‧͙⁺˚*・༓☾ 2 ☽༓・*˚⁺‧͙

138 24 20
                                    

  Even my body, heart and soul  

\/\/\/\/\/\/\/\/\/

Poczułem nagłą ulgę

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

Poczułem nagłą ulgę. Tak jakby nic nigdy się nie stało. Cały ból prysnął jak bańka mydlana.

Przed moimi oczami wciąż panowała ciemność. Nie miałem pojęcia gdzie, jestem i co się dzieje, gdy nagle ktoś w mocnym uścisku złapał mnie za rękę.

Wstrzymałem oddech. Po chwili ujrzałem jasną przestrzeń rozciągającą się na wszystkie strony.
Rozejrzałem się z nadzieją, że zobaczę tę tajemniczą postać, jednak byłem zupełnie sam.

— Nadszedł czas sądu. — Niski, męski głos wyrwał mnie z kolejnych rozmyśleń.

Dopiero po chwili zrozumiałem, co właśnie się stało.

Byłem tu. Moja dusza tu była.

Z samym Bogiem.

— Nadszedł czas sądu — powtórzył. Jego głos był bardzo poważny, a zarazem spokojny. Dreszcze przeszły całe moje ciało, gdy ponownie usłyszałem to zdanie.

Padłem na kolana a moje policzki zalały łzy. Nienawidziłem w sobie tej bezsilności.

— Dlaczego mi to robisz?! — Krzyknąłem o wiele głośniej niż miałem w zamiarach. — Dlaczego niewinni ludzie giną? Gdzie jesteś, gdy cię potrzebujemy?!

Nie myślałem o tym, co robię. Ponad wszystko chciałem wykrzyczeć moje myśli, które drażniły mnie przez całe życie na Ziemi.

— Dlaczego?... — Jęknąłem, a w moich myślach znowu pojawiła się martwa matka leżąca tuż obok. — Jak możesz dopuszczać do takich rzeczy? J-ja... nie chce się tobie poddać.

— Sprzeciwiasz się mnie? — W jego głosie mogłem usłyszeć niemałe zaskoczenie.

Nie byłem w stanie wydusić z siebie żadnego słowa. Uniosłem głowę i pewnie nią pokiwałem.

Po chwili pożałowałem tej decyzji.

— Jak sobie życzysz.

.。*゚+.*.。

Nie minęło kilka sekund, a znalazłem się w zupełnie innym miejscu.

Zleciało trochę czasu, zanim zorientowałem się, że skuty w łańcuchy leżę otoczony przez ogromną ilość istot. Tysiące głów skierowanych w moją stronę, nie pomagało mi pogodzić się z faktem, że trafiłem do miejsca, przed którym zawsze ostrzegali nas pobożni rodzice.

Wykorzystałem ten moment, aby dokładnie przyjrzeć się otaczającym mnie postaciom. Część z nich wygląda zupełnie zwyczajnie, jednak mój wzrok przykuła reszta.

Wyglądali jak skazańcy po torturach czy inne króliki doświadczalne. Brak niektórych części ciała lub ich nadmiar oraz liczne rany to tylko część z zadziwiających mnie faktów.

Przy dłuższej obserwacji dostrzegłem kajdanki na rękach. U niektórych były prawie przezroczyste, a u innych czarne jak smoła.
Cokolwiek się tu działo, było bardzo skomplikowane.
Coś z tyłu głowy podpowiadało mi, żebym zachował spokój i czekał na rozwój zdarzeń.

Z otaczającego mnie tłumu wyszedł mężczyzna w długiej czarnej szacie. Mimo że przez ogromny kaptur nie widziałem jego twarzy, miałem dziwne przeczucie, że to nie nasze pierwsze spotkanie.

Moje serce zaczęło być sto razy szybciej, gdy dokładnie oglądał przygniatające mnie łańcuchy. W mojej głowie pojawiały się ogromne ilości drastycznych scenariuszy, co do najbliższej przyszłości.

Pewnie większość twarzy, które tu zobaczyłem, będzie mi się śniło po nocach do końca życia po życiu, a ja nie chciałem skończyć tak jak oni.

Mężczyzna w zamyśleniu pokiwał głową i odpiął moje kajdanki jednym machnięciem ręki.

Usadowiłem się na twardej podłodze i rozejrzałem się dookoła. Mój wybawiciel właśnie zniknął i nie miałem pojęcia co ze sobą zrobić.

Tłum szybko się rozproszył, robiąc przejście dla kolejnej postaci.

Niski brunet stanął obok mnie, a ja nie mogłem wyjść z podziwu.

Czarne symbole na jego odsłoniętej szyi bardzo odróżniały się na tle mlecznej skóry. Wyglądały jak tatuaże z cytatami, jednak były w niezrozumiałym dla mnie języku.
Kilka razy mrugnął swoimi zielonymi oczyma, które mieniły się pod wpływem światła ze świec, trzymanych przez inne istoty.

— Gratuluję — powiedział z chytrym uśmieszkiem na twarzy.
Gdy tylko usłyszałem jego zachrypnięty głos, mogłem przysiąc, że w piekle jest bardziej gorąco, niż kiedykolwiek miałem okazję się spodziewać.

Kilka razy przeczesał swoje kruczoczarne włosy, wtedy mogłem zobaczyć pierścienie z drogocennymi kamieniami, na jego długich i kościstych palcach. Na szyi miał kilka łańcuchów z podobnymi ozdobami. Od razu mogłem stwierdzić, że jest kimś ważnym.

— Kim jesteś? — Zapytałem. Dopiero po chwili zdałem sobie sprawę, że nie wypada naskakiwać z takimi pytaniami na nowo poznaną osobę. Najpierw trzeba się przywitać, czy jakoś tak.

— Yoongi. Główny służebnik Pana — odpowiedział. — A ty byłeś?...

— Park Jimin.

— To nie jest damskie imię? — Zapytał, marszcząc brwi.

— Chyba nie... — Zakłopotany przygryzłem swoją dolną wargę.

— Nie ważne. Chodź już, zaprowadzę cię do miejsca, w którym spędzisz najbliższą wieczność. Nie mam całego dnia.

Bardzo dużo pytań cisnęło mi się na usta, ale posłusznie poszedłem za brunetem.

Szliśmy czarną ścieżką. Dokoła było zaskakująco ciemno, więc miałem niemały problem, by dostrzec demona ubranego w czerń.

Starałem się nie patrzeć mu w oczy. Bardzo mnie to peszyło i nie chciałem zmienić się w buraka.

Gdy moje oczy trochę bardziej przyzwyczaiły się do otaczających je ciemności, dostrzegłem grupkę dziewcząt na środku drogi. Wesołe trio bawiło się Tablicą Ouija, z pomocą kilku probówek, ksiąg i wielu innych rzeczy odprawiały jakieś rytuały. Cokolwiek robiły, wydawało mi się to co najmniej dziwne.

Zamyślony demon kopnął jedno z naczyń. Probówka upadła, a zgniłozielona ciecz wylała się na jego buty rodem z epoki elżbietańskiej.

— Chuj ci w dupę — warknął, gdy rudowłosa spojrzała na niego z mordem w oczach.

Odpowiedziałem na to śmiechem, ale natychmiast zamilkłem, gdy zmroził mnie spojrzeniem.

.。*゚+.*.。

Dalsza droga nie była zbyt długa. Po kilku minutach byliśmy przy niewielkim drewnianym domku. Nie mam pojęcia, kto budował domki w królestwie Lucyfera i chyba wolę zostać w niewiedzy.

Yoongi otworzył skrzypiące drzwi i zaprosił mnie do środka.
We wnętrzu budynku było zupełnie zwyczajnie. Mały salon połączony z kuchnią. Gdzieś dalej były drzwi do łazienki i sypialni. Na suficie mogłem dostrzec kilka drewnianych beli, które, pomijając kurz, który zapewne się na nich zbierał, dodawały temu miejscu uroku. Pomimo że trochę pachniało stęchlizną, było całkiem przytulnie.

— No dobrze. Mamy do zaoferowania wiele form rozrywki. - Demon zaklaskał, a w jego długopalczastych dłoniach znalazł się zwitek papieru. - Palenie na stosie, publiczne egzekucje, łowienie jabłek bez użycia fizycznego ciała-

— Wystarczy.

Ponownie zaklaskał, a papier zniknął szybciej, niż się pojawił.

— Mam naprawdę wiele ważnych rzeczy do załatwienia. Zostawię cię tu samego. Miłego — odwrócił się na pięcie i ruszył w stronę drzwi.

— Czekaj! — Zawołałem. W tym momencie mogłem przysiąc, że usłyszałem jęk, wydobywający się z podziemi. — Kogo więzisz w piwnicy?

Demon przewrócił oczami.

— Nasze królestwo dzieli się na dwie części — zaczął niechętnie, idąc w moją stronę. - Druga z nich znajduje się pod ziemią. To do której będziesz należeć, zależy od wielkości zbrodni popełnionej za życia. Odgłosy mogą być trochę upierdliwe, ale nawet nie zauważysz, kiedy się przyzwyczaisz.

— Ja popełniłem jakąś zbrodnie?

— Sprzeciwiłeś się Bogu. To wystarczy, by trafić w nasze progi — uśmiechnął się zadziornie. Był coraz bliżej mnie.

— A ty należysz do tej części?

To pytanie bardzo rozbawiło bruneta. Zaśmiał się kpiąco i położył dłoń na moim podbródku. Jego twarz była niebezpiecznie blisko mojej.

— Musisz się jeszcze naprawdę dużo dowiedzieć.

  \/\/\/\/\/\/\/\/\/  

1144 słowa

·٠ Kill me softly • Yoonmin ٠·Where stories live. Discover now