8

175 13 0
                                    

Po zakluczeniu drzwi złapałam taksówkę i pojechałam do Sherlocka. Po kilkunastu minutach byłam już przed domem, zapukałam i tak ajk zwykle pani Hudson otworzyła mi drzwi. Nie mam za bardzo  dzisiaj chumoru dlatego nie odpowiedziałam jej na pytania i po prostu weszłam do domu. Weszłam po schodach i poszłam do salonu, jak zwykle Sherlock siedział na swoim fotelu i miał ręce złożone w piramidę.

-Cześć Sara- mruknął Sherlock- Mycroft zaraz tu będzie wczoraj z jakiegoś powodu był wkurzony a teraz chce z tobą gadać, więc powodzenia.

- Aha dziwne- mruknęłam- Sherlock moge dzisiaj wcześniej wyjść? Bo mam spodkanie z pewną osobą- na wspomnienie Jima uśmiechnęłam się- musiałabym wyjść około 16:30

-Do kogo idziesz?- zapytał detektyw- Widać, że ta osoba jest dla Ciebie ważna bo na jej myśl sie uśmiechnęłam.

-A z takim jednym- odparłam z rozbawieniem- to mogę?

- No dobra- powiedział.

- Dziękuuujeee- powiedziałam i przytuliłam loczka.

- Ale za to nie nazywasz mnie "Loczek"

- Nooo... dobra-odparłam i odsunełam się od Sherlocka.

Po chwili Mycroft wszedł do pokoju.

- Saro musimy pogadać, to ważne- odparł Mike.

- Spoko, mów.

- Sami w cztery oczy- odparł Mycroft.

- To ja pójdę na miejsce zbrodni, nie pozabijajcie sie!- powiedział Sherlock i wybiegł z mieszkania.

- O co chodzi Mike?- zapytałam- Nic nie zrobiłam złego przecież.

- Nie pamiętasz wczorajszego dnia?- zapytał z pogardą Mycroft.

- Rzeczy zanim sie upiłam się z...- odparłam ale nie dokończyłam - czy po?

-Coś ukrywasz- stwierdził starszy Holmes.

- Nic nie ukrywam, a teraz muszę iść pilnować Sherlocka- powiedziałam trochę zdenerwowana- papa Mike!

Wyszłam z kamiennicy, złapałam taksówkę i wsiadłam do niej

Słodki Napoleon Zbrodni| SherlockWhere stories live. Discover now