~1~

4.4K 145 69
                                    

-Dostaniesz tą podwyżkę, Blue - odparł. – Kim powiedział, że dobrze się spisałaś.

Niezauważalny, kpiący uśmiech pojawił się na mojej twarzy, gdy tylko to usłyszałam. Ciekawe. Pierwsze pozytywne słowa z ust fotografa.
Zazwyczaj jedynie narzekał na moje ,,niewywiązywanie się" ze swoich obowiązków czy liczne spóźnienia do pracy. Chyba nie musiałam mówić, że wszystko było jedynie jego głupim wymysłem i dziecinną bajką, by przedstawić mnie przed Jiminem w złym świetle.

Idiota.

Spojrzałam na Parka. Również lekko się uśmiechał, ale na swój miły, osobisty i czarujący sposób. Parę kosmyków jego czarnych włosów opadała mu na twarz, przesłaniając inteligentne oczy z radosnymi iskierkami, wpatrzone prosto we mnie. Dlaczego właśnie taki nie był Kim Taehyung?

Do tego dzisiaj w tym wąskim garniturze prezentował się wyjątkowo dobrze.

Dłoń mężczyzny delikatnie, przyjacielsko potarła moje ramię, zostawiając na ciele przyjemne mrowienie.

-Gratuluję – rozluźniłam się pod jego miłym dotykiem – Nie każdy tutaj ma szansę na awans, szczególnie u niego – powiedział. – Niby to ja jestem tu szefem, a jednak czuję się jakby już dawno on zmienił swoje stanowisko na moje.

Pokiwałam głową, czując nagły przypływ sympatii do czarnowłosego. Posłałam mu ciepły uśmiech, a na moje policzki wszedł delikatny rumieniec.

Byłam prawie pewna, że awans padł z jego decyzji, a ten egoistyczny zastępca w ogóle nie maczał w tym palców, lub nawet nie zdawał sobie z tego sprawy. Innej opcji nie było.

- Ale on już taki jest – kontynuował. – Jednak mam nadzieję, że traktuje cię dobrze. Z tego, co wiem od innych pracowników nie należy do przyjemniaczków.

Przyjemniaczków? Chwilę się zastanawiając, jedynie wzruszyłam ramionami. Przed oczami miałam nieskazitelną twarz Taehyunga, którego tyle razy wyzywałam od najgorszych z jakichś błahych dla niego powodów. Nie było ani jednego dnia bez kłótni. Zawsze musiał sprawić, bym poczuła się gorsza, albo zwykłym uszczypliwym komentarzem albo wylaniem kawy na białą koszulę, którą akurat kupiłam parę dni wcześniej.

Słowa ,,nie należy do przyjemniaczków" były chyba jedynym, w miarę delikatnym określeniem na narcyzm i obojętność jasnowłosego w stosunku do mnie. Zwłaszcza w porównaniu do tych, które czasem cisnęły mi się na usta, podczas godzin pracy, gdy mam z nim do czynienia.

-Przyzwyczaiłam się – powiedziałam cicho. – Chociaż nie ukrywam, że go nie lubię, zresztą z wzajemnością.

Pokiwał głową, opuszkami palców jeżdżąc po całej długości mojej ręki. Wiedział, co miałam na myśli.

Chwilę milczeliśmy. Cicho wciągnęłam powietrze, a mój wzrok odnalazł zegarek wiszący na ścianie, a chwilę potem oczy chłopaka.

Tik, tak. Tik, tak.

-Dziękuję, Jimin – nieśmiało przytuliłam się do niego. – Za wszystko. - w tym za awans, bo, jak powtórzę, byłam niemal pewna, że nie padł on z decyzji Kima.

Odwzajemnił to i już po chwili stałam przy wyjściu jego gabinetu. Moja dłoń dotknęła zimnej klamki i widząc, że za oknem się ściemnia, już miałam wychodzić. Jednak zatrzymałam się i ostatni raz spojrzałam na szefa.

-Dlaczego...dlaczego go dzisiaj nie było?

Otrząsnął się z zamyślenia. Nasze spojrzenia znów się spotkały; przygryzł swoje pełne wargi, a iskierki w jego oczach znikły. Wytrącony z burzy myśli ponownie wymusił uśmiech.

The last photography |K.ThOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz