Tae zdmuchnął świeczki, a ja zobaczyłam radosne iskierki w jego oczach.

-Dziękuję wam – wyszeptał, a ja zaczęłam kroić pysznie wyglądający tort, poczym nałożyłam każdemu po kawałku.

-Za Taehyunga! – wykrzyknęłam i uniosłam swój kieliszek. Zbiliśmy toast.

Impreza mijała w bardzo dobrej atmosferze. Hoseok zajmował się muzyką, Jin co chwile rzucał swoimi suchymi żartami, Yoongi zajadał się tortem, Tae znikł wśród innych gości i co chwilę ktoś składał mu życzenia urodzinowe, a ja patrzyłam na to z uśmiechem i lekką niepewnością, czy aby na pewno spodoba mu się mój prezent i zastanawiałam się, czy nie lepiej byłoby nie kompinować i zwyczajnie kupić coś normalnego, a nie od siebie,

-Dawno nie widziałam go tak uśmiechniętego – mruknęła Soonhae popijając czerwonawy napój z kieliszka. Obie wpatrywałyśmy się w śmiejącego się Kosmitę, który rozmawiał ze swoim kolegą z pracy, którego także zaprosiłam.

-Rumienisz się, gdy na niego patrzysz – kontynuowała – Kiedy zamierzasz mu powiedzieć?

Posmutniałam.

-Jesteście w zmowie? – spytałam cicho – Wszyscy mi to mówią.

-Bo wszyscy naokoło widzą, że się kochacie – powiedziała tajemniczo, delikatnie się uśmiechnęła i zostawiła mnie samą znikając wśród innych gości.

Jedynie ja siedziałam przy stole pogrążona w myślach. Jednak nie na długo.

-Ah, Blue – usłyszałam rozbawiony głos Jungkooka – Oboje jesteście zbyt skomplikowani – zachichotał ukazując rządek swoich uroczych, króliczych zębów i siadł obok mnie.

-Co? – podniosłam jedną brew.

-Zachowujecie się, jakbyście byli ślepi – stwierdził – Wiesz... nigdy nikomu o tym nie opowiadałem, ale jest powód, dlaczego ci o tym mówię. – posmutniał, a ja spojrzałam na niego zdziwiona – Byłem kiedyś zakochany. Ona miała na imię HyunGi . Nie widziałem poza nią świata, ale byłem młodszy i głupi. Bałem się, że to, co czuję nie jest wystarczająco trwałe, nie chciałem jej zranić. Dlatego nigdy nie powiedziałam jej tych dwóch pieprzonych słów - spojrzał mi prosto w oczy – Nigdy nie usłyszała ode mnie „kocham cię". Więc odeszła, zostawiła mnie. Od tego czasu już ani razu jej nie widziałem – odwrócił wzrok i zaczął wpatrywać się w innych, którzy pogrążeni w rozmowie, śmiechach i nawet nie zwracali kompletnej uwagi na naszą dwójkę na uboczu.

Nie byłam w stanie nic powiedzieć. Nie spodziewałam się, że Kook, na pozór bezproblemowy, wiecznie szczęśliwy, ale nieśmiały chłopak może mieć za sobą takie przeżycia.

-Rozumiesz dlaczego ci to mówię, prawda? – westchnął – Po prostu... nie chcę, żebyś potem miała wyrzuty sumienia i żal do siebie samej. Z czymś takim trudno jest dalej żyć. Ze świadomością, że mogłaś być szczęśliwa.

-Nie wiem za bardzo, co powiedzieć – nasz wzrok się spotkał, a mnie coś szarpnęło za serce; jeszcze dawno nie widziałam, żeby te czarne tęczówki chłopaka były aż tak smutne. Czy ja kiedykolwiek w ogóle zwróciłam na to uwagę? Jeon zawsze był osobą trzymającą się na uboczu, nie lubił tłumu, a jego prawdziwa natura dawała o sobie znać jedynie w miejscach, gdzie były jedynie osoby, które znał. Ale rzadko z nim rozmawiałam i chyba dla mnie był największą tajemnicą, zaraz po Yoongim. Ale w tym chłopaku było coś, co jednoczenie skłaniało mnie do przemyśleń. Mimo młodego wieku widziałam w nim pewnego rodzaju dojrzałość. Jakby płynęła z jego szczerych oczu.

-Dziękuję – szepnęłam. Nie ukrywam, to, co Kookie opowiedział, dało mi wiele do zastanowienia się. Zrozumiałam, że jeśli coś pójdzie nie tak, to będzie wina kogoś z naszej dwójki, moja lub Kima – Dziękuję, Jungkook – uśmiechnęłam się do niego delikatnie, na co odpowiedział mi tym samym.

The last photography |K.ThWhere stories live. Discover now