~37~

1.1K 97 43
                                    

Hobi w bezruchu stojący obok mnie zatkał sobie buzię, żeby nie zaśmiać się słysząc tą uroczą wersję Tae, nazywającego mnie kochaniem.

W końcu każdy myślał, iż Taehyung był naprawdę bezuczuciowym dupkiem.

Słyszałam, jak wiesza swoją bluzę na wieszaku i zdejmuje buty. Nie minęło wiele czasu, a jego kroki były coraz głośniejsze i po chwili wszedł do salonu, jednak ciągle nas nie zauważał.

Popatrzyliśmy z resztą po sobie porozumiewawczo.

-Trzy, dwa... – zaczęłam bezdźwięcznie poruszając ustami – Jeden – szepnęłam i wszyscy wyskoczyliśmy z ukrycia.

-NIESPODZIANKA!!!

Chłopak prawie krzyknął pod wpływem nagłego strachu. Patrzył na wszystkich po kolej w szoku, jednak najdłużej na mnie. Uśmiechnęłam się pod nosem.

-Wszystkiego najlepszego! – krzyknęliśmy chórkiem, a Hoseok zrobił z rąk serduszko nad swój głową, co zresztą mnie nie zdziwiło. Takie zachowanie było do niego podobne.

Zagubiony Tae jedynie zmarszczył brwi, ale już nikt nie zwrócił na to uwagi: wszyscy zaczęli go przytulać, na co zarumienił się, a jego kącik ust lekko się podniósł w uroczym uśmiechu.

-Wszystkiego najlepszego – powtórzyłam z szerokim uśmiechem, gdy nadeszła kolej na moją osobę i znalazłam się przed nim.

-Całkowicie o tym zapomniałem – zaśmiał się pod nosem – Dziękuję, Blue – przytulił mnie mocno, na co wszyscy osłupieli, łącznie ze mną. Taehyung nigdy nie pokazywał swoich uczuć publicznie, a już na pewno nie w gronie osób, które znał. To nie była kwestia jego nieśmiałości, prędzej tego, że przyzwyczaił się do tego, iż nie pozwala do siebie nikogo zbliżyć – Naprawdę dziękuję. Jeszcze nikt nie zrobił dla mnie czegoś takiego – wyznał trzymając moje dłonie. Był wzruszony i to bardzo.

Uśmiechnęłam się pocieszająco.

-Chcę, żebyś był po prostu szczęśliwy – powiedziałam. Właśnie tak wyglądały moje życzenia urodzinowe. Nie zdrowie czy pieniądze. Szczęście nie bierze się z nich, nikt też nie powiedział, że szczęście trwa długo. Po prostu chciałam widzieć na jego twarzy ten cudowny, rozkoszny, kwadratowy uśmiech.

-Ty jesteś moim szczęściem.

-Co? – zamarłam, a on pokręcił głową zdziwiony, że takie coś powiedział. Próbując ukryć zakłopotanie zaśmiał się cicho.

-Chodźmy, bo inni czekają – złapał mnie za rękę, a ja dopiero teraz zauważyłam, że reszta nam się przyglądała.

-Sto lat, sto lat, niech żyje, żyje nam! – zaczął wyć Hobi i rozlał każdemu do kieliszka – A kto?

-Kosmita! – wykrzyknęliśmy chórkiem wpadając w niepohamowany śmiech. Reakcja Tae była niezastąpiona, a ja byłam z siebie dumna, że wpadłam na ten genialny pomysł. Wątpiłam, żeby chłopakowi spodobało się to, że wszyscy od dzisiaj będą publicznie nazywać go Alienem, ale no trudno. Coś za coś.

-Kończysz dwadzieścia dwa lata – zaczął Seokjin patrząc na Tae – To nie przelewki, trzeba to porządnie oblać, ale najpierw tort. – powiedział i mrugnął w moją stronę. Wszyscy, oprócz solenizanta, wstali, ja chwyciłam za tort i podłożyłam pod nos chłopakowi, który również podniósł się z siedzenia.

-Najpierw życzenie – powiedziałam, gdy nasze tęczówki się spotkały. Ta chwila była... magiczna? Mimo, iż wokół byli goście było tak intymnie, czułam, jakby w jego spojrzeniach było coś takiego... intensywnego? Zdecydowanie chłopak był szczęśliwy, widziałam to. W końcu większość rodziny stracił już dawno temu, przyjaciół miał mało, gdyż niewiele osób się do niego przekonywało. Podejrzewam, że w ostatnich latach nawet nikt nie złożył mu życzeń urodzinowych. Może właśnie to dlatego o nich zapomniał; tak ważny dzień, a stał się dla niego jak każdy inny.

The last photography |K.ThWhere stories live. Discover now