XIV Stary Tino

51 4 0
                                    

...
..
.
Nazajutrz, wstałem jak to w zwyczaju miałem w południe. Z przyzwyczajenia, szukałem wzrokiem Ality.  Oczywiście wyleciało mi z głowy, że chwilowo pomieszkuje u Ido. Miałem mieszane uczucia co do tej decyzji. Z jednej strony pomyślałem, że to może być dobra droga do tego aby Ali, coś sobie przypomniała. Z drugiej jednak, nie chciałem się zgodzić, czułem wobec niej jakąś więź, przyjaźń ? Lub coś na miarę miłości brat; młodsza siostra ? 

Westchnąłem. 

Zjadłszy jakieś późne śniadanie, ogarnąłem się i zastanawiałem się, co dzisiaj takiego mam do zrobienia. Wyciągnąłem, z szafki paczkę papierosów. Wziąłem jednego i odpaliłem. Zaciągnąwszy się, przypomniałem sobie jak Alita, marudziła, że to nie zdrowe. Uśmiechnąłem się. Wyszedłem w końcu z domu, w południe jak to w południe jest zawsze mnóstwo ludzi. Sięgnąłem do kieszeni mojej kamizelki. Znalazłem w niej jakieś 20 rakli. Dobre i tyle. Pomyślałem więc, że udam się do Marketu i złoże wizytę u starego Tino. Jak pomyślałem, tak zrobiłem.

Znalazłem się po chwili w dzielnicy market. Szukałem karawany Tino, prawdę mówiąc łatwo było ją znaleźć. Jest chyba, najbardziej przyozdobiona i największa. W końcu ją dostrzegłem, moim oczom ukazał się stary Tino. Jak zawsze siedzący na swojej karawanie, popalający swoje cygara. Podszedłem do jego stoiska.

- Tino! - Zawołałem.
- Kto mnie do cholery woła ? - Powiedział swoim zachrypniętym głosem.
- To ja, do cholery. 
- Talon ? Ah, Talon. - Zszedł z karawany. - Interes, czy pogaduchy ?
- Interes i pogaduchy. 
- Mhm.. Jasne, dobra właź do środka. - Zaprosił mnie do swojej karawany.

Wszedłem do niej, w środku było, bardzo bogato, siedziska skórzane, drewniane meble...

- No... To, zacznijmy od interesu. Masz coś dla mnie ? - Spytał siadając na fotelu.
- Nie, ja nie sprzedaje, chcę kupić. - Powiedziałem wsadzając ręce do kieszeni.
- Kupić ? Oo... Słucham drogi kliencie, co potrzebujesz ? - Zaśmiał się.
- Masz może papierosy ? - Spytałem.
- Hmm...A jakie potrzebujesz ? Mam, WinterStorm'y, BloodShot'y, SunRise'y... - Powiedział wyciągając rękę do szafki obok.
- Po ile je masz ? - Zerknąłem na jego szafkę.
- Wszystko po 7. - Odpowiedział otwierając ją.
- Mogę Ci być winny 1dną rakle ?
- Hmm... Jakbym tak, wszystkim opuszczał po jednej rakli to bym był bankrutem. - Złapał się za brodę.
- Dobra, spokojnie. Rozumiem.
- Ale tym razem, zrobię wyjątek. Za starą współpracę. Ile chcesz ?
- Daj ze 3.
- Masz. - Wyciągnął z szafki po jednym opakowaniu każdego.

Schowałem pudełeczka do kieszeni.

- Dobra, to już po interesie ? 
- Teraz tak. 
- Okej, to czas na pogaduchy. Co Cię do mnie sprowadza ?
- Tino, znasz ogrom ludzi w tym mieście prawda ?
- Siedzisz, przed prawie wszechwiedzącym. - Zaśmiał się.  - Co potrzebujesz ?
- Wiesz coś na temat, Ido ? - Oparłem się o ścianę.
- Ido ? Jakiego Ido ? - Zmarszczył brwi.
- Ido, nie znam nazwiska, ale zajmuje się cyborgami w centrum. - Starałem się najlepiej opisać jak mogłem.
- Ido Tyson. Konkretnie. - Oparł głowę o poduszkę.
- Coś wiesz o nim ?
- Co nieco, o nim wiem. A co potrzebujesz ? Zaszedł Ci jakoś za skórę ?
- Nie, ale wziął pod swoje skrzydła mojego cyborga. 
- Cyborga, mówisz.. Dobra co chcesz o nim wiedzieć ?
- Najlepiej wszystko co sam wiesz.
- Siadaj. - Wstał i wyciągnął kolejne cygaro.

Usiadłem, patrzyłem dokładnie na niego. Odpalał powoli swoje cygaro, mamrocząc coś pod nosem.

- Dobra, zacznijmy od tego. Ido Tyson dawno temu, zajmował się składaniem cyborgów do MotorBallu, Jednak nie wiedzieć czemu, zrezygnował. Miał żonę, nie pamiętam jak się nazywa, ale pochodzi ona z Zalemu. A przynajmniej tak słyszałem. Nie wiedzieć, czemu zrezygnował z MotorBallu a jego drużyna miała już prawie mistrzostwo. Cóż, kończąc z tym zajął się tym co robi teraz. Podobno miał córkę, którą ktoś zamordował. Od tamtej pory jest łowcą nagród. I więcej o nim nie wiem. 
- Jest w jakiś sposób groźny ?
- Każdy może być groźny. Dlatego... - Wstał i stanął na środku karawany. - Ja mam to aby się bronić. - Uderzył nogą w podłogę.

Uderzywszy w podłogę, otworzyła się mała zapadka. Spojrzałem na Tino, a ten się tylko uśmiechnął. Wyciągnął z tej zapadki... Pistolet, a raczej 2 pistolety. 

- Jak już mówiłem każdy może być groźny, ale trzeba wiedzieć jak się bronić. 
- Przecież zabiją Cię jak się ktoś dowie, że masz przy sobie broń palną. 
- Zgadza się. Ale wiem, że nikt się nie dowie.
- Skąd ta pewność ? - Dopytywałem.
- Stąd, że Cię trochę znam młody. 

Spędziliśmy jeszcze jakiś czas na rozmowach o niczym i o wszystkim. Jak dwóch starych znajomych. W końcu musiałem się zbierać, Tino jeszcze ma do załatwienia też kupę interesów. Jak to handlarz.

A więc dowiedzieliśmy się czegoś o Samym Ido. 

Jutro złożę mu wizytę, tak jak się dogadywaliśmy. Ciekaw jestem czy przez ten czas dowiedział się czegoś na temat Ality. Westchnąłem i ruszyłem do mojej samotni. Mój dom. Miejsce spokoju.

Wszedłem do piwnicy. Rozejrzałem się trochę, w końcu zebrałem się w sobie i jako, że miałem trochę czasu dla siebie. Postanowiłem, że troszeczkę tutaj posprzątam. No, co jakiś czas w końcu wypada co nie ? Także zabrałem się do roboty...

A jutro wrócimy do Ido...

Talon & AlitaWhere stories live. Discover now