Rain || Doppo x Tayama

230 13 1
                                    

Czysta depresja napisana na matematyce

Betowała zabijSB33

~~~~~~~~~

Ciepłe krople deszczu roztrzaskiwały się o niego, spadając z szarego nieba, gdy siedział skulony na balkonie. W ustach trzymał na wpół wypalonego papierosa, a dłońmi co chwilę ocierał łzy spływające mu po zaczerwienionych już policzkach.

Wyjął papierosa z ust i westchnął.
Wrócił myślami do poranka.

Znów zawiódł. Ona była tylko małym, niewinnym dzieckiem, powinien był ją uratować!

Kiedy zaciągnął się dymem, z jego oczu poleciały kolejne łzy. Usłyszał odgłos otwierania drzwi balkonowych.
"Nie zamierzasz wracać do środka, prawda?" spytał lekko zachrypnięty głos.
"Nie."
"Wiesz, że to nie była twoja wina?"
Na chwilę zapadła cisza.
Postać usiadła obok niego na mokrych kafelkach.
"Wracaj do środka, przeziębisz się." wymamrotał.
"To samo mogę powiedzieć tobie. Znowu palisz?"
"Jak widać."
"Chodź ze mną, za chwilę zrobi się ciemno."
"To przyjdę za chwilę."
Przez moment słychać było tylko spadający deszcz i odległy grzmot.
"Nie mogłeś jej uratować, nie zawsze możesz być bohaterem."
"Powinienem był to zrobić, taką mam pracę! Nie zostałem detektywem po to, żeby patrzeć jak ktoś umiera, bo byłem za słaby żeby go uratować!" wykrzyczał wściekły.
Jego towarzysz objął go, wtulając jego głowę w swoją klatkę piersiową.
"To się zdarza i musisz być na to przygotowany. Ale przypomnij sobie, ilu ludzi uratowałeś w ciągu swojego życia, Doppo. Nie zapominaj o tym."
Tayama objął blondyna jeszcze mocniej.

~end~

Żigolaki i Pijaki || bsd fanficsWhere stories live. Discover now