani ramiączek , za to jej dekold był w kształcie serca . Sięgała ona do ziemi. Wyglądałam niczym jak księżniczka, którą kiedyś byłam.

-A teraz mnie rozpoznajesz matko?-zapytałam się jej.

-Córeczko!-podbiegają do mnie.
Lecz ja się od nich odsuwam.

-Teraz jestem dla was córką, a przed tem?

-Kamilo, skąd mogliśmy wiedzieć, że ty jesteś zmienną.

-Znikąd, ale mogliście się postawić w mojej sytuacji. Co byście zrobili gdyby musielibyście ukrywać bardzo ważną tajemnicę, przed wszystkimi, których znasz-na szczęście, niektórzy wiedzieli o moim sekrecie. Nagle moje oczy zrobiły się na chwilę błękitne, a potem wróciły do swojej normalnej barwy.

"Barti co się dzieje?"

Fenix(Zakończone)Where stories live. Discover now