Rozdział 1

6.1K 208 17
                                    


Dzisiaj są moje osiemnaste urodziny. Każde normalny człowiek by się z tego cieszył lecz nie ja. Mam już dosyć gdy rodzice ciągle mi mówią jakie to szczęście zmienić się w mityczne stworzenie. Nazywam się Kamila i jestem jedną ze zmiennych.

-Córeczko tak się cieszę, że dzisiaj staniesz się oficjalnie jedną z nas-mówi wchodząc do pokoju moja matka. Dlaczego dzisiaj nie mogę być sama? Od małego rodzice pilnowali mnie jak oka w głowie, a dzisiaj już przesądzili. Ledwo się obudziłam, a już miałam obstawę. Nie mogłam nawet spokojnie zjeść śniadanie. Na szczęście moja siostra i brat jeszcze się do nich nie przyłączyli.

-Mamo, a ty czasami nie masz jakiegoś zajęcia?-proszę oby miała

-Nie córko. W końcu nie każdego dnia kończy się pełnoletność.-Co za szczęście, że ta uroczystość trwa tylko jeden dzień-Dzisiaj przyjadą na kolację bardzo znane osoby , więc masz się zachować jak należy-poucza mnie

-Dobrze-przypomina mi się ostatnie spotkanie z jakimś tam premierem. Zamiast go słuchać razem z moim rodzeństwem śmialiśmy się z jego ubioru. Ale on był głuchy i nas nie usłyszał. Gorzej było z rodzicami, którzy następnego dnia zrobili nam wykład o tym jak mamy się zachowywać.

Wyszła z mojego królestwa, a ja przez chwilę zastanawiałam się co dzisiaj będę robić. Już wiem. Otworzyłam drzwi i po cichu przedostała się na dwór. Nikt mnie nie zauważył, więc dzisiaj obędzie się bez awantury. Podeszłam do bramy, do której wpisałam kod w postaci mojej daty urodzenia. Otworzyła się. Wyszłam na zewnątrz. Napisałam do mojej najlepszej przyjaciółki czy ma czas. Odpisała, że tak więc umówiłyśmy się za dziesięć minut w mojej ulubionej kawiarni. Powoli poszłam w tym kierunku. Na miejscu byłam przed czasem chociaż wcale się nie spieszyłam. Usiadłam na moim stałym miejscu i czekam na moją najlepszą przyjaciółką.

-Hej-powiedziałam gdy ją zobaczyłam

-Cześć Kamila mam nadzieję, że nie musiałaś na mnie długo czekać

-Tylko cztery minuty Paulina

-Nie powinnaś czasami siedzieć w domu i szykować się na uroczystość

-Przecież wiesz, że nienawidzę takiego czegoś

-Wiem, ale trochę podenerwować Cię można. Lepiej powidz na co tym razem wpadli twoi rodzice

-Jutro rano chcą mnie zawieść do szkoły dla zmeninnych

-Będziemy się rzadko kiedy widywać

-Myślisz, że na to pozwolę. Albo ojciec pozwoli Ci jechać ze mną, albo niech szukają sobie innego następcy tronu naszej rasy

-Wiesz, że twój tata mnie nienawidzi

-Jesteś z innej rasy, ale to niczego nie zmienia. Wiesz, że ja i tak nie słucham się rodziców. A teraz zmieńmy temat naszej rozmowy

-To może porozmawiamy o twojej przemianie

-Ok

-Słyszałam, że tego dnia kiedy masz się zamienić w te mityczne stworzenie wszystko Cię boli

-Nie prawda. Nic takiego nie czuję.

Patrzę się na wyświetlacz telefonu. O nie już tą godzina.

-Przepraszam cię Paula, ale muszę już iść

-Co tym razem?

-Przymiarka mojej sukni na ceremonię

-Leć bo jeszcze się spóźnisz

-Nie mam skrzydeł

-Idź już

-Do zobaczenia na imprezie

-Tak. Pa

-Pa

Wychodzę z kawiarni i biegnę do mojego domu. Szkoda, że nie wzięłam samochodu. Chociaż wtedy na pewno ktoś by przeszkodził mi w spotkaniu z moją przyjaciółką. Weszłam skrótem, który przypadkowo odkryłam gdy byłam mała podczas zabawy w chowanego z dziećmi służby. Obrócz mnie i moich przyjaciół nikt nie wie o tym przejściu. I nawet dobrze. Poszłam na palcach do mojego pokoju. Tam zostałam moich rodziców.

-Gdzie byłaś tym razem Kamilo?-pyta się mnie król

-W bibliotece-czasami trzeba skłamać

-Córko księżniczce nie przystoi takie zachowanie.-poucza mnie król-Wiemy, że tam nie byłaś-dodaje.

Ciekawe skąd to wiedzą. No przecież zapomniałam o kamerach, które są prawie wszędzie.

-Możesz nam powiedzieć dlaczego wyszłaś poza teren posiadłości?-pyta się mnie tata

-Nudziło mi się-odpowiadam zgodnie z prawdą.

-W takim razie mamy dla ciebie zajęcie. Masz się nauczyć jeszcze dzisiaj pięćdziesięciu zasad naszej rasy. Wpisanych w księdze naszego rodu-stwierdza królowa. Super lepszej roboty nie mogli mi dać.

Wyszli. Położyłam się na łóżku i czekałam na krawcową, która miała mi przynieść strój na dzisiaj. Czekam i czekam, a jej nie ma. W końcu zasypiam.

Fenix(Zakończone)Waar verhalen tot leven komen. Ontdek het nu