Happy End !

535 35 1
                                    

Granatowy van wjechał na niewielką farmę w Cansas. Zatrzymał się przed wejściem do domu, a kierowca zatrąbił trzy razy. Na werandzie pojawiła się starsza kobieta. Była niska i zgarbiona, ale widać było, że jest w niej dużo siły.

Kobieta kierująca samochodem wysiadła z niego i stanęła przed staruszką. Uśmiechnęła się do niej i przez otwarte okno wyciągnęła księgę. Otworzyła ją na zaznaczonej wcześniej stronie i podała kobiecie. Ta przeczytała oznaczony na zielono fragment i spojrzała na młodą brązowowłosą kobietę.

- Zdajesz sobie sprawę, że to bardzo skomplikowany rytuał ? - Przeglądała każdy punkt, każdy szczegół zaklęcia i kręciła głową. - Ibbie, skarbie. To wymaga czasu.

- Meredith, proszę. On musi do mnie wrócić. - Łzy zaczęły zbierać się w błękitnych oczach panny Mikaelson. Przywódczyni Sabatu Widzącej zeszła po schodach i przytuliła dawną przyjaciółkę.

- Wejdźmy do środka. Napijemy się herbaty i zastanowimy czy jest inny sposób na przywrócenie twojego socjopaty. - Ibbie uśmiechnęła się czując, że kamień spada jej z serca. Z ulgą wymalowaną na twarzy weszła do domu wraz z Meredith.

Wiedźma nakarmiła i napoiła swojego gościa oraz przygotowała dwa pokoje. W jednym zatrzymała się Ibbie Mikaelson a drugi znajdował się naprzeciwko dziewczyny, a zajmowany był przez trumnę Kaia.

Podczas kolacji kobiety przeglądały księgi czarów, ale wszystkie zaklęcia niosły ze sobą pewne ryzyko. Ibbie od razu odrzucała wszystkie pomysły, które mogłyby w jakiś sposób zaszkodzić mężczyźnie. Wolała narazić swoje zdrowie niż skrzywdzić Kaia. W ciągu całego swojego życia Heretyk przeszedł przez piekło, a Ibbie nie chciała dodawać do jego listy kolejnych cierpień czy traumatycznych wydarzeń. A to co zrobił Stefan Salvatore na pewno znajdzie się na tej liście.

Podczas poszukiwań telefon Pierwotnej nie przestawał dzwonić. Kobieta co trochę odrzucała połączenia rodzeństwa i przyjaciół. Nie chciała im mówić gdzie jest ani co planuje, chociaż znając Asterię, już podążała jej śladem. Merdith o nic nie pytała. Znała doskonale obie siostry i wiedziała, że prędzej czy później Ibbie sama zacznie rozmowę na ten temat.


Następnego dnia Przywódczyni Sabatu Widzącej zwołała zebranie, na którym pojawili się wszyscy obecni i przyszli członkowie. Zasiedli do ogromnego, okrągłego stołu i zaczęli naradę. Ibbie nie chcą im przeszkadzać czekała w pokoju obok, aż zostanie wezwana. Trwało to ponad trzy godziny, aż w końcu wampirzyca została poproszona do dołączenia do spotkania. Usiadła obok Meredith i zniecierpliwiona czekała na werdykt.

Głos zabrał starszy, siwiejący gdzieniegdzie mężczyzna z blizną na lewym policzku.

- Zdajesz sobie sprawę, że możesz nie przeżyć tego rytuału.

- Nazywam się Mikaelson, a jedyną bronią, która może mnie unicestwić jest kołek z Białego Dębu.

- Mówimy tutaj o przepołowieniu serca. Jesteś pewna, że będziesz w stanie to przeżyć ? - Mężczyzna nie był przekonany co do sposobu, w jaki chcą przywrócić do życia zmarłego wampira.

- Gdybym była zwykłym wampirem, nie proponowałabym tego rozwiązania. - Wampirzyca podniosła się z miejsca i zaczęła chodzić po pokoju. - Meredith na pewno przybliżyła wam każdy, nawet najmniejszy szczegół tego rytuału.

- Tutaj chodzi o połączenie dwóch różnych połówek serca w jedno. Dwa razy. - Młoda dziewczyna w wieku Matta Donovana stukała palcami o stół i wydawała się nieprzekonana pomysłem Pierwotnej. - Myślisz, że mu to pomoże?

We must save each other [ZAKOŃCZONE]Where stories live. Discover now