~31~

170 18 10
                                    

Nareszcie, po tylu dniach spędzonych w tym nieszczęsnym lesie, w końcu udało im się z niego wyjść. Edlin odetchnęła z ulgą oraz zachwytem, gdy dostrzegła Osadę. Co prawda była daleko, z miejsca, w którym się znajdowali widać było jedynie jasny zarys miasta, jakieś rozmazane kształty na horyzoncie. Ale mimo tego, znacznie poprawił jej się humor. Nareszcie widziała cel.

Spojrzała na Doriana, zapatrzonego w Osadę. Uśmiechał się lekko, a jego jasne włosy przyjemnie podążały za wiatrem, który przybrał na sile, gdy wyszli z lasu. Po chwili przeniósł na nią wzrok, uśmiechając się nieco szerzej. Przysunął się do niej, delikatnie unosząc jej podbródek. Patrzył jej chwilę w oczy, jakby z dumą. Edlin nie miała pojęcia, czemu miałby być dumny, ale pewnie miał swój powód. Spyta go później...

Dorian odgarnął z jej twarzy włosy, które chaotycznie falowały na wietrze, po czym nachylił się i pocałował ją, kładąc ciepłe dłonie na jej policzkach. Edlin zamknęła oczy, zapominając o Osadzie, chłopcu, którego znaleźli w jaskini, historii Ksena oraz całej reszcie. Nie myślała o tym, że Selen i Lila najpewniej się w nich wpatrują. Teraz potrafiła skupić się jedynie na kontraście ciepłych oraz miękkich ust Doriana z lodowatym, jesiennym wiatrem.

Nagle Edlin poczuła, że coś ciągnie za jej koszulkę. Odsunęła się od swojego narzeczonego i spojrzała w dół, na chłopca zaciskającego rączkę na krawędzi jej bluzki. Uśmiechnęła się, po czym kucnęła obok dziecka.

- Co się dzieje? - spytała spokojnie.

- Ja chcem do domu. - powiedział nieśmiało, odwracając wzrok.

Nabrał odwagi w ich towarzystwie i zaczął się odzywać, lecz i tak nie robił tego jakoś często. Tylko, gdy czegoś naprawdę chciał.

- A gdzie jest dom? - dopytywała Edlin.

Chłopiec wyciągnął rękę, wskazując coś za jej plecami. Odwróciła się i dostrzegła słabą, prawie przeźroczystą strużkę dymu nad linią drzew. Uniosła brew, zaskoczona. Że też wcześniej tego nie zauważyli.

- Tam mieszkasz?

Malec pokiwał głową, po czym podniósł rączki, domagając się, żeby go niosła. Edlin uśmiechnęła się i już po chwili trzymała chłopca w ramionach. Odwróciła się do Doriana, a ten rozczochrał czarne włosy dziecka. Chłopiec bez namysłu wyciągnął do niego dłonie, a następnie przelazł do chłopaka na ręce.

- Szybko zmieniasz zdanie. - zaśmiał się Dorian i pacnął go w nos, a maluch uśmiechnął się nieśmiało.

- To co? - odezwała się radośnie Lila, podchodząc do nich. - Teraz do domu, hm?

~*~

Do domu chłopca nie było daleko. Znajdował się za cienkim pasmem drzew, na polanie wgryzającej się w las. Domostwo składało się z kilku budynków, w jednym mieszkali ludzie, resztę pewnie zajmowały jakieś zwierzęta. Obok żółtego przez jesień sadu przepływał strumyk, zagospodarowany na potrzeby mieszkańców. Edlin podejrzewała, że to ta sama rzeczka, w której myli się po ataku Gayah.

Przed największym budynkiem, pewnie domem, ktoś się krzątał. Chłopiec pisnął radośnie i podskoczył w ramionach Doriana na widok, jak się okazało, kobiety. Nieznajoma wyprostowała się gwałtownie i odwróciła, pewnie szukając źródła dziwnego dźwięku. Gdy ich zobaczyła, kosz, który trzymała wypadł jej z rąk, a jabłka potoczyły się po ziemi.

- Tom! - krzyknęła histerycznie i natychmiast do nich podbiegła.

Chłopiec wyrwał się Dorianowi, który jakimś cudem zdążył postawić go na ziemi. Rzucił się w kierunku kobiety i już po chwili znalazł się w jej troskliwych ramionach. Nieznajoma zaczęła szlochać, tuląc mocno dziecko, które oplotło swoje małe rączki dookoła jej szyi.

~UCIEKINIERKA~Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz