Rozdział 24

393 74 10
                                    

Leżę na łóżku i odtwarzam w głowie wczorajsze wydarzenia.

Gdy Dan odwoził mnie do domu, a właściwie, gdy wracaliśmy do siebie, bo przecież mieszkamy okno w okno, uspokoiłam się nieco i chwilę z nim porozmawiałam.

– Wiesz, co mi James powiedział? – zwróciłam się do mojego przyjaciela.

Było to pytanie retoryczne, bo przecież nie wiedział, chyba że podsłuchiwałby nas, ale podejrzewam, że i tak wiele trudu sprawiłoby mu usłyszenie czegokolwiek.

– Że cię kocha? – odpowiedział wtedy Dan, spoglądając na mnie.

– Nie. Nie użył tych słów, tylko, że „coś do mnie poczuł"... Skąd wiedziałeś, że powiedział coś w tym stylu?

– Alice, przecież to było widać. Było widać, że mu się podobasz. Było to nawet słychać. Nie sądziłem tylko, że okaże się taki skurwielem.

Widziałam, że Danowi trudno było zebrać myśli. Mnie wcale nie było łatwiej... Resztkami sił opowiedziałam mu całą tę okropną historię, a on tylko kręcił głową w niedowierzaniu. Poszedł razem ze mną do mojej sypialni; założyłam jego bluzę, a kurtkę Jamesa wcisnęłam w najciemniejszy kąt szafy. Położyłam się, a po policzkach powoli spływały mi łzy. Pozostał obok mnie, głaszcząc moje włosy i bez przerwy opowiadając zabawne historyjki. Przyznaję, że dzięki temu było mi dużo lepiej. Przytulałam się do jego ciepłego ciała i uspokajałam emocje. Kiedy mój umysł trochę się wyciszył, zasnęłam w silnych objęciach przyjaciela.

Teraz obżeram się czekoladkami i postanawiam, że już nigdy nie ruszę się z własnego pokoju, bo moje życie ostatnio jest jedną wielką pułapką. Jeśli spędzę całe lato w pokoju, to nic złego mnie nie spotka. Prawda?

W tym momencie cieszę się, choć to naprawdę nieodpowiedni dobór słów, że moja mama nie może chodzić po schodach, bo na pewno byłaby już u mnie tysiąc razy. W końcu mi to obiecała, a ja przecież zawsze tego chciałam... Teraz jednak potrzebuję być sama. A ona co rusz kogoś na mnie nasyła. Jak nie sprzątaczka, to rehabilitantka. Nawet ogrodnik! Mama wysłała tutaj tego starszego, sympatycznego pana, by sprawdził, czy wszystko u mnie dobrze i zapytał, czy zejdę na dół...

Musiałam bez przerwy kłamać, że jest w porządku, podczas gdy w rzeczywistości czuję się jakby ogromne, metalowe coś, przygniatało mnie do łóżka. Jest mi tak źle, że już nawet nie chce mi się płakać nad moim losem.

Czy tak wygląda złamane serce? I czy można mieć złamane serce, jeśli się kogoś nie kochało?

Naprawdę spędzenie całego lata w tym pomieszczeniu, to najlepsze, co mogę zrobić, ale wiem, że gdy tylko mój przyjaciel skończy trening, to zaszczyci mnie swoją obecnością i wyciągnie z tego domu, nawet jeśli miałby to zrobić, wyrzucając mnie przez okno...

Dochodzę do wniosku, że może poczuję się lepiej, jeśli choć na chwilę przestanę myśleć o sobie.

Wstaję!

Robię to jednak tylko po to, aby wziąć z biurka telefon, który wczoraj tam odłożyłam, żeby nie sprawdzać co chwilę wiadomości, którymi zalewał mnie James.

Wracam na łóżko i zakopuję się z powrotem pod kołdrą. Jest bardzo ciepło, a ja chcę być przykryta, dlatego jestem w samej bieliźnie. Mam zamiar wysłać wiadomość do ciotki Amy, ale najpierw muszę przepłynąć przez morze esemesów od NIEGO.

James: Alice, przepraszam!

James: Wróć przynajmniej do The Shrimp. Nie musimy spotykać się poza zespołem.

James: To znaczy, ja chcę się spotykać, ale rozumiem, jeśli Ty nie.

James: Aliceee...

Dream Big #1 ✔ 18+Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz