W pokoju panowała cisza. Klimatyzacja nie działała jak zwykle, dlatego podwinąłem rękawy, czując otaczającą mnie duchotę. Odłożyłem na szafkę pod ścianą torbę z rzeczami. Było w nich parę książek, filmów i przekąsek, które lubił. Zawsze gdy je przynosiłem, cieszył się i mówił, że chętnie je zje, jednak dopiero później.
Nigdy ich nie jadł.
Zasypiał niedługo po moim wyjściu, a gdy przychodziłem nazajutrz, opakowanie znajdowało się w tym samym miejscu, gdzie je odłożyłem. Mimo wszystko nie przestawałem ich kupować.
Filmy były jego ulubionymi — czarno-białe, nieme, o genialnych soundtrackach. Oglądał je tylko dla nich — delikatnych melodii, które jak twierdził były najbardziej wartościowe.
Książki należały do mnie. To one zajmowały mi czas, gdy on spał tuż obok. Czasami czytanie zajmowało mi kilka godzin, a czasem parę minut. Podczas przebywania z nim, przyłapywałem się, że zamiast śledzić tekst, wpatrywałem się w jego rozchylone, blade usta i zamknięte oczy. Był piękny. Nadal.
Podszedłem do okna i chwyciłem za sznureczek od żaluzji. Opuściłem je do połowy, sprawiając że w pomieszczeniu pojawiła się ciemnozielona poświata. Promienie, jakie wślizgnęły się do środka utworzyły jasne pasy na jego ramionach i nadgarstkach.
Spał. Jak zawsze o tej porze.
Usłyszałem pukanie.
— Jimin, pozwolisz na chwilę? — wyszeptała pielęgniarka Lee, wychylając się zza drzwi, których najwyraźniej za sobą nie zamknąłem.
— Jasne.
Po znalezieniu się na korytarzu i upewnieniu, że go nie obudziłem, odwróciłem się przodem do kobiety.
— Dzień dobry.
— Dobrze, że przyszedłeś — powiedziała, ściskając mnie za ramię. — Yoongi jest już po badaniach kontrolnych. Upierał się, że poczeka aż przyjdziesz, ale poleciłam mu się zdrzemnąć.
— Dziękuję, mnie pewnie by nie posłuchał.
— I tak słucha cię częściej, niż nas — parsknęła cicho, na co lekko się uśmiechnąłem. — Jest tylko taka sprawa...
Słysząc jaki przybrała ton, zmarszczyłem brwi i przestępując z nogi na nogę, nachyliłem się nieco do przodu, by lepiej ją usłyszeć. Była ode mnie sporo niższa, chociaż sam wzrostem nie grzeszyłem.
— Jest ostatnio jakiś nieswój.
— W sensie?
— Mało mówi. Odpowiada, ale zdawkowo, tylko gdy zapytam. Nie narzeka, chociaż krzywi się, kiedy zmieniam mu opatrunki. Nie ruszył dzisiejszego śniadania. Nie pozwala mi poprawiać kołdry, a tym bardziej dotykać poduszki — wyliczała.
— Wiem o co chodzi z tą poduszką — odparłem, skupiając się na najmniej niepokojącej mnie kwestii.
— Naprawdę? Chciałam ją ostatnio wyprać, ale zaczął krzyczeć, że mam jej nie ruszać.
— O matko — Skrzywiłem się, zaciskając palce na nasadzie nosa. Dlaczego Yoongi był taki uparty? — Bo widzisz noona... ostatnio poprosił mnie o moje perfumy. Nie podawał konkretnego powodu, ale gdy przyszedłem, poprosił, abym spryskał nimi poszewkę. Najwyraźniej zapach wciąż działa... albo cały czas go odświeża.
Kobieta wydawała się być nieprzekonana.
— Lubi przy mnie zasypiać, więc najwyraźniej zapach poduszki mu mnie przypomina — westchnąłem, widząc jak pielęgniarka zaplata ramiona na piersi.
— Gdyby to nie było takie urocze, już dawno dostalibyście obaj po głowie — powiedziała, uderzając mnie lekko w ramię. — Wiesz dobrze, że moim obowiązkiem jest dbanie o higienę na oddziale. Kiedyś będzie musiał oddać mi tą poduszkę.
— Oczywiście, spróbuje z nim porozmawiać.
— Dziękuję. Przy okazji spróbuj go jakoś rozweselić. Nie lubię go widzieć w takim stanie.
— Zaopiekuję się nim, bez obaw.
YOU ARE READING
決別 goodbye。 yoonmin ✓
Fanfictionpjm + myg ⚣ 決別 - pożegnanie Jimin zawsze był przy Yoongim. Yoongi zawsze przy Jiminie. Gdy śpiące słońce chowało się za falami busańskiego morza, gdy niebo płakało, a pianino w ich salonie cichło z każdym dniem. Yoongi stał się połową duszy Jimina...