◇First meeting◇

7.8K 441 43
                                    

Jungkook

Wyszło jak wyszło Taehyung usłyszał prawdopodobnie zbyt wiele żebym mógł go wolno trzymać. Nigdy nie pozwalam ofierze uciec zanim jej nie skosztuje. Tak już działałem. Wszystko było ułożone tak jak ja to widziałem i tak miało po prostu być. Poczułem, że go lubię nawet bez chęci rżnięcia go. Uwielbiam być tym, który sprawia przyjemność i tym który gdy trzeba ukaże swojego maluszka.
Taehyung od początku sprawiał wrażenie idealnego materiału na mojego uległego maluszka i z trudem potrafiłem wytrzymać te dwa lata bez przygotowania go na los, który ja mu wybrałem - czyli bycie ze mną zawsze, wszędzie. Robienie tego czego ja chce. Oczywiście nie byłem też egoistą dawałem wybór moim kochanką co do zabaw, ale żaden nie działał na mnie tak jak ten chłopiec.
Istny chaos powstał w mojej głowie, gdy po raz pierwszy go zobaczyłem.

*trzy lata wcześniej*

Nocy klub był czymś normalnym w weekendowe wieczory. Mimo, że byłem dwudziestoczteroletnim chłopakiem wszyscy zawsze mieli do mnie szacunek. Może dlatego, że się mnie bali, albo po prostu chcieli mojej łaski. Yoongi zawsze mi towarzyszył jako mój najlepszy przyjaciel, któremu ufać mogłem najbardziej. Nikt inny nigdy nie zasłużył na moje zaufanie.
Siedzieliśmy w loży vipowskiej upalając się jakimś gównem. Mój kochanek próbował zwrócić swoją uwagę wiercąc się niegrzeczne na moich udach.

Zazwyczaj w takich miejscach normalnym stanem rzeczy jest to, że pojawiają się nowi ludzie czy też gówniarze myślący, że są już wielce dorośli. Mi osobiście to nie przeszkadzało dopóki nie wchodzili mi w drogę.

- Dzisiaj jakoś nudno tutaj - mruknął Min upijając trunek z kieliszka.

- Zauważyłem - rzekłem, po czym zdjąłem z moich kolan mojego chłopca, który na ten czyn okazał swoje niezadowolenie. Trudno. - Zaraz wracam - powiedziałem wstając z miejsca i udałem się schodami na parter klubu, gdzie skierowałem się do łazienki.
Wszystko wydawało się być w porządku do czasu kiedy nie słyszałem głosów w jednej z kabin. Dwaj chłopcy w łazience kompletnie pijani śmiali się i plotkowali. Nie obchodziło mnie to. Podszedłem do umywalki chcąc przemyć swoją twarz chłodną wodą, by otrząsnąć się z dziwnego stanu. Nagle drzwi od kabiny się otworzyły, a z nich wyszedł jeden chłopak.

- Podejdę do niego i nie stchórzę - rzekł nastolatek do osoby towarzyszącej, która się zaśmiała. Jak na mój gust byli zbyt głośni dlatego próbowałem ich ignorować. Kiedy jednak rozmowy ucichły zrozumiałem, że musieli już wyjść dlatego poczułem się lepiej w tej ciszy. Jak się okazało nie byłem sam, ktoś obok mnie przystanął włączając wodę w zlewie. Spojrzałem pierw na kran, a potem na odbicie w lustrze nieznajomego. Coś mną ruszyło, gdy tylko na niego spojrzałem. Spokojny wyraz twarzy nastolatka, różane usteczka i zmysłowe oczy spowodowały, że poczułem niewiarygodną ochotę rzucenia się na niego. Poluźniłem koszulę odpinając jeden guzik i oblizałem swoje usta nie odrywając wzroku od chłopca. Po raz pierwszy poczułem ochotę na ostry seks z obcym nastolatkiem w tej pieprzonej toalecie. Zazwyczaj muszę poznać osobę z którą zamierzam przejść do rzeczy, jednak teraz było inaczej. Nie chciałem poznać, chciałem wykorzystać nawet jeśli tego by nie chciał, ale ja w taki sposób nie działałem. Odchrząknąłem zwracając uwagę chłopaka, którego oczy spotkały się z moimi.

- Coś się panu stało? - zapytał mnie niewinnie, jak na moje oko zbyt niewinnie.

- Nie, dlaczego pytasz? - zapytałem unosząc brew.

- Bo pan od dłuższego czasu mi się przygląda - odpowiedział, a ja się uśmiechnąłem.

- Myślisz dlaczego ci się tak przyglądam? - udałem zaciekawionego, a chłopak mimo swojej nietrzeźwości zaczął się przesadnie zastanawiać co szczerze powiem było zabawne.

- Bo jest pan pijany? - uniósł brew, parsknąłem pod nosem i zmniejszyłem bliskość między nami, a oczy młodszego uciekały od kontaktu między naszymi spojrzeniami. Przyjrzałem się bliżej chłopcu skupiając się na szczegółach. Ozdobiony pieprzyk na dolnej wardze powodował, że na nim najbardziej się skupiałem. Ująłem dłonią podbródek chłopca, który w końcu pewnie spojrzał mi w oczy. Podobał mi się, wszystko zaczynało mi się podobać z każdą chwilą. - Co pan robi? - zapytał ostro.

- Przyglądam się ideałowi - odpowiedziałem mu, a ten jedynie parsknął śmiechem.

- Ideałowi? Jeszcze pomyśle, że panu się podobam - zakpił.

- Być może.. nie każdy ma szansę być tak zaszczycony moją uwagą, mały - powiedziałem z pewnym uśmiechem. - Ile masz lat? - zapytałem go.

- Na pewno mniej od ciebie tatusiu - zaśmiał się z żartem, ale ten żart szczerze powiem był trafny. Podobało mi się to jak mnie nazwał.

- To powiedz tatusiowi ile masz latek? - zapytałem uśmiechając się, a młodszy zaśmiał się odsuwając ode mnie, po czym usiadł na skrawku umywalki machając krótszymi nóżkami w powietrzu.

- Moi rodzice mówią, że nie powinno się rozmawiać z obcymi - powiedział uśmiechając się dziecinnie.

- I chyba dobrze mówią, prawda? - zapytałem.

- Bo ja wiem.. jak robię co mi każą to i tak zawsze jest źle. Dlatego ich nie słucham - odpowiedział wzruszając ramionami.

- Czyli się ich nie boisz?

- Chyba nie.. albo inaczej, mamy się nie boję, ale taty się boję - powiedział zagryzając subtelnie wargę na której najbardziej się skupiałem.

- Dlaczego taty się boisz? - spytałem zainteresowany. Czułem się jakbym go przesłuchiwał, jakbym chciał wyciągnąć z tego niewinnego nastolatka jak najwięcej.

- Bo on.. uderzy, a mama nie - odpowiedział z westchnięciem. Zdumiony chciałem wiedzieć więcej.

- A dlaczego cię bije? - po tym pytaniu chłopak zaśmiał się pijacko.

- Bo uważa mnie za dziwaka.. niedawno przyłapał mnie na całowaniu z przyjacielem i się wściekł - wyznał.

- Czyli nie akceptuje twojej orientacji? - uniosłem brew.

- No nie akceptuje - westchnął. Uśmiechnąłem się do siebie czując, że nasze spotkanie było nam jakimś dziwnym sposobem przeznaczone. - I jak chcesz wiedzieć to mam piętnaście lat i jestem tu nielegalnie - szepnął w moją stronę z rozbawieniem. Byłem zaskoczony, że wpuścili do tego klubu piętnastolatka, ale zaraz cieszyło mnie to, że akurat jego tu wpuszczono i dane było nam się spotkać.

- To jest między nami sporo lat różnicy - powiedziałem zagryzając wargę.

- Dlatego mówię tatusiu - zszedł na podłogę i ruszył do wyjścia. Byłem oczarowany chłopcem i pragnąłem mieć go w łóżku i w życiu. Pierwszy raz przyszła do mnie taka niedorzeczna myśl. Nim się spostrzegłem chłopca nie było, a nie zdążyłem dowiedzieć się jak mu na imię. Wybiegłem w poszukiwaniu nastolatka ale znalezienie go w tak zatłoczonym miejscu było nie lada wyzwaniem. Nie znalazłem go i nie dowiedziałem się jak mu na imię.

*Koniec wspomnień*

Do czasu kiedy nie przyszedł dzień w którym zmieniłem jego los przez fakt, że zakochałem się w nim tamtej nocy.

Wszystko zmieniło się, gdy doszło do tego wypadku...

*

Witajcie!
Przepraszam, że tak późno. Następny rozdział będzie dużo szybciej! 💜

Zostawcie :

Głosy i Komentarze

Należysz do Mnie | K.Th & J.JkWhere stories live. Discover now