- Po prostu jestem zmęczona, wiesz wymioty i tak dalej. Mówię ci, jak tylko dzisiaj wejdę do łóżka, to nie wyjdę przez tydzień - nie mogę się powstrzymać, aby nie zacząć narzekać. Nawet nie wiem, po co to robię. Po prostu zwyczajnie potrzebuje rozmowy.

- Córeczko chcesz mi coś powiedzieć? - jej ton głosu mi się nie podoba.

- Nie? A ty chcesz mi coś powiedzieć? - pytam, lekko przygryzając wewnętrzną część policzka.

- Czy ty przypadkiem nie jesteś w ciąży? - zamieram.

- Nie. Jasne, że nie - bronię się - to tylko zatrucie.

- I to zatrucie trwa tydzień? Emily błagam córeczko, nie zachowuj się jak dziecko - odpiera, cieplejszym tonem niż się spodziewałam.

- Mamo, ale ja nie jestem w żadnej ciąży - dalej wałkuję temat.

- Och... No dobrze - odpuszcza, chyba domyślając się, że i tak mnie, nie przekona. Ja nie zachowuje się jak dziecko, po prostu wiem, że mam racje. - Kiedy nas odwiedzisz?

- Nie wiem mamuś. Jak na razie nudzę się jak mops - wzdycham.

- w takim razie trzymaj się. I przestań być taka uparta - obie wybuchamy śmiechem.

- Pa mamuś - odpieram cieplej i rozłączam się.

Odkładam telefon i wracam do wcześniejszej pracy. Wycieram stół małą szmatką, po czym brudne naczynia wkładam do zmywarki.

- Emily - mała staje w kuchni, go akurat kończę wycierać. Wtula się we mnie i cicho ziewa.

- Jak sie spało? - pytam, patrząc na nią spokojnym wzrokiem.

- Dobrze, ale jestem już głodna - lekko się śmieje i wyciągam płatki.

Jak co rana robię jej płatki z mlekiem i jak zwykle cała miska znika. Ten poranek jest strasznie dziwny nie dość, że mama bombardowała mnie przez telefon, to jeszcze zachowałam się jak idiotka przy mamie Matthew. Ciąża to nie jest dobry moment, a przynajmniej nie teraz. Nie to żebym się bała, bo cholernie się boje, ale teraz nie pora na dziecko.

- Emily pobawisz się ze mną? - mała ciągnie mnie za rękaw bluzki.

- Pewnie myszko - uśmiecham się szeroko i ciągnie mnie do swojego pokoju.

Obie siadamy na małym białym dywanie przy domku dla lalek i zaczynam się z nią bawić. Jest taka słodka podczas zabawy. Nie mogę przestać na nią patrzeć. W pewnym momencie obie wybuchamy głośnym śmiechem. Lekko zaczynam ją łaskotać, na co od razu sie wierci i śmieje.

- Prze... Przestań! - śmieje się cały czas. Łaskocze ją z szerokim uśmiechem, a gdy się wydostaje, sama nie mogę przestać się śmiać.

- Kocham cię Emily - mała przytula mnie mocno tak, że jej ciałko przylega do mnie.

- Ja też cię kocham mała - całuje ją w policzek. Od razu wyciera to miejsce i zaczyna głośno chichotać.

Matthew

- Nie wiem co się z nią dzieje. Nie nic mi nie mówiła. Najwyżej pojadę z nią do lekarza - rozmawiam z mamą, wsiadając do samochodu - zadzwonię jutro. Właśnie jadę do domu - rzegnam się z nią i rozłączam słuchawkę.

Wyjeżdżam spod firmy i chce jak najszybciej pojechać do domu. Mam ochotę rzucić się na wygodną kanapę i nic nie robić. Nagle czuję lekkie ukłucie w kierunku wątroby.

- Co jest? - Krzywię się, ale mimo to nie przerywam jazdy.

Staram się skupić na drodze, choć mi to nie wychodzi. Spinam się lekko i dociskam pedał gazu. Zaciskam mocniej szczękę, gdy ból się nasila. Klne w środku i skręcam do mieszkania. Wjeżdżam na posesje i wyciągam klucz ze stacyjki. Moje dłonie zaczynają drżeć. Wzdycham i wysiadam z samochodu. Zakładam na twarz uśmiech, który nie zdradzi mnie grymasem.

Pomóż mi odnaleźć siebie [Zakończone]Waar verhalen tot leven komen. Ontdek het nu