~11~

154 26 37
                                    

Dzięki ziołowym maściom Ksena Edlin i Dorian szybko wrócili do formy. Dziewczyna powoli zaczynała lubić tego dziwnego człowieka, choć i tak czuła do niego dystans. Ufała mu coraz bardziej, lecz gdzieś podświadomie jednak mu nie ufała. Nie miała ochoty myśleć o swoich zawiłych relacjach z Ksenem, więc po prostu zaakceptowała to, jak jest i nie rozdrabniała się nad tym. Nie było sensu.

Po dwóch dniach odpoczynku i regeneracji byli gotowi do dalszej drogi. Oparzenia szybko się zagoiły, a po różowych pasmach nie pozostał żaden ślad. Dzięki czerwonym kwiatkom Dorian w jakiś sposób opanował swój żołądek i błyskawicznie odzyskał siły. Wszystko wracało do normy, a po przykrych wydarzeniach znad jeziorka pozostawały jedynie nieprzyjemne wspomnienia.

Aktualnie zmierzali do otwartej bramy Osady, która wyrastała pośród zielonej łąki. Las się skończył, ustępując rozległym pastwiskom. Edlin rozglądała się uważnie, obserwując pasące się konie oraz krowy, które chodziły samopas po przyjemnie świeżych łąkach. Mimo, że lato się skończyło, trawa wciąż pozostawała soczysta i młoda.

- Ładnie tu. - mruknęła, niby do siebie, niby do Doriana. Chłopak uśmiechnął się, wciągając rześkie powietrze.

- Owszem. - przyznał, po czym zatrzymał się, schylił i zerwał jakiś fioletowy kwiatek.

Odwrócił się do Edlin, a następnie odgarnął jej włosy i założył za jej ucho kolorową roślinkę. Dziewczyna poczuła się dziwnie zawstydzona tym gestem. Dorian nigdy nie zrobił czegoś podobnego.

- Pasuje ci do oczu. - szepnął, przysuwając się bliżej.

Już prawie ją pocałował, ale przerwał im znudzony głos Ksena, który akurat ich mijał.

- Próchnicy można dostać. - prychnął, nawet na nich nie patrząc. - Przestań jej tak słodzić, Dorian, bo jeszcze podniesiesz jej samoocenę.

- Spadaj. - rzuciła Edlin, niezrażona słowami chłopaka.

Ksen tylko wzruszył ramionami, nie zatrzymując się. Edlin westchnęła i spojrzała w kierunku Selena, który powłóczył nogami, idąc powoli w ich stronę. Garbił się, jakby przygniatał go jakiś okropny problem. Coś go męczyło. Rzuciła Dorianowi znaczące spojrzenie, a on jedynie uśmiechnął się lekko i skinął głową. Zanim odszedł, położył dłoń na jej policzku i musnął kciukiem jej usta. Edlin patrzyła za nim jeszcze chwilę, po czym skupiła się na bracie.

Selen podszedł do niej, podnosząc niepewnie wzrok. Tylko tyle. Dziewczyna myślała, że coś powie, lecz on szedł dalej.

- Sel? - odezwała się, a bliźniak zatrzymał się niechętnie.

- Wiedziałem, że czeka mnie rozmowa. - jęknął i odwrócił się.

- Co się dzieje? - spytała, od razu przechodząc do rzeczy.

- Nic. - mruknął.

- Mów. - poleciła, zaczynając iść. - Proszę, to dla mnie ważne.

- Nie, Lin... Bo będziesz się ze mnie śmiać...

- Selen, proszę. - położyła dłoń na jego zgarbionym ramieniu. - Powiedz mi, obiecuję, że nie będę się śmiała.

Chłopak spojrzał na nią z zaufaniem w oczach, po czym przeniósł wzrok na Osadę. Milczał jeszcze przez dłuższą chwilę, a Edlin czekała cierpliwie.

- Bo... - zaczął niepewnie. - Jak widzę cię z Dorianem... - urwał i przeczesał nerwowo włosy.

- No? - zachęciła go, a brat odetchnął głęboko.

~UCIEKINIERKA~Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz