Minęło kilka tygodni, odkąd wróciliśmy z nad morza. Mogę śmiało stwierdzić, że te tygodnie były jednymi z najlepszych. Wszystko wróciło do normy. Ja i Matthew praktycznie się mijamy. Zaraz jak przyjechaliśmy do domu, mała chciała, aby tata złożył jej różowy domek dla lalek. Od tamtej pory ciągle bawi się tym domkiem, a mnie cały czas zachęca do zabawy. Jestem perfidnie zmęczona. Nie zrozumcie mnie źle, lubię zajmować się Katy, ale to tydzień śpiocha. Dzwonek roznosi sie po całym domu. Idę do drzwi i otwieram.
- Dzień dobry - mówię lekko zaskoczona wizytą mamy Matta.
- Cześć kochanie - jego mama przytula mnie na przywitanie. Jeszcze do tego nie przywykłam - Mój syn jest strasznie roztrzepany. Zostawił u mnie swojego laptopa - wyjaśnia. Rozszerzam drzwi i zapraszam ją gestem ręki do środka.
- Napije się pani kawy? Herbaty? - pytam, idąc do kuchni.
- Poproszę herbaty - odpowiada ciepło - Katy jeszcze śpi? - patrzy na mniej z lekkim uśmiechem i siada przy stole.
- Tak jeszcze śpi, ale na pewno zaraz sie obudzi - rzucam jej przelotny uśmiech i parzę herbatę, o czym filiżankę stawiam przed nią.
- Prosze - wzdycham cicho i robię sobie kawę.
- Podobno byliście nad morzem - zaczyna.
- Tak. Było całkiem dobrze - siadam naprzeciw kobiety z kawą.
Biorę łyk kawy i to szybko i go biorę, tak szybko mam ochotę to zwrócić. Mama mojego ukochanego patrzy na mnie widoczne zaciekawiona, ale jednocześnie zmartwiona?
- Przepraszam na chwilę - mówię cicho i zrywam się od stołu.
Szybkim krokiem zmierzam do łazienki i zamykam nad sobą drzwi. Do toalety zaczynam opróżniać zawartość żołądka. Krzywiąc się, ocieram usta papierowym ręcznikiem. Wstaje od toalety i podchodzę do umywalki. Zaciskam na niej dłonie, nie patrząc w lustro i cicho wzdycham. Wyciągam z kubka mal szczoteczkę i starannie szczotkuję zęby. Wypłukuje usta i wycieram je ręcznikiem. Wychodzę z toalety, a mama Matta patrzy na mnie tak jak przedtem. Jest lekko zmartwiona.
- Wszystko w porządku Skarbie? - przygląda mi się ciepło. Jest trochę zmieszana.
- Tak wszystko w porządku - wymuszam uśmiech, ale ona tego nie kupuje. Nie wnika w to.
Znów wchodzę do kuchni i biorę swoją szklankę kawy, po czym wylewam ją. Pierwszy raz od wielu lat nie mam ochoty na kawę.
- Cóż może już pójdę - kobieta odzywa się z lekkim uśmiechem i kładzie laptopa na stole - trzymaj się - przytula mnie - mam nadzieję, że dobrze się czujesz, choć jakoś ci nie wierzę - odpiera z troską w głosie, a ja nie mogę się nie uśmiechnąć. To miłe, że się troszczy.
Widzę, jak znika za drzwiami i nie wiem dlaczego, ale jakoś dziwnie się czuje. Patrzę jeszcze chwilę w kierunku drzwi, po czym wracam do kuchni i zaczynam sprzątać. W końcu dzwoni mój telefon.
- Halo? - odpieram od niechcenia.
- Część córeczko - och... To mama.
- Cześć mamo - witam się i najlepiej umiem, ale chyba nie mam na to nastroju.
- Nie odzywasz się, więc pomyślałam, że sama się odezwę. Coś sie stało? Masz jakiś inny głos - może zmartwiona. Nie mogę się powstrzymać, aby nie przewrócić oczami.
- Wszystko jest w porządku. Czuje się świetnie - chciałabym się tak czuć.
- Powiedzmy, że ci wierzę - odpuszcza, ale i tak wiem, że się martwi.
CZYTASZ
Pomóż mi odnaleźć siebie [Zakończone]
RomanceNiby znowu ta sama historia. Ona poznaje jego zakochuje się w nim i żyją długo i szczęśliwie. Jest tu pewien haczyk. To nie jest życie, a jedynie bajka. Dziewczyna skrzywdzona przez los i mężczyzna godzący się z przeszłością. Tysiące tajemnic i sekr...