asleep

830 92 1
                                    

W pokoju panowała cisza

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

W pokoju panowała cisza. Klimatyzacja nie działała jak zwykle, dlatego podwinąłem rękawy, czując otaczającą mnie duchotę. Odłożyłem na szafkę pod ścianą torbę z rzeczami. Było w nich parę książek, filmów i przekąsek, które lubił. Zawsze gdy je przynosiłem, cieszył się i mówił, że chętnie je zje, jednak dopiero później. 

Nigdy ich nie jadł

Zasypiał niedługo po moim wyjściu, a gdy przychodziłem nazajutrz, opakowanie znajdowało się w tym samym miejscu, gdzie je odłożyłem. Mimo wszystko nie przestawałem ich kupować.

Filmy były jego ulubionymi — czarno-białe, nieme, o genialnych soundtrackach. Oglądał je tylko dla nich — delikatnych melodii, które jak twierdził były najbardziej wartościowe.

Książki należały do mnie. To one zajmowały mi czas, gdy on spał tuż obok. Czasami czytanie zajmowało mi kilka godzin, a czasem parę minut. Podczas przebywania z nim, przyłapywałem się, że zamiast śledzić tekst, wpatrywałem się w jego rozchylone, blade usta i zamknięte oczy. Był piękny. Nadal. 

Podszedłem do okna i chwyciłem za sznureczek od żaluzji. Opuściłem je do połowy, sprawiając  że w pomieszczeniu pojawiła się ciemnozielona poświata. Promienie, jakie wślizgnęły się do środka utworzyły jasne pasy na jego ramionach i nadgarstkach. 

Spał. Jak zawsze o tej porze.

Usłyszałem pukanie.

— Jimin, pozwolisz na chwilę? — wyszeptała pielęgniarka Lee, wychylając się zza drzwi, których najwyraźniej za sobą nie zamknąłem.

— Jasne.

Po znalezieniu się na korytarzu i upewnieniu, że go nie obudziłem, odwróciłem się przodem do kobiety.

— Dzień dobry.

— Dobrze, że przyszedłeś — powiedziała, ściskając mnie za ramię. — Yoongi jest już po badaniach kontrolnych. Upierał się, że poczeka aż przyjdziesz, ale poleciłam mu się zdrzemnąć.

— Dziękuję, mnie pewnie by nie posłuchał.

— I tak słucha cię częściej, niż nas — parsknęła cicho, na co lekko się uśmiechnąłem. — Jest tylko taka sprawa...

Słysząc jaki przybrała ton, zmarszczyłem brwi i przestępując z nogi na nogę, nachyliłem się nieco do przodu, by lepiej ją usłyszeć. Była ode mnie sporo niższa, chociaż sam wzrostem nie grzeszyłem.

— Jest ostatnio jakiś nieswój.

— W sensie?

— Mało mówi. Odpowiada, ale zdawkowo, tylko gdy zapytam. Nie narzeka, chociaż krzywi się, kiedy zmieniam mu opatrunki. Nie ruszył dzisiejszego śniadania. Nie pozwala mi poprawiać kołdry, a tym bardziej dotykać poduszki — wyliczała. 

— Wiem o co chodzi z tą poduszką — odparłem, skupiając się na najmniej niepokojącej mnie kwestii.

— Naprawdę? Chciałam ją ostatnio wyprać, ale zaczął krzyczeć, że mam jej nie ruszać.

— O matko — Skrzywiłem się, zaciskając palce na nasadzie nosa. Dlaczego Yoongi był taki uparty? — Bo widzisz noona... ostatnio poprosił mnie o moje perfumy. Nie podawał konkretnego powodu, ale gdy przyszedłem, poprosił, abym spryskał nimi poszewkę. Najwyraźniej zapach wciąż działa... albo cały czas go odświeża.

Kobieta wydawała się być nieprzekonana.

— Lubi przy mnie zasypiać, więc najwyraźniej zapach poduszki mu mnie przypomina — westchnąłem, widząc jak pielęgniarka zaplata ramiona na piersi.

— Gdyby to nie było takie urocze, już dawno dostalibyście obaj po głowie — powiedziała, uderzając mnie lekko w ramię. — Wiesz dobrze, że moim obowiązkiem jest dbanie o higienę na oddziale. Kiedyś będzie musiał oddać mi tą poduszkę.

— Oczywiście, spróbuje z nim porozmawiać.

— Dziękuję. Przy okazji spróbuj go jakoś rozweselić. Nie lubię go widzieć w takim stanie.

— Zaopiekuję się nim, bez obaw.

決別 goodbye。 yoonmin ✓Where stories live. Discover now