Waltz of the Gods || Nikolai x Fyodor

438 21 20
                                    

Rosyjski balet + ta dwójka + zbyt dużo wolnego czasu = to opowiadanie. Pracowałam nad nim dość długo, bo prawie dwa miesiące, finalnie będzie miało drugą część. Ale kiedy, tego nie wiem.
Wielkie dzięki mojej becie zabijSB33 która nad tym tekstem odwaliła wspaniałą robotę (i nad drugą częścią też pewnie będzie pracować chyba że wykopie mnie za drzwi za poniewieranie psychiką Gogola [spoiler do drugiej części hehe...] ).
Pierwszego walca chłopcy tańczą do Swan Lake Waltz Tchaikovskyego, a w mediach walc do którego bohaterowie tańczą drugi taniec, bo nie podałam tytułu.
Nie przedłużając już tej i tak wielce długiej przemowy; zapraszam do czytania.

~wow, nastukałam tu ponad 100 słów~

~~~

Głowa Fyodora spoczywała na kolanach Nikolaia, który grzebieniem rozczesywał swoje długie, jasne włosy, nucąc przy tym cicho. Blondyn od czasu do czasu spoglądał na spokojną twarz towarzysza, pogrążonego w rozmyślaniach, dotyczących prawdopodobnie balu, na który zmierzali wieczorem. Nie szli tam z przyjemności, żaden bowiem z nich nie był wielkim fanem spotkań towarzyskich, a w sprawach biznesowych. Liderka dość niebezpiecznej organizacji zrzeszającej Uzdolnione kobiety zaproponowała im rozejm; walka z nią ciągnęła się dość długo i żadna ze stron nie miała z niej żadnych korzyści, zawarcie rozejmu wydawało się więc odpowiednią opcją. Kobieta była jednak niezwykle wybredną jeśli chodzi o miejsca spotkań osobą, toteż wybrała na miejsce podpisania ich rozejmu bal organizowany w jednym z moskiewskich hoteli.
Fyodor był tym faktem poirytowany; niezbyt miał ochotę pokazywać się w miejscach publicznych. Nikolai natomiast był dość zadowolony z wizji uczestnictwa w balu.
Dostoyevski otworzył oczy i podniósł się z kolan partnera.
"Idę wziąć prysznic." oznajmił. Nikolai pokiwał głową, jednocześnie kończąc zaplatanie warkocza.
Po godzinie byli już gotowi i jechali zamówioną wcześniej taksówką do hotelu. Kiedy dotarli pod zatłoczony budynek akurat zaczynał padać śnieg, schronili się więc szybko w hallu. Oddawszy płaszcze do szatni, Nikolai wziął Fyodora pod rękę i poszli w kierunku sali balowej.
Pomieszczenie pełne było ludzi; mężczyzn ubranych w najlepsze smokingi, często z frakami i kobiet, przyodzianych w najwystawniejsze suknie. Zajęli miejsca przy stoliku niedaleko wejścia, a kelner od razu przyniósł im po kieliszku szampana.
Nikolai pociągnął łyk z naczynia.
"Wyborny szampan, widać że organizatorzy znają się na rzeczy." Fyodor tylko pokiwał na tą uwagę głową. Blondyn, rozejrzawszy się dyskretnie, czy aby napewno nikt ich nie obserwuje, nachylił się ku towarzyszącemu mu brunetowi.
"Po czym poznamy Moriyamę?" spytał cicho.
"Uwierz mi, Nikolai, że kiedy tylko zobaczysz ją na oczy, będziesz wiedział, kim jest." odrzekł Fyodor.
Goście nadal schodzili się do sali. Każdy ubrany w swoje najelegantsze ubrania prezentował się wręcz bajecznie. Dostoyevski i Gogol tym razem postanowili wtopić się w tłum i wdziać coś, co nie rzucało by się w oczy aż tak bardzo jak ich codzienne stroje. Nikolai wybrał czarny smoking, koszulę w czaro-białe, pionowe pasy, a z kieszonki jego fraka wystawała chusteczka w czerwony wzór karcianego diamentu. Fyodor wyróżniał się odrobinę bardziej; miał na sobie biały garnitur, do którego ubrał krótką pelerynę tego samego koloru i krawat w odcieniu lawendowego fioletu. Jego czarne włosy, odgarnięte lekko do tyłu, odsłaniały niezwykle bladą twarz i patrzące na wszystko czujnie fiołkowe oczy. Brakowało mu jego puchatej czapki, lecz zdecydował nie dodawać swej i tak już zbyt bardzo przyciągającej wzrok kreacji kolejnego niecodziennego elementu.
Siedzieli przy stoliku, wypatrując kobiety, z którą mieli się spotkać, kiedy nagle orkiestra zaczęła grać melodię walca z Jeziora Łabędziego.
Nikolai przysunął się do Fyodora i wyszeptał:
"Zatańczymy, Fedya? To twój ulubiony walc, nie daj się prosić."
Dostoyevski zmierzył go początkowo chłodnym spojrzeniem, które stopniało pod wpływem uroczego uśmiechu Gogola.
"Dobrze, ale tylko ten jeden taniec."
Nikolai zaśmiał się lekko, po czym wstał i ukłonił się, wyciągnąwszy dłoń. Fyodor pochwycił ją, dając poprowadzić się na parkiet.
Tanecznym krokiem weszli między wirujące po parkiecie pary; Nikolai objął bruneta ręką, podczas gdy on położył swą dłoń na jego ramieniu. Obaj byli świetnymi tancerzami, nie mieli jednak zbyt częstych okazji, by zaprezentować swe umiejętności, teraz jednak sunęli gładko przez parkiet, zatracając się w tym momencie. Poruszali się z niezwykłą gracją; zadowolenie z sytuacji w jakiej się znaleźli nie sprawiło jednak, że ich czujne spojrzenia przestały świdrować pomieszczenie w poszukiwaniu kobiety.
W pewnym momencie wypatrzyli piękność odzianą w szmaragdową suknię, która co chwilę zmieniała tanecznego partnera. Byli pewni, iż jest to Moriyama.
Do końca tańca żaden z nich nie spuszczał z niej oczu, a gdy walc dobiegł końca i kobieta wyszła z gracją z sali, pospiesznie podążyli za nią. Zdawało się, iż umyka przed nimi celowo, gdyż przemierzała kręte korytarze niezwykle szybko.
Po kilku minutach dotarli do krótkiego korytarzyka, oświetlonego kilkoma gustownymi lampami; kobieta spoczywała na ozdobnej kanapie, leżąc na boku. Nikolai w końcu miał szansę przyjrzeć się jej bliżej; szmaragdowa suknia, której gorset wysadzany był małymi, błyszczącymi kamieniami, opinała zgrabne ciało niewiasty, pozostawiając jej ramiona odkryte. Obszerna spódnica, zdobiona najpiękniejszymi koronkami, sięgała do kostek piękności, której dłonie pokrywały rękawiczki identycznego koloru, co jej kreacja. Włosy o idealnie karmelowym odcieniu jasnego brązu opadały na opalone ramiona kaskadami, chociaż na czubku głowy zostały misternie upięte.
Nieznajoma odezwała się z lekko tajemniczym uśmiechem na ustach:
"Ach, dobry taniec potrafi zmęczyć, nieprawdaż, panowie?" po czym spojrzała na obu mężczyzn swoimi niezwykle intensywnymi, zielonymi oczami.
Fyodor, odchrząknąwszy, odezwał się:
"Moryiamo, niezwykle miło by było, gdybyś zaprzestała dziecinnych zagrywek pokroju uciekania przede mną, a w zamian skupiła się na sprawie, w której tu przyszliśmy."
Jego ton był szorstki, lecz na twarz przywdział niezwykle złośliwy grymas. Moriyama zaśmiała się lekko na te słowa.
"Oi, Fyodorze, nie bądź aż taki poważny. Dobrze wiesz, że uwielbiam się czasem zabawić w kotka i myszkę, zwłaszcza z takim przystojnym mężczyzną jak ty..."
Nikolai zacisnął pięści trzymanych za plecami dłoni. Musiał zachować spokój, nie ważne co się stanie.
Moriyama wyciągnęła przed siebie dłoń, prosząc tym niemym gestem Fyodora, by pomógł jej wstać z zajmowanego przez nią mebla. Ten spełnił prośbę utrzymując na twarzy bezuczuciową maskę.
Kobieta wyprostowała się, wygładziła poły sukni i przylgnęła do ramienia bruneta.
"Zgadzam się na rozejm, ale mam jeden warunek. Zatańcz ze mną. Jeden taniec to chyba rozsądna cena za pokój między naszymi organizacjami, prawda? Och, mam nadzieję, że twój ochroniarz nie ma nic przeciwko. Przecież nie ugryzę... no chyba że będziesz bardzo chciał." znów chichot. Nawet Dostoyevskiemu, który opanował pokerową twarz do perfekcji, ciężko było ukryć zdegustowanie tym komentarzem.
"To jak, zgadzasz się, Fyodorze?"
"Oczywiście." odpowiedział beznamiętnie mężczyzna. Twarz Moriyamy rozjaśnił dziwnie nieszczery uśmiech, kiedy oderwała się od ramienia bruneta i oznajmiła, iż musi "pójść przypudrować nosek i oczekuje Dostoyevskiego za dziesięć minut przy wejściu do głównej sali". Kiedy tylko zniknęła za rogiem i Gogol był pewny że nie usłyszy, nachylił się do ucha Fyodora i powiedział z zaniepokojeniem:
"Fedya, nie ufał bym jej. Wydaje się coś planować, coś niekoniecznie dobrego."
Rosjanin zamiast odpowiedzią, uraczył go swoim charakterystycznym uśmiechem, a to ukróciło wszelkie dyskusje. Nikolai, po części nadal zaniepokojony, podążył w krok za nim.
Moriyama stawiła się punktualnie. Kroczyła dumnie przez korytarz, mierząc Dostoyevskiego wzrokiem i uśmiechając się lubieżnie. Fyodor chwycił ją pod ramię niezbyt delikatnym gestem, a następnie poprowadził na środek parkietu. Kolejny utwór właśnie się rozpoczynał; para poruszała się idealnie w rytm delikatnej melodii walca. Moriyama przylgnęła całym ciałem do postaci Fyodora, splotła ich dłonie i przybliżyła twarz do jego ucha.
"Rozluźnij się Fyodorze, jesteś strasznie spięty."
Mężczyzna tylko westchnął po czym objął partnerkę ramieniem i kontynuował taniec.
Nikolai patrzył na nich ze swojego miejsca przy stoliku. Niepokój zalęgł się głęboko w jego duszy, coś mówiło mu, by nie ufać Moriyamie i nawet zapewnienia Dostoyevskiego nic nie mogły na to poradzić. Oprócz tego czuł głęboko w sobie też zazdrość. "Niedorzeczność" pomyślał, patrząc na swe zachowanie z odrobinę innej perspektywy.
"Jesteśmy przecież w pracy. Fyodor by tego nie pochwalił." blondyn pokręcił z niedowierzaniem głową, krytykując tym gestem swe własne myśli. Odwróciwszy uwagę od swych rozterek, skierował ją na parkiet. Fyodor i Moriyama byli definitywnie najlepiej prezentującą się na parkiecie parą; oboje wspaniale tańczyli, czuć było między nimi pewnego rodzaju chemię; gdyby Nikolai nie znał prawdy, posądził by ich o bycie kochankami. Nie spuszczał ich z oczu ani na moment.
Wybrzmiewał właśnie kulminacyjny moment utworu, gdy Moriyama, nachyliwszy się delikatnie w stronę bruneta, cicho rzekła:
"Uważasz się za demona, Fyodorze, prawda? Tak się składa, że ja myślę o sobie przeciwnie, ja uważam się za boga. A na tym świecie tak potężna istota może istnieć tylko jedna." z tymi słowami ucałowała usta Fyodora. Pocałunek nie trwał nawet sekundy; kobieta zmieniła się w proch przez zdolność Fyodora. Mężczyzna upadł na podłogę. Od razu dopadł do niego Gogol, zaniepokojony tym, co właśnie się wydarzyło. Uklęknął na podłodze, kładąc głowę bruneta na swoich kolanach.
"Fedya, słyszysz mnie? Fedya?" głos blondyna przesiąkały gniew i rozpacz. Fyodor drżącą ręką przyciągnął Gogola za krawat do siebie i wyszeptał:
"Otruła mnie" po czym stracił przytomność.

koniec części pierwszej bo autorka to złośliwy chujek :)

Żigolaki i Pijaki || bsd fanficsWhere stories live. Discover now