Rozdział 5

2.1K 160 34
                                    



Miałam bardzo przyjemny sen, błądziłam po łące a u mych stóp płynęły jasne obłoki, niczym chmury po błękitnym niebie. Miałam na sobie złotą suknię, która ciągnęła się za mną po ziemi. Na drzewach wokół  lśniły diamentowe liście, zerwałam kilka, a te w mgnieniu oka zmieniły się w pierścionki na moich palcach. Czułam się połączona z naturą, spokój lasu przenosił się na mnie. 

Nagle przede mną zjawił się Lucas. Miał na sobie czarny, wytworny garnitur. Uśmiechał się łagodnie, wyglądał wtedy jeszcze przystojniej niż zwykle. Podszedł nieśpiesznym krokiem, pochylił się lekko i złapał mnie za dłoń. Kiedy przyłożył ją do twarzy i złożył na niej delikatny pocałunek poczułam jak serce zaczyna walić mi jakby oszalało. 

- Sophie. - Wymruczał patrząc głęboko w me oczy. 

- Lucas...

- Obudź się ty leniwa klusko, doprawdy ileż można! - Krzyknął. 

Obudziłam się i od razu usiadłam na łóżku. Lucas stał w drzwiach i wpatrywał się we mnie z brzydkim grymasem złości na twarzy. Podciągnęłam kołdrę pod brodę i zaczerwieniłam się. 

- Prosiłaś wczoraj bym cię uczył, więc podnieś chude dupsko i chodź na śniadanie. Im szybciej zaczniemy, tym szybciej skończymy. - Warknął i wyszedł trzaskając drzwiami. 

- Dupek. - Wymamrotałam pod nosem i wygrzebałam się z pościeli. 

Podeszłam do okna i przeciągnęłam się. Niebo przykryły ciemne burzowe chmury. Uśmiechnęłam się bo lubiłam deszcz. Złapałam turkusową sukienkę na ramiączka i uczesałam włosy klnąc w myślach na temat ich długości. Powinnam wybrać się do fryzjera. Ostatni raz zerknęłam w lustro i podreptałam posłusznie do kuchni. Przy suto zastawionym stole czekali na mnie Lucas i Mimi. Usiadłam wpatrując się w te wszystkie pyszności. Naleśniki, gofry, babeczki... Nie wiedziałam za co złapać. Lucas podał mi kubek z chłodnym już kakao, wypiłam szybko nic nie komentując. 

- Sam to wszystko przyszykowałeś?  - Spytałam łapiąc za czekoladową babeczkę. 

- Oczywiście. Codziennie wstaję przed piątą rano i prawie dwie godziny przygotowuje śniadanie. 

- Och...Nie musisz, wystarczyłaby zwykła jajecznica. 

- Zamilcz głupia babo - Parsknął - Jestem dobrym sługą z wysokim statusem, moja pani nie może jeść byle jajek. 

- Dobrze, dobrze. Nie denerwuj się tak, bo nabawisz się zmarszczek - Bąknęłam i ugryzłam czekoladowe cudo. 

Lucas wzruszył ramionami i zaczął jeść naleśnika, co jakiś czas jednak zerkał na mnie z uwagą. Trochę mnie to onieśmielało, ale głód wygrywał i wręcz rzuciłam się na gofra polanego truskawkom sosem. 

- Smakuje ci ? - Spytał chłopak odkładając widelec. 

- Jasne, pyszności pierwsza klasa! 

- Za godzinę będę czekał na ciebie w ogrodzie. - Mówiąc to odszedł od stołu i zniknął za drzwiami swojego pokoju. 

Poklepałam się po brzuchu i oparłam wygodnie plecami o krzesło. Dawno się tak nie najadłam. Wczorajszy obiad nawet tak mi nie smakował. Spojrzałam na Mimi, dziubała babeczkę , na jej twarzy malowało się zadowolenie. 

- Ee..Mimi? Skąd w ogóle macie tu prąd? - Kiwnęłam na małą lodówkę stojącą za jej plecami. 

- Za domem płynie strumyk, pan Ashton zrobił małą elektrownię na wodę. 

Wilczy SługaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz