Rozdział II

9.2K 207 49
                                    

- To co trenerze, zaczynamy?- zaczęła Sumire, aby dłużej nie czekać na grę.

- Tak, tak

Zostałyśmy podzielone na drużyny, na całe szczęście nie byłam z plastikiem w drużynie tylko z Sumire. Miałyśmy właśnie zaczynać grać gdy na drugiej połowie sali pojawili się chłopcy. No to już po grze. Sumire miała zacząć serwować, jednak widząc że żadna z dziewczyn z drugiej drużyny na nią nie patrzy postanowiła dać im nauczkę, uderzyła piłkę mocno że z łatwością przeleciała na drugą stronę boiska. Pech chciał że akurat jedna z dziwolągów dostała w głowę. Zaczęłam się śmiać pod nosem.

Wtedy na boisko wszedł on. Miał strój swojej drużyny na sobie i czarną grubą opaskę na prawym ramieniu, więc można było powiedzieć że był kapitanem. Włosy były w drobnym nieładzie ułożone do góry. Czerwona koszulka opinała każdy mięsień jego muskulatury, na placach miał numer 10 i swoje nazwisko.

- Patrz kto przyszedł..- zaczęła Sumire.- Nasz ukochany Erik i jego banda idiotów.

- Na dziś koniec!- krzyknął trener oznajmiając że skończyła się lekcja.

Siedziałyśmy w szatni bo do dzwonka zostało jeszcze jakieś 3 minuty, nagle do pomieszczenia wparowała banda blond czupiradeł.

- Widziałaś?! Puścił do mnie oczko!- krzyknęła jedna z nich.

- Nie mogę uwierzyć, ty to masz szczęście. - dodała kolejna.

Sumire powiedziała coś na co się zaśmiałam, co nie uszło uwadze jednej z nich.

- A ty kujonie z czego się śmiejesz? - powiedziała Diana.

- Odczep się od niej.- powiedziała Sumire, wstając na przeciw blondynce. - Ona nie śmiała się z ciebie, ale widząc cię taką to chyba ja zacznę.

- Nie przeginaj..

- A co mi zrobisz? Pójdziesz się poskarżyć do Erika?!- zaśmiała się Sumire.- Nie boję się go.

- Hahaha A to ciekawe..- zaczęła.- Twoja koleżanka zjadła język w gębie. Musisz jej bronić.

Wszystkie trzy się zaśmiały, ale ja wciąż siedziałam cicho, tak jak mówiła Carmen.

- Rodzice chyba cię nie wychowali.- powiedziała, a teraz mnie o dotknęło.

Zniosę wszystko, ale nie to że będzie obrażać moją rodzinę. Te słowa mnie dotknęły i to bardzo. Wstałam z ławki i szybkim krokiem skierowałam się w stronę drzwi. Niestety muszę mieć zawsze pecha w życiu i tak się stało że wpadłam na kogoś.

- Ej mała? Gdzie tak pędzisz?- zapytał.

Uniosłam głowę w górę i zauważyłam piękne niebieskie oczy. To był on, Erik.

- Nic ci się nie stało?- dodał po chwili.

Nie mogłam mu odpowiedzieć, odsunęłam się od niego i pobiegłam w przeciwną stronę.

- Camila! - krzyknęła Sumire, sama wpadając na Erika.

- Co tam się u was dzieje?- zaśmiał się chłopak.

-  A co cię to interesuje? Lepiej powiedz swoim plastikom żeby uważały bo zadarły nie z tą dziewczyną.- pysknęła Sumire, odwracając się w stronę w którą uciekła Camila.

Biegłam, z moich oczy kapały łzy. Dlaczego? Miała tyle słów żeby mnie obrazić, ale nie musiała akurat poruszyć temat rodziców.

- Diana?- zaczął Erik, a dziewczyna mało nie zeszła na zawał z zachwytu. - Co tam się u was stało?

- Oj kochany - zaczęła dziewczyny słodząc chłopakowi prosto w oczy. - No bo ta kujonka zaczęła się rzucać,więc no powiedziałam jej coś i wybiegła.

Chłopak uśmiechnął się pod nosem i położył rękę na barku dziewczyny.

- Nie wierzę że dałaś się jakieś dziewczynie .

Siedziałam właśnie obok jednak ze ścian i dalej wycierałam łzy z policzków, gdy do środka wbiegła Sumire.

- Camila, wszystko w porządku?- powiedziała  i usiadła obok mnie.

- Tak.

Camila uspokoiła się i obie wyszły z toalety a tam czekał już na nie Alex.

- Dziewczyno cała szkoła o tobie mówi. - zaczął.- Każdy mówi o nowej dziewczynie, która postawiła się Dianie. Nie ma co, ale moja droga masz duży szacunek ode mnie. W końcu ktoś powiedział jej...

- Co ty pieprzysz?!- krzyknęła wkurzona Sumire. - Camila nic nie zrobiła, to tamta wariatka się na nią rzuciła.

- Przecież to nie prawda.To nie może być prawda. Miałam się nie wychylać, żyć w cieniu.- dodałam wycierając mokre od łez policzki rękawem. 

 - Jest już okey? - zapytał Alex podchodząc do mnie i podając mi plecak.

- Tak, możemy już iść.

Szliśmy korytarzem a wzrok każdej osoby skierowany był na nas. Śmiali się. Słyszałam ich, słyszałam bardzo dobrze każde ich słowo. Każde z nich bolało tak samo. Mocno.

- Nie przejmuj się.- powiedział mi na ucho Alex.

Uśmiechnęłam się. Akurat gdy przechodziliśmy obok Diany i jej koleżanek śmiech wzmocnił się na tyle że można było powiedzieć że wręcz zmienił się w rechot

Weszliśmy do klasy i nagle ktoś się odezwał.  

- Oo przyszła nasza zadziorna kujoneczka!- powiedział wywołując liczne śmiechy w klasie. 

- Co? Teraz już nie jesteś taka rozgadana.- dodał kolejny.

Nigdy nie czułam się tak poniżona. Wszystko przez tą blondynkę. Żartowali, śmieli się dopóki do klasy nie wszedł nauczyciel. Czasem dziękowałam że te przerwy są takie krótkie. Minęło jakieś 20 minut lekcji gdy przez magnetofon został puszczony komunikat.

- Drodzy uczniowie! Mówi was dyrektor! Chciałem powiedzieć że za dwa miesiące odbędzie się wiosenny bal. Tak jak co roku wybierany będzie król i królowa balu, którzy będą was reprezentować przez cały rok w samorządzie szkolnym. Prosiłbym aby wychowawcy pierwszych i drugich klas zajęli się przygotowaniem go.

Zadzwonił dzwonek. W duszy dziękowałam że to już ostatnia lekcja i będę mogła iść w spokoju w domu. Jednak moje rozmyślenie przerwało szarpnięcie za łokieć.

- Camila? To jak będzie z tym wyjściem?- zaczęła wesoła Sumire nie zważając na to że mało co nie dostałam przez nią zawału.

- No nie wiem...- zaczęłam niepewnie.

- No nie daj się prosić. - dodała Sumire robiąc maślane oczy.- Chodź, będzie fajnie.

- Idziemy!- podbiegł do nas Alex.

- OK.

Całą trójką wyszliśmy ze szkoły, kierując się w stronę jakiegoś baru.


----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Your Bad BoyWhere stories live. Discover now