Rozdział 20

2.8K 132 22
                                    

Emma

Budzę się i czuję ciepło jego silnych, aczkolwiek ciepłych ramion, które ogrzewają moje ciało. Lekki uśmiech wskakuje na moją twarz, a jego ciepły oddech delikatnie owiewa moją szyję. Wyzwalam się z jego uścisku i siadam na łóżku. Momentalnie spoglądam na telefon i sięgam po niego. "I jak tam nasz kolega? Wyzdrowiał już? Ojej przykro mi chyba znowu będę musiał narozrabiać". Śledzę oczami SMS i czuje momentalne przyspieszenie serca, a potem delikatny pocałunek na moim ramieniu.

— Co tam czytasz? — Pyta zaspany. Bez wahania blokuje telefon i znów odkładam na stolik.

— Nic, nic. — Daje mu buziaka w policzek i powoli wstaje z łóżka.

Bez słowa opuszczam pokój i idę do łazienki się ubrać. Delikatnie dłonią przeczesuje włosy i patrzę w lustro. Mój makijaż jest rozmazany a o włosach wolę nie mówić. Ciężko wzdycham i zakładam na siebie luźną białą koszulkę i jeansy z wysokim stanem, które ozdabia czarny pasek. Staje przy umywalce i sięgam po szczotkę. Starannie przeczesuje włosy, po czym związuje je w luźną kitkę. Myję twarz letnią wodą i myję zęby, po czym zawartość pasty wypluwam i znów przemywam twarz, którą następnie wycieram białym, czystym ręcznikiem. Wychodzę z toalety i widzę Matthew wychodzącego z sypialni z moim telefonem.

— To twoja mama — mówi, podając mi telefon. Odbieram od niego urządzenie i widzę, jak na ekranie wyświetla się napis "mama". Zaskoczona odbieram telefon.

— Hej, mamo? — Moje słowa bardziej brzmią jak pytanie niż stwierdzenie, a w moim głosie nie słychać nawet krzty zadowolenia.

— Cześć, córeczko. — Coś mi się wydaje, że ta rozmowa nie będzie należała do najmilszych. Jej głos jest zmieszany i lekko zawahany.

— Coś się stało? — Zadaje pytanie, chodząc jak na szpilkach po salonie.

— Emily zrobisz mi płatki? — Słyszę głosik zaspanej Katy, odwracam się do niej i pokazuje, że rozmawiam przez telefon "zaraz ci zrobię" mówię bezgłośnie. Kiwa na potwierdzenie i posłusznie idzie do salonu, aby znów obejrzeć swoją ulubioną kreskówkę.

— Czy ty masz...? — Pyta lekko zdezorientowana. Ucinam i lekko zaczynam się uśmiechać w duchu.

— Nie mamo. To córka mojego szefa. — Wzdycham — mniejsza o to... Coś się stało, że do mnie dzwonisz?

— Chciałabym zaprosić cię na mój ślub — odpiera z zawahaniem, a ja od razu wyczuwam u niej zdenerwowanie.

— Jaki ślub? A tata? Co z nim? — wyduszam z siebie pytania z prędkością światła.

— Emily ja miałam do ciebie dzwonić, ale nie odbierałaś. On nie żyje. Zmarł dwa lata temu. — W słuchawce zapada głucha cisza. Z moich ust wydobywa się zduszony szloch. Powoli osuwam się o ścianę, czując, jak serce podchodzi mi do gardła i uniemożliwia mi powiedzenie czego kolwiek — córeczko nie odbierałaś, więc w końcu odpuściłam — kontynuuje.

— Dlaczego... Przecież mogłaś przyjechać i wszystko powiedzieć... Boże — teraz już płacze.

— Córeczko proszę cię, przyjedź. Ceremonia odbędzie się za tydzień. Bilet już wysłałam — mówi, ale słyszę, jak jej głos się łamie. Rozłącza się.

— Emily co się stało? — Mała podbiega do mnie i siada mi na kolanach. Swoimi małymi rączkami ociera moje policzki i przytula mnie.

— Nic kochanie — szepcze do jej uszka i mocno przytulam — chodź zrobimy płatki — odpieram, starając się brzmieć normalnie. Kiwa ochoczo i powoli obie wstajemy.

Pomóż mi odnaleźć siebie [Zakończone]Where stories live. Discover now