Odezwij się wreszcie!

2.2K 128 9
                                    

Sara

Siedzimy pod salą operacyjną już trzecią godzinę. Lekarze nie chcą mi niczego powiedzieć. Thomas został postrzelony w brzuch,nie wiem czy i jakie narządy zostały naruszone. Nic nie wiem. Nie mogę go stracić. Nie mam innej rodziny oprócz niego. Jest mi coraz trudniej udawać, że jestem silna i jakoś to znoszę,kiedy w środku umieram ze strachu o życie brata. Owen rozmawia z policją,a ja próbuje złapać jakikolwiek kontakt z Elizabeth. Odkąd jest w szpitalu nie powiedziała ani słowa. Nawet gdy lekarz ją badał nie odpowiadała na pytania. Wezwali nawet do niej psychologa,ona jednak tylko patrzy na swoje zakrwawione ręce, których nie chciała umyć i nadal milczy. Zdaniem psychologa to trauma i niedługo minie, ja jednak się boję że za dużo przeszła i jej psychika po prostu tego nie wytrzymała. Okazało się też, że ta cała Cecil wstrzyknęła jej środek usypiający, ten sam co kiedyś mojemu bratu i jak Eli spała ta ją biła po całym ciele. Czekamy jeszcze na wyniki ,czy aby nie ma jakiegoś krwiaka.
-Eli proszę cię odezwij się-kucam przed nią i mówię. Unosi na chwilę na mnie swoje spojrzenie,które wyraża tylko pustkę. Po czym znowu opuszcza je na swoje ręce. Nie wytrzymuje i wybucham.
-Odezwij się wreszcie! Myślisz że tylko ty cierpisz?to mój brat!a walczy o życie przez ciebie!-wykrzykuje i zrywam się na nogi. W moich oczach formują się łzy,które dusiłam w sobie zbyt długo. Nagle czuję jak ktoś obejmuje moje ciało. To Owen,nawet nie wiem kiedy wrócił. W jego ramionach moje bariery całkiem puszczając i wybucham płaczem. Owen mocno przytula mnie do siebie i trwamy tak przez chwilę. Chłopak odsuwa się ode mnie delikatnie ociera łzy z mojej twarzy. Patrzy na mnie z taką troską, aż czuję ucisk w klatce piersiowej.
-Co z nią? -pyta nie klikając głową w stronę Elizabeth. Robi mi się wstyd ,że tak ją potraktowałam,przecież ona przeżywa to tak mocno jak ja i pewnie dlatego się nie odzywa. Opuszczam głowę, nie mogę mu spojrzeć w oczy.
-Owen ja ...ja powiedziałam jej ..że to jej wina-dukam nadal nie podnosząc głowy. Owen chwyta moją brodę i unosi moją twarz tak bym patrzyła w jego oczy.
-Wiem,słyszałem- mówi łagodnie.
Unoszę brwi zdziwiona i lekko się odsuwam.
-I nie jesteś zły? -pytam nadal zaskoczona jego spokojną reakcją. Owen głaszcze mnie po policzku,po czym przyciąga do siebie i ponownie przytula.
-Nie przejmuj się tym teraz. Jak ten koszmar się skończy porozmawiacie i wszystko sobie wytłumaczycie-mówi wprost do mojego ucha. W głębi serca wiem ,że ma rację ale i tak czuję się okropnie. Spoglądam na Elizabeth i widzę, że zasnęła oparta o ścianę. Mówię o tym Owenowi,ten każe mi z nią zaczekać. Po chwili wraca z pielegniarką, bierze śpiącą Eli na ręce i podąża za kobietą, najpewniej do jakiejś sali. Idę za nimi. Sala jest jednoosobowa, od pielęgniarki dowiadujemy się, że Eli może tu zostać jak długo to będzie konieczne. Kobieta wychodzi zostawiając nas samych ze śpiącą Elizabeth.
-Zostań tu z nią i odpocznij trochę, ja spróbuje się czegoś dowiedzieć. Jak będę wracał to mogę ci coś przynieść jak chcesz-mówi Owen.
-Herbata będzie ok-odpowiadam.
Owen podchodzi do mnie i składa, krótki ale czuły pocałunek na moich ustach i wychodzi. Chociaż jestem smutna, ten pocałunek wywołuje na mojej twarzy delikatny uśmiech.
Siadaj na krześle, które stoi obok łóżka na którym śpi Eli.Patrzę na jej spokojną twarz, pogrążoną we śnie.
- Przepraszam cię Eli.Powiedziałam tak bo ..właściwie sama nie wiem czemu,chyba dlatego że boję się o Thomasa- mówię szeptem,patrząc w podłogę. Ktoś wchodzi do sali. Tym kimś okazuje się Owen. Trzyma w ręku dwa kubeczki,które od razuodstawia na stolik.
-I co dowiedziałeś się czegoś?- nie wytrzymuje i pytam.
-Jest już po operacji-mówi Owen,ja zakrywam usta dłonią i czekam aż powie coś więcej.
-Lekarz mówił,że kula nie uszkodziła żadnych narządów. Niestety było ciężko ja wyjąć, bo była bardzo głęboko- przerywa na chwilę, a ja boję się tego co chce mi powiedzieć.
-Sara on stracił dużo krwi,w pewnym momencie nawet musieli mu ją podawać i ta operacja trwała tak długo. ..
Z oczu wypływają mi łzy. Czy on chce mi powiedzieć, że mój brat nie żyje?
-Saro. ..Thomas on on ...
Teraz już wybucham płaczem i opadam na kolana. Mój kochany braciszek.Owen klęka przy mnie i chwyta za ramiona.
-On żyje Sara,żyje-potrzasa mną, ale jego słowa docierają do mnie dopiero po chwili.  Trochę się uspokajam, ale wiem,że jeszcze nie wszystko mi powiedział.
-Mów- nalegam.
Owen odwraca wzrok.
-Thomas żyje, ale był moment kiedy jego serce się zatrzymało...udało się przywrócić akcje serca,ale najbliższe godziny będą decydujące,wszystko zależy od tego czy i kiedy się obudzi.
Wtulam się w Owena i po raz kolejny pozwalam sobie na kojący płacz.

Siedzimy na korytarzu przed salą w której leży Thomas. Minęło pięć godzin. Chociaż Owen namawiał mnie żebym, pojechała do domu odpocząć. Stanowczo się sprzeciwiłam. Nie zestawie teraz Thomasa.
Idę sprawdzić czy Elizabeth jeszcze śpi. Muszę zająć czymś myśli. Wchodzę do jej sali i zastaje ją siedzącą na łóżku. Nie wiem czego się spodziewać, więc podchodzę powoli i siadam na krześle, tym samym co poprzednio.
Eli odwraca w moją stronę głowę, ale nadal milczy.
-Jak się czujesz? -postanawiam zapytać. Nadal milczy i mi się przygląda.
-Eli,proszę cię.. ..
-Thomas-chrypi,a ja mam ochotę krzyczeć z radości ,że wreszcie się odezwała,jednocześnie przypominam sobie,że mój brat w sali niedaleko walczy o życie i automatycznie opuszczam głowę w dół. Po chwili, czuję dłoń Eliz na moim ramieniu a później jej ramiona jak mnie obejmują. Znowu nic nie mówi, ale reaguję a to dobrze prawda?
Do sali wpada Owen przez co lekko się od siebie odsuwamy.
Widząc nas w tej pozycji,na moment zapomina co ma powiedzieć, ale już po chwili uśmiecha się i mówi:
-Obudził się!

Ochroniarz (Zakończone)Where stories live. Discover now