~31~

1.4K 101 47
                                    

Gdy rano się obudziłam, miejsce obok mnie było puste, a Tae nigdzie nie było. Ziewnęłam pod nosem i podniosłam się, zerkając na zegarek. Było jeszcze wcześniej, więc nie musiałam się martwić o spóźnienie do pracy.

W łazience umyłam twarz i zęby oraz uczesałam włosy. Później zrobiłam delikatny makijaż, składający się jedynie z podkładu, tuszu, kreski i brzoskwiniowego różu. W takim wydaniu zeszłam na dół do kuchni. Stwierdziłam, że przebiorę się później.

-Dzień dobry, księżniczko - powiedział Taehyung swoim niskim głosem, gdy objęłam go od tyłu. Stał do mnie plecami, nachylał się nad blatem przy mojej wyspie kuchennej i coś kroił - Masz ochotę na naleśniki?

Zmarszczyłam brwi.

-Zrobiłeś naleśniki? Sam?

Pokiwał głową i uśmiechnął się kwadratowo.

-Specjalnie dla ciebie, skarbie - przytulił mnie w talii i złożył pocałunek na moim czole, na co wygięłam wargę w „podkówkę" i przyciągnęłam go do siebie, nasze usta się złączyły, a on przyparł mnie do ściany, tak, że dotknęłam jej plecami.

-Grabisz sobie, Williams - mruknął pociągająco, nie spuszczając ze mnie swoich czarnych tęczówek. Nasze twarze były na tej samej wysokości, a dzieliło nas jedynie parę centymetrów.

-Nigdy nie mówiłam, że będzie łatwo - kącik moich ust drgnął, a wtedy on znowu mnie pocałował; tym razem dłużej i namiętniej, a jego dłonie zjechały na moje pośladki.

Zaśmiałam się pod nosem.

-Ty cały czas tylko o jednym. - zaczęłam tarmosić jego policzki i chichotać pod nosem.

Również się zaśmiał.

-Ty potrafisz zepsuć atmosferę w najlepszym momencie - powiedział i podniósł jedną brew.

-Uczę się od najlepszych - spojrzałam na niego znacząco. - Co z naleśnikami?

Oblizał wargi.

-Naleśniki mogą poczekać, księżniczko. - uśmiechnął się pod nosem i znowu się przysunął, jeżdżąc dłońmi po moim ciele, na co go delikatnie odepchnęłam.

-Naleśniki może i tak, ale praca już nie.

-A co, spieszy ci się do Parka? - prychnął.

Zmarszczyłam brwi.

-Czyżbyś był zazdrosny, kosmito? - spytałam prowokująco, opuszkami palców muskając jego usta.

Odwrócił się i zignorował moje słowa.

Aha, czyli włącza się tryb „foch".

-Taeś... - przytuliłam jego plecy. - Przecież wiesz, że to ty jesteś moim ulubionym alienem.

-Masz kilku alienów?! - oburzył się. - Ale to nielegalne!

Zaśmiałam się i pokręciłam przecząco głową.

-Ty jesteś moim najlepszym i jedynym alienem - uśmiechnęłam się.

Prychnął.

-Wiem, po prostu chciałem usłyszeć, jak to mówisz - jego twarz rozjaśnił kwadratowy, szeroki uśmiech.

Wysunął krzesło, żebym na nim siadła, a on zajął miejsce naprzeciwko i podsunął mi duży talerz z paroma naleśnikami posypanymi jakąś kolorową posypką. Z poziomek ułożył kształt serduszka.

Mimowolnie uśmiechnęłam się do siebie. To był jeden z takich momentów, kiedy zdawałam sobie sprawę, ile on dla mnie znaczy.

-Dziękuję, Tae. - powiedziałam tylko i złapałam go za rękę.

The last photography |K.ThWhere stories live. Discover now