Zero

127 15 8
                                    

Zero.

Dokładnie tyle szans dawali lekarze Chanowi na przeżycie. I może leżał jako warzywo przez parę lat, ale przeżył.

Nie wiedział czy to dzięki jego wiernym przyjaciołom ze szpitala, którzy mimo problemu, jakim była śpiączka, pilnowali go i traktowali jak członka rodziny, a może to dzięki jego mamie, która codziennie przez parę godzin siedziała przy jego łóżku.

Wiele czynników mogło się złożyć na to, że żył, obudził się i po rehabilitacji wrócił do siebie.

Jednak najgorsze było to, że z dwunastki tak wiernych mu osób zostały tylko dwie.

Minghao i Junhui.

Dwoje chłopaków stanowiących dla siebie wielkie wsparcie. W końcu byli ze sobą od paru lat, a jeden pomógł drugiemu w ciężkiej chorobie. Takich rzeczy się nie zapomina.

Chińczycy nie wiedzieli sami, gdzie tak dokładniej podziała się reszta. Po prostu z dnia na dzień wszyscy odeszli. Każdy, co do ostatniej osoby. Może było to spowodowane wieloma kłótniami lub niemiłymi sytuacjami, które w ciągu ostatniego roku przybrały na sile.

— Tak nam przykro Chan. Obudziłeś sie, a tych debili nie ma. Wszyscy naprawdę chcieli byś się obudził.. Nie wiemy co się stało, że uciekli — zaczął mówić Jun, który bardzo troszczył się o Dino, prawie jak o własne dziecko.

— To nie wasza wina, jednak chciałbym prosić was o pomoc.

— O co dokładniej? — zaciekawił się Xu.

— Chciałbym ich znaleźć.

Hospital Friends *zawieszone*Where stories live. Discover now