Rozdział 32

2K 98 11
                                    

Minęło kilka tygodni, odkąd wróciliśmy z nad morza. Mogę śmiało stwierdzić, że te tygodnie były jednymi z najlepszych. Wszystko wróciło do normy. Ja i Matthew praktycznie się mijamy. Zaraz jak przyjechaliśmy do domu, mała chciała, aby tata złożył jej różowy domek dla lalek. Od tamtej pory ciągle bawi się tym domkiem, a mnie cały czas zachęca do zabawy. Jestem perfidnie zmęczona. Nie zrozumcie mnie źle, lubię zajmować się Katy, ale to tydzień śpiocha. Dzwonek roznosi sie po całym domu. Idę do drzwi i otwieram.

- Dzień dobry - mówię lekko zaskoczona wizytą mamy Matta.

- Cześć kochanie - jego mama przytula mnie na przywitanie. Jeszcze do tego nie przywykłam - Mój syn jest strasznie roztrzepany. Zostawił u mnie swojego laptopa - wyjaśnia. Rozszerzam drzwi i zapraszam ją gestem ręki do środka.

- Napije się pani kawy? Herbaty? - pytam, idąc do kuchni.

- Poproszę herbaty - odpowiada ciepło - Katy jeszcze śpi? - patrzy na mniej z lekkim uśmiechem i siada przy stole.

- Tak jeszcze śpi, ale na pewno zaraz sie obudzi - rzucam jej przelotny uśmiech i parzę herbatę, o czym filiżankę stawiam przed nią.

- Prosze - wzdycham cicho i robię sobie kawę.

- Podobno byliście nad morzem - zaczyna.

- Tak. Było całkiem dobrze - siadam naprzeciw kobiety z kawą.

Biorę łyk kawy i to szybko i go biorę, tak szybko mam ochotę to zwrócić. Mama mojego ukochanego patrzy na mnie widoczne zaciekawiona, ale jednocześnie zmartwiona?

- Przepraszam na chwilę - mówię cicho i zrywam się od stołu.

Szybkim krokiem zmierzam do łazienki i zamykam nad sobą drzwi. Do toalety zaczynam opróżniać zawartość żołądka. Krzywiąc się, ocieram usta papierowym ręcznikiem. Wstaje od toalety i podchodzę do umywalki. Zaciskam na niej dłonie, nie patrząc w lustro i cicho wzdycham. Wyciągam z kubka mal szczoteczkę i starannie szczotkuję zęby. Wypłukuje usta i wycieram je ręcznikiem. Wychodzę z toalety, a mama Matta patrzy na mnie tak jak przedtem. Jest lekko zmartwiona.

- Wszystko w porządku Skarbie? - przygląda mi się ciepło. Jest trochę zmieszana.

- Tak wszystko w porządku - wymuszam uśmiech, ale ona tego nie kupuje. Nie wnika w to.

Znów wchodzę do kuchni i biorę swoją szklankę kawy, po czym wylewam ją. Pierwszy raz od wielu lat nie mam ochoty na kawę.

- Cóż może już pójdę - kobieta odzywa się z lekkim uśmiechem i kładzie laptopa na stole - trzymaj się - przytula mnie - mam nadzieję, że dobrze się czujesz, choć jakoś ci nie wierzę - odpiera z troską w głosie, a ja nie mogę się nie uśmiechnąć. To miłe, że się troszczy.

Widzę, jak znika za drzwiami i nie wiem dlaczego, ale jakoś dziwnie się czuje. Patrzę jeszcze chwilę w kierunku drzwi, po czym wracam do kuchni i zaczynam sprzątać. W końcu dzwoni mój telefon.

- Halo? - odpieram od niechcenia.

- Część córeczko - och... To mama.

- Cześć mamo - witam się i najlepiej umiem, ale chyba nie mam na to nastroju.

- Nie odzywasz się, więc pomyślałam, że sama się odezwę. Coś sie stało? Masz jakiś inny głos - może zmartwiona. Nie mogę się powstrzymać, aby nie przewrócić oczami.

- Wszystko jest w porządku. Czuje się świetnie - chciałabym się tak czuć.

- Powiedzmy, że ci wierzę - odpuszcza, ale i tak wiem, że się martwi.

Pomóż mi odnaleźć siebie [Zakończone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz