Devon

2.5K 128 0
                                    

Sara

Gdy zabrali Elizabeth wpadłam w panikę.Nie wiedziałam co się z nią stanie,co stanie się ze mną. Drzwi znowu się otworzyły.Wszedł on,facet z bliznami.
-No no no-zacmokał i zaczął krążyć wokół mnie.
-Już nie jesteś taka waleczna?nie masz ochoty mnie podrapać?-pytając kucnął przede mną. Nadal nie odpowiadałam. Chwycił w duże szorstkie dłonie moją twarz i podniósł tak żebym patrzyła na niego. Z bliska mogłam zobaczyć jak głęboko go podrapałam.
-Gdzie twoja odwaga kwiatuszku?co?nic mi nie powiesz?
Ścisnął moją twarz bardziej, aż poczułam jak z moich oczu lecącą łzy.Przyglądał mi się uważnie i obleśnie oblizał usta.
-Podobają ci się blizny które zrobiłaś?-zapytał i jedną dłonią przejechał po moim policzku aż do ramienia. Moim ciałem wstrzasnął dreszcz obrzydzenia.Zacisnęłam na chwilę powieki a gdy je otworzyłam jego twarz była o parę centymetrów od mojej. Zaszlochłam i starałam się odsunąć jak najdalej niego. Był za silny. Wpił się w moje usta jakby chciał mnie pożreć.Wyrywałam się jak mogłam.W końcu się odsunął i mnie puścił. Od razu opadłam na podłogę i odsunęłam jak daleko mogłam. On śmiał się jak jakiś psychopata widząc moją nieudolną próbę ucieczki. Zrobił krok w moją stronę,gdy drzwi ponownie się otworzyły. Wszedł do środka drugi z porywaczy. Jego spojrzenie padło najpierw na bliznowatego później na mnie i z powrotem na bliznowatego. 
Miałam wrażenie że dobrze wiedział do czego prawie doszło.
-Czego chcesz Jason?nie widzisz że jestem zajęty? -wywarczał bliznowaty.
- Mamy robotę nie czas na twoje przyjemności-odpowiedział z obojęnością w głosie, jak się właśnie dowiedziałam Jason.
-Co znowu?-zapytał widocznie zirytowany bliznowaty.
-Zaraz się dowiesz,choć- Jason skinął głową na bliznowatego,ostatni raz spojrzał na mnie i obaj wyszli. Miałam wrażenie że dostrzegłam w jego spojrzeniu coś na wzór współczucia.

Thomas
Musiałem iść do siebie,bo jeszcze chwila a zabiłbym tego frajera. Co on sobie myśli? Nie interesował się Lizie przez cały czas jak nie było jej w firmie. A teraz co? Przychodzi tu i zgrywa zatroskanego narzeczonego. Wiem, że zawaliłem. Nie byłem wystarczająco skupiony i dałem się podejść jak gówniarz. Czekam na wyniki ekspertyzy krwi znalezione u mojej siostry w pokoju. Wykonuje kilka telefonów w sprawie Devona Golda. Dowiaduje się, że pierwszy raz w mieście był  widziany siedem miesięcy temu. Całą swoją kryminalną działalność prowadził we Francji. Kończę rozmowę gdy do mojego pokoju wchodzi Cole, oczywiście bez pukania.
-Mam parę adresów do sprawdzenia i wyniki krwi wszystko opowiem ci po drodze.
-No to bierzemy kilku ludzi i drogę- odpowiadam,biorę kurtkę i wychodzimy. W końcu coś się ruszyło.

Jason

Wchodzimy do gabinetu szefa. Na podłodze leży ta cała Elizabeth, a on dalej siedzi za biurkiem i pali jakby nigdy nic.
Zamykam za nami drzwi,a nasz szef w końcu zaszczyca nas spojrzeniem.
-No w końcu ile można na was czekać? -rzuca znudzony. Ignoruje jego pytanie i sam pytam.
-Co mamy z nią zrobić? -wskazuje na leżącą kobietę.
-Zanieście ją do jednego z pokoi i zamknijcie.
Pierwszy podchodzę do niej i biorę na ręce.Znam mojego kuzyna i wiem do czego jest zdolny. Wole sam ją zanieść. Boje się pomyśleć co by się stało z tą dziewczyną gdybym w porę nie wszedł do tej piwnicy. Sam nie wiem jak dałem się w to wciągnąć. Jestem złodziejem nie porywaczem. Muszę się z tego wywinąć ale jak? Zanosimy kobietę do pokoju na piętrze już chcę wychodzić ale Dominic ma inny plan. Podchodzi do niej i zaczyna gładzić jej udo.
-Zostaw ją nie widzisz, że jest nie przytomna? -mówię i łapię go za ramię
-Wyluzuj stary tylko trochę się zabawie-odpowiada nie przerywając swojej czynności.
-Szefowi się to nie spodoba. Musi mieć jakieś plany co do niej lepiej jej nie ruszaj- przekonuje. Zastanawia się przez chwilę i na szczęście oduszcza. Wychodzi bez słowa widocznie wkurzony. Patrzę ostatni raz na nieprzytomną kobietę. Żal mi ich obu,mój kuzyn jest nienormalny. Ten cały szef nie lepszy. Muszę coś wymyślić.

Elizabeth

Budzą się w jakimś pokoju.Jestem sama. Zaczynają wracać mi wspomnienia. Czy ten mężczyzna powiedział że jest moim bratem? Jak na zawołanie ktoś wchodzi. To on. Przygląda mi się badawczo i podchodzi do materaca na którym leżę. Jestem jak sparaliżowana. Boję się go a jednocześnie mam tyle pytań. Jednak strach nie pozwala mi się ruszyć. Mój chyba brat wyciąga rękę i łapie kosmyk moich włosów i nawija na palce.  Delikatnie się odsuwam. Wydaje się być zamyślony.
-Nawet nie jesteśmy do siebie podobni.Masz takie delikatne włosy-mówi bardziej do siebie niż do mnie. Moje przerażenie rośnie z chwilą gdy ręka mężczyzny zchodzi na moje ramię.
-Zostaw mnie!-piszczę
Na szczęście odsuwa się i podnosi. Patrzy na mnie tak dziwnie.
-Nic ci nie zrobię siostrzyczko- uśmiecha się tak że przechodzi mnie nieprzyjemny dreszcz.
-Jak to możliwe że jesteś moim bratem? -zdobywam się na odwagę by zapytać
-To proste.Nasz tatuś pieprzył moją mamusię. Pokazać ci jak?-odpowiada a widząc moją przerażoną minę wybucha głośnym śmiechem.
Nachyla się nade mną i bierze moją brode w dwa palce.
-Mam na imię Devon siostrzyczko. Mam nadzieję, że się dogadamy-puszcza moją twarz i odchodzi w stronę drzwi. Zanim wychodzi dodaje
- Odpoczywaj kochanie-puszcza mi oko i znika za drzwiami.

Ochroniarz (Zakończone)Where stories live. Discover now