Rozdział 42

1.1K 132 19
                                    



Na samym początku chciałabym Was zaprosić do grupki na Facebook'u, do której sama należę. Nazywa się Fans Wattpad i zapowiada się bardzo ciekawie. Można tam porozmawiać o swoich ulubionych powieściach czy autorach ( o mnie również rzecz jasna xD ), oraz wypromować swoją książkę. Wbijajcie na grupkę i piszcie od kogo jesteście, pokażemy tam że moi Psychole potrafią rozkręcić wszystko! ;D

~LittlePsych0


Sophie. 


Sama nie wiem ile siedziałam pod gołym niebem z dala od wszystkich. Czułam się tak dziwnie, jakby wyczerpana.  Słońce zaszło, mogłam wpatrywać się w gwiazdy. Nie czułam chłodu, głodu ja chyba nic nie czułam. Kolejne odrzucenie, nic nowego czemu więc byłam taka zawiedziona? Wiatr targał moimi włosami, piękny wieczór. Moje myśli przeplatały się jak szalone. Uśmiechnęłam się, by za sekundę zagryźć wargę aż do krwi. Chyba wolałam Lucasa pod postacią wilka, przynajmniej nie ranił słowami. 

- Nie jest pani zimno? - Usłyszałam nagle Guren. 

- Nie, dziękuje jest w porządku. - Zerknęłam na nią. 

Lisica usiadła obok mnie również unosząc głowę. Była naprawdę piękna, jeśli Lucas gustował w takich kobietach to nic dziwnego że nie chciał mnie. Przecież Eden również zachwycała swoim urokiem. 

- Jest pani Strażniczką dość niedługo, prawda? 

- Niecałe trzy miesiące. Chyba... - Wzruszyłam ramionami. 

- Inni Strażnicy przybędą z samego rana, tak słyszałam. 

- To raczej dobrze, ta moc ogromnie mnie niepokoi. 

- Nie tylko panią, Iwabe nie może usiedzieć w miejscu. Ja sama również nie czułam nigdy wcześniej czegoś takiego. 

- Co to może być? 

- Jeśli demon, a tak pewnie jest to mamy ostro za przeproszeniem przejebane. - Westchnęła ciężko. 

Uśmiechnęłam się krzywo, takie słownictwo w ogóle do niej nie pasowało. Wyglądała na taka dostojną, spokojną i delikatną. Guren nagle zerwała się na równe nogi. 

- Ktoś przeszedł przez Bramę!

- Czy to...

- Nie, ale muszę to sprawdzić. 

Kobieta rzuciła się między drzewa, niewiele myśląc pobiegłam za nią. Byłam zbyt zestresowana by siedzieć na miejscu. 

- Ugokanai de! - Usłyszałam z daleka krzyk Guren.

- Nie jestem wrogiem! - Usłyszałam znajomy głos.

Gdy wybiegłam na małą polankę wśród drzew wiśni, zauważyłam Mikayle, która klęczała z rękami podniesionymi do góry. Guren trzymała w dłoni swoją kulę energii.

- Stój Guren, znam ją!

- Skoro pani tak mówi... - Lisica odsunęła się kawałek.

- Co ty tu robisz?

- Itake... Itake jest w niebezpieczeństwie!

- Król podziemia? Wybacz ale to nie jest chyba nasz interes...

- Nie rozumiesz, próbował powstrzymać.. Ją... Boże, on po prostu nie chce by dostała się do Bram!

- O czym ty do cholery gadasz?

- Muszę porozmawiać z Lucasem i Mike'iem! - Wrzasnęła. - Naprawdę nie mamy czasu!

Spojrzałyśmy na siebie z Guren, kiwnęłam głową i poszłyśmy w stronę domu.




Lucas.



Sophie była doprawdy niepoważna i bezczelna. Jak śmiała mówić o Eden i to jeszcze takie rzeczy? Ona zniknęła na zawsze, utonęła we własnej krwi wypływającej z rozerwanego gardła. Nie, nie mogłem o tym myśleć już nigdy więcej. Musiałem pobyć sam, więc ukryłem się pomiędzy różowymi kwiatami wiśni. Całkiem przyjemne miejsce ta Japonia. Mógłbym tu zamieszkać... Spojrzałem w niebo, pogodny i ciepły wieczór, idealnie. Czemu więc siedziałem taki spięty? Jakiś przybity? Nienormalne, ot co.

Z letargu myśli wyrwał mnie szloch, Mikayla? Zeskoczyłem z drzewa na wprost dziewczyn. Guren i Sophie spojrzały na mnie dziwnie.

- Och Lucas! Tak dobre, że cię widzę!

- Co się...

- Itake ma kłopoty! Będzie walczył z ... Nie mogę...

- Mów rzesz kurwa! - Warknąłem.

- Powróciła...Eliza. /czytaj Elajza/.

- T..To nie jest możliwe! - Aż załamał mi się głos.

- Kim jest ta Eliza? - Spytał Sophie.

- Ja...Ja... - Nie umiałem się wysłowić.

- Eliza to Jedna z Pierwszych. - Usłyszałem za sobą Iwabe.

- Nadal nie rozumiem.

- W czasach, gdy nasz świat dopiero się tworzył wraz z nim pojawiły się Cztery Bóstwa. Pierwszym była Ziemia, zwana Evangeliną. Wraz z nastaniem pierwszego dnia na naszej planecie, wyszła zrodzona ze skał, ziemi i błota. Gdy spojrzała w niebo zobaczyła swą siostrę Eveline zrodzoną z pierwszego podmuchu wiatru. Siostry od razu się pokochały, Evangelina uwielbiała świeżość podmuchu a Eveline kochała latać między skałami i drzewami. Niedługo później z nieba spadł deszcz a z niego wyłonił się Ezriel , i jego siostry równie pokochały. Najmłodsza z nich Eliza, pojawiła się wraz z końcem deszczu kiedy piorun uderzył w drzewo i całe stanęło w płomieniach. Najmłodsza z rodzeństwa również chciała być pokochana jednak jej niesforna natura spalała wszystko wokół i rodzeństwo odwróciło się od niej. Nie wiedziała jednak iż to dla jej dobra. Ezriel mógł ugasić jej płomień, Evangelina zadusić a Eveline za bardzo rozprzestrzenić. Eliza dorastała z daleka od wszystkiego a jej serce chociaż w ciele z ognia, zgasło na wieki.

- To tylko bajki, panie. - Szepnęła Guren.

- Niedawno sam tak myślałem...

Wilczy SługaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz