Rozdział XVII Dary Anioła

405 34 9
                                    


Krew, po raz któryś z kolei zapaskudziła i tak już zmasakrowane kamienne podłoże. Swoje źródło miała w jednej z rozciętych ran należących do Natsu. Z jednym przymkniętym okiem, złowrogo patrzył na Azazela. Demon widocznie nie był zadowolony z tej potyczki.

- To jakieś kpiny... Tyś jest królem, wielkim monarchą rodu ciągnącego się przez pokolenia... - złapał wiśniowłosego za twarz i odrzucił go kilka metrów dalej. Ciało zdarzyło się ze ścianą - Powinienem trząść się na twoje wspomnienie, a co dopiero na twój widok! - krzyknął o oktawę wyżej - Zaś ty... płaszczysz się niczym zagubione szczenie. Czy naprawdę tak długa rozłąka z ukochaną, może sprawić, że długo żyjący wampir, sam z siebie umrze śmiercią naturalną?

Białowłosy przyłożył dłoń do swojego czoła, tym samym zasłaniając połowę swojej ekspresji. Następnie niedługo później zjechał niżej, tak że koniuszki palców znajdowały się na jego dolnej wardze.
Był głęboko zamyślony.

Z lekką trudnością jednak uniknął ciosu Zerefa. Zaskoczył go od tyłu, gdy ten chciał przebić jego ciało sztyletem. Azazel zauważył ciemną aurę jaka się wokół niego unosiła, kiedy uraczył go swoim spojrzeniem.

- Niebywałe, że najstarszy brat, dopiero teraz ukazuje mi swoje zdolności - zaczął mówić. Poprawił się i wolnym krokiem szedł w kierunku czarnowłosego, który ustawił się w pozycji gotowej do ataku - Ile już lat to ukrywałeś, hm? ~ Czy taka moc przerasta twoje możliwości...?

- Milcz!

Zeref'owi udało się uderzyć demona w szczękę. Sapnął jednak po chwili, widząc czarno-fioletową materię, która zaczęła oplatać jego rękę, a następnie drugą. Zaraz potem powoli pnęła się ku górze.

Tylko nie to, pomyślał. Poczuł bez wdech, przez co momentalnie padł na kolana z bezsilności, ciągle mając wzrok utkwiony w obu kończynach.

Nawet zignorował fakt, że ich jeden z największych wrogów beztrosko, spoglądał na niego z góry, tuż za jego plecami. Również obserwował to zjawisko.

Jednak zrezygnował z dalszych oględzin. Pokiwał głową na boki, wyraźnie zawiedziony postawą Zerefa.

- Tak to się kończy u osób, którzy są użytkownikami mrocznej magii, chłopcze. Twoje nieskalane serce, za kilka minut oplotą mroczne siły. Z momentem, gdy pochłoną ciebie złe siły - zastanowił się przez chwilę - A zwać się wraz z tym, przeze mnie będziesz, Czarnym Magiem.

Znalazł się tuż przy Natsu. Kucnął obok niego i łapiąc za jego różowe włosy, przyłożył sztylet do gardła.

- Potrzebna mi będzie tylko głowa. Moje nowe trofeum - zachwycił się - Wraz z nią wszyscy padną na kolana przed moje oblicze. Będą śpiewać pieśń żałobne o ostatnim królu z rodu czystej krwi.

Kiedy przymierzał się do wykonania ostatecznej egzekucji, jego czynność przerwał krzyk.

Kobiecy krzyk.

~*~

Od czterech lat chłód oplatał jego duszę, rwąc ją w agonii na dwie części. Żył tak długo bez swej wybranki.

Czy słusznie jednak postąpił? Teraz cierpli, a spazmy bólu przeszywały go na wylot od środka.

Pragnął już zginąć. Zakończyć to cierpienie. Był nawet skłonny... nie dotrzymać obietnicy.

Jego myśli, jak i ciało astralne znajdowało się obecnie zupełnie gdzie indziej. W ciemnej i głuchej otchłani. Unosił się, nie czując pod sobą podłoża i nad czy po bokach.

Jedyna Magia ||SAGA ZMIERZCH||✓Where stories live. Discover now