~62~

158 13 23
                                    

Jeszcze przez chwilę siedziała zdezorientowana i wpatrywała się w swoją dłoń. Rozwiązanie ich problemu było tak blisko, a ona na to nie wpadła! Och, co za idiotka! Tyle razy o nim myślała, a nie zauważyła tej możliwości!

Szybko odrzuciła pościel i usiadała na krawędzi łóżka. Czy może spróbować sama...? Nie, na pewno nie da rady...

Podniosła wzrok na drzwi i zmarszczyła brwi, a następnie wstała szybko. Niemal podbiegła do wyjścia, podekscytowana odkryciem oraz możliwością powrotu do domu. Wyszła na korytarz, po czym ruszyła do jadalni, wypełniona nową energią i nadzieją. Nawet na chwilę zapomniała o kłótni z Dorianem.

Było wcześnie rano. Edlin była pewna, że większość mieszkańców dworku dalej śpi. Ona sama pewnie spałaby smacznie dalej, gdyby nie te intensywne sny. Była przekonana, że po tym, jak wlała w siebie podwójną dawkę nasennych ziół, będzie spała co najmniej do południa. Ale może to lepiej, że wstała tak wcześnie...?

Nieważne.

Dotarła na parter i już prawie wpadła do pokoiku medycznego, lecz jej uwagę przyciągnęła osoba siedząca przy stole w jadalni. Zatrzymała się gwałtownie i wbiła wzrok w dziewczynę, która chyba nie zauważyła, że nie jest już sama i najzwyczajniej w świecie dalej jadła śniadanie.

- Mei? - spytała, a dziewczyna podniosła gwałtownie wzrok. Uspokoiła się, gdy rozpoznała Edlin.

- Cześć. - przywitała się i beztrosko kontynuowała posiłek.

Edlin nie podzielała jej spokoju. Była bardzo, ale to bardzo zaniepokojona obecnością Mei w dworku. Czy to na pewno bezpieczne...?

- Usiądź i zjedz coś. - zaproponowała służąca, przesuwając na środek stołu koszyczek z pieczywem, które chyba nawet było świeże.

- Nie, dzięki. - mruknęła oschle. - Zjem później.

- Och, no dobra. - Mei próbowała udawać obojętną, lecz nie umiała ukryć, że ją to zabolało.

- Co ty tu właściwie robisz? - spytała Edlin, niezbyt subtelnie, oskarżycielskim tonem.

- Ja... - zawahała się, zbita z tropu. Po chwili wyprostowała się, chyba próbując pokazać, jak pewna siebie jest. Nie była. - Pomagałam wczoraj Natii i Molly z zapasami. - zmarszczyła brwi. - Chyba widziałaś, jak wnoszą jedzenie do kuchni?

- Tak, ale nie widziałam ciebie. - odparła, krzyżując ręce na piersi, a Mei zgarbiła się nieświadomie, przytłoczona całą sytuacją. - Pytałam Natii, czy ktoś z nimi był i nic o tobie nie wspomniała... - podeszła bliżej. - Nie jesteś tu przypadkiem, żeby o nas donieść?

- Nie, nie jest. - rozległ się nagle głos Molly. Edlin natychmiast się wycofała i spojrzała na kobietę. - Mei jest tutaj z mojego pozwolenia. - gospodyni podeszła do stołu, po czym sięgnęła po jedną z chrupiących bułeczek. - Wczoraj rzeczywiście pomogła nam z zapasami, więc zaproponowałam jej, żeby została tu na noc i nie wracała do Osady po ciemku. Chyba to rozumiesz? - spytała z naciskiem, ale Edlin nie odwróciła wzroku.

- Jasne. - powiedziała bez sarkazmu. - Ale jesteś pewna, że możemy...?

- Możemy jej ufać, Edlin. - przerwała jej Molly. - Ręczę za to. Możesz być spokojna.

Dziewczyna jeszcze chwilę wpatrywała się kobiecie w oczy, po czym rozluźniła się i rzuciła Mei przepraszające, lecz może nie do końca szczere spojrzenie. Nie musiała reagować aż tak agresywnie. Nie musiała jej zastraszać. Ale ona sama była przerażona obecnością kogoś z zewnątrz, kogoś z wieżowca. Inaczej nie umiała. Poza tym, była poirytowana, że jej chęć jak najszybszego porozmawiania z Selenem została przerwana przez pojawienie się Mei. Mogła to zignorować, racja. Ale dziwna wizyta służącej nie dałaby jej spokoju. A teraz przynajmniej wie, co dziewczyna tu robi.

~UCIEKINIERKA~Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz