IX Oznaka Człowieczeństwa

52 3 0
                                    


Poczułem jak ktoś tyka mnie po ramieniu. Przebudziłem się, słyszałem głos Ality mówiącej, że ktoś puka a raczej wali do drzwi.  W końcu wstałem, nie pamiętam kiedy ostatnio, tak bardzo bolały mnie kości. Wciąż będąc zaspany podszedłem do drzwi i je otworzyłem. A za nimi stał Ralf.

- Rany, już myślałem, że Cię tu nie ma. - Powiedział pełen entuzjazmu. 
- Ralf ? Co Ty tu robisz ? - Spytałem ziewając.
- Jak to co ? Przyszedłem po Ciebie, robota jest. - Odwrócił głowę.
- O czym Ty mówisz ? - Wciąż średnio kontaktowałem.
- Człowieku, dopiero wstałeś czy jak ? - Spojrzał na mnie.
- A nie widać ?
- ... Dobra nie ważne. Zbieraj się, za godzinę w punkcie zbornym. - Odwrócił się do mnie plecami i poszedł. Po prostu sobie poszedł.

Stałem w drzwiach zastanawiając się, co się właściwie wydarzyło. Ocknąłem się, zamknąłem drzwi i głęboko westchnąłem. Rozejrzałem się po domu, Alita stała obok stolika na którym ja wczoraj usnąłem. Pomyślałem sobie, że wypadałoby w końcu trochę tu posprzątać, żeby się nie zabić chodząc po domu. Ponownie westchnąłem.

- Co za robota ? - Spytała, wpatrując się we mnie.
- Cóż, wypad na złomowisko. - Podszedłem do niej.
- Mogę iść z wami ? - Zapytała jak małe dziecko liczące na coś na co pozwolą jej dorośli.
- Myślę, że tak. Alita wybacz muszę się przygotować. Wiesz umyć się najpierw, coś zjeść, ubrać..
- Dobra, to ja zobaczę co jest w holowizji. - Usiadła sobie na kanapie.

Podszedłem do szafy, wziąłem "robocze" ciuchy i poszedłem się myć. Umywszy się, zrobiłem sobie jakieś szybkie śniadanie, przy okazji robiąc Alicie. Co do samej Ality, wiem, że ona jest cyborgiem i nie odczuwa głodu ani innych bardziej ludzkich pragnień ale pomyślałem, że fajnie by było chociaż za symulować, jej ludzkość. Usiadłem koło niej z kanapkami dla mnie i dla niej. Oglądaliśmy wspólnie jakiś przypadkowy serial który ona włączyła. Gdy zjedliśmy Alita spojrzała na mnie, w sposób ewidentnie sugerujący czy możemy już iść. Westchnąłem. Zszedłem szybko do swojej pracowni i chwyciłem skafander. Założyłem go i powiedziałem do niej, wchodząc ponownie na górę, że możemy ruszać.

Wyszliśmy z domu. Powiedziałem Alicie, aby trzymała się blisko. Skoro powiedział, punkt zborny wiadomo już było gdzie nas czeka robótka. Złomowisko. Dochodząc widzieliśmy naprawdę sporę grupy "złomiarzy" ruszające na złomowisko. Było ich naprawdę sporo, myślę, że więcej niż zwykle. A to może oznaczać dwie rzeczy. Pierwsza, to taka, że Zalem wyrzucił naprawdę duże ilości złomu. A druga, to taka, że wyrzucił je naprawdę nie dawno. 

- Talon! - Usłyszałem głos Ralfa. - W końcu, już myślałem, że nie przyjdziesz. 
- Nie odpuszczę okazji do zarobku - Powiedziałem.
- Wiadomo. - Spojrzał na Alitę. - A to jest ?
- Jestem Alita. - Uśmiechnęła się.
- Alita ? - Spojrzał teraz na mnie.
- To moja przyjaciółka. - Powiedziałem.
- Przyjaciółka ? - Dziwnie popatrzył. - No, jak tam chcesz. Wiesz, dla mnie dobry blaszak, to sprzedany blaszak. Jak dla mnie, to tylko kupa żelastwa.
- Skończ Ralf. - Kątem oka spojrzałem na Alitę.
- Zabierasz ją ze sobą ? 
- Tak. 
- To pilnuj jej, żeby nikt jej ze złomem nie pomylił. - Zaśmiał się.
- Od dawna jesteś takim chujem ? - Wyrwałem.
- Co ?
- Dobrze słyszałeś. - Powiedziałem patrząc mu w oczy.
- Wiedziałbyś, gdybyś nie siedział ostatnie pół roku pod ziemią i składał to... Coś. - Popatrzył na Alitę z pogardą.
- Czy Ty masz do mnie problem. - Podeszła do niego.
- Mam, nie chcę Cię tutaj widzieć. Dla mnie jesteś, tylko nic nie czującym kawałkiem żelastwa. 
- Zaraz Ci pokaże co kawał żelastwa, może z Tobą zrobić. - Ścisnęła pięści.
- Dość! - Krzyknąłem.

Uf..Udało mi się skupić ich uwagę na mnie. 

- Wystarczy. Ralf, weź, idź lepiej zobacz, czy Cię już na dole nie ma. Zgoda ? A Ty Ali, spokojnie.
- Blacharz. - Powiedział, zakładając hełm na głowę i odwracając się na pięcie.
- Nie lubię go. - Powiedziała odprowadzając go wzrokiem.
- Nie każdy się da lubić. - Powiedziałem. - Wszystko w porządku ?
- Czy inni ludzie.. Też myślą, że cyborg to tylko kupa żelastwa ?  - Spojrzała mi w oczy.

Odwzajemniwszy jej spojrzenie, dostrzegłem, że w jej oczach zbierają się łzy. Ściągnąłem rękawiczkę i otarłem jej oczy.

- Widzę, że kanaliki łzowe działają. - Powiedziałem, ocierając jej oczy.
- Zmieniasz temat. - Powiedziała.
- Przeciwnie. Płaczesz, a to znaczy, że czujesz. Czujesz tak jak każdy inny człowiek, być może nawet bardziej, kto wie. Widzisz kiedy Cię " atakował " Czułaś złość prawda ? To normalne, teraz płaczesz, a to znaczy, że czujesz smutek, żal. Rozumiesz ? To co jest na zewnątrz, to tylko powłoka, liczy się to kim jesteś w środku. Możesz być, równie dobrze mutantem czy innym karaluchem, ale jeśli masz dobre serce, to jesteś warta więcej niż nie jeden człowiek. - Namyśliłem się przy tym trochę.

Mówiłem wciąż trzymając dłoń na jej policzku. Skończywszy, chwyciła swoją metalową dłonią za moją dłoń, wciąż trzymając ją przy policzku. A po chwili drugą ręką mnie objęła.

- Dziękuję. - Wyszeptała.
- Nie masz za co. - Uśmiechnąłem się, lecz tego już nie widziała. - No dobrze, Ali. 
- Hm ? - Odkleiła się ode mnie i patrzyła mi w oczy.
- Pora ruszać na dół. Trzeba się jakoś utrzymać w tym cholernym mieście. - Spojrzałem, w dół.
- Mhm. - Przytaknęła i uśmiechnęła się wesoło.

Hmm... Czuję, że to będzie dobry dzień na znalezienie czegoś ciekawego. Pomyślałem, podnosząc lekko do góry kącik ust. Alita, stojąc obok mnie, wraz ze mną oglądała złomowisko. 

Mimo tego, że to miejsce jest jakie jest. To trzeba przyznać, że ma ono swój urok.

Talon & AlitaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz