8

104 10 0
                                    

CHAPTER 8

Podeszłyśmy wspólnie do stołu przy którym już siedzieli chłopaki. Zajmowali cały rząd po jednej stronie stołu. Po przywitaniu, każda z nas zajęła miejsce naprzeciw chłopaka ktorego stylizujemy. Na moje nieszczęście, Namjoon siedział tuż obok Jimina. Pociesza mnie jedynie fakt, że Dahyun w takim razie będzie siedziała przy mnie.

Zajęłam swoje miejsce. Namjoon przyglądał mi się z zachwytem. Poczułam że sie rumienię.

-Częściej noś sukienki. Ładnie ci w nich. -skomplementował mnie. -Nie będziesz wtedy dawała rady odpędzić tabuny chłopaków od siebie. -zaśmiał się.

-Będę to miała na uwadze. -odpowiedziałam śmiejąc się. -W takim razie już nigdy nie założę sukienki. Dzięki temu będę miała spokój. -mojej uwadze nie uszedł Jimin który na moje słowa prychnął. Namjoon szturchnął go łokciem. Gdyby nikogo tutaj nie było, przywaliłabym mu w twarz. Musiałam jednak przerwać moje rozmyślania. Podano do stołu. Chłopak wykrzywił się, spoglądając na jedzenie. Dlaczego wciąż się na niego patrzę? Dobrze pamiętam jego słowa gdy mi groził że przyczyni się do tego aby mnie zwolnili. Odwróciłam wzrok i zaczęłam jeść.

-Dlaczego nie jesz? -zapytała Dahyun. Nie podniosłam oczu, za to ukradkiem co chwilę na niego zerkałam.

-Nie mam apetytu. -odparł, patrząc na mnie. Tego było już za wiele. Odebrałam mu apetyt? Niby czym? Moją obecnością? Odłożyłam widelec i położyłam obie dłonie na stół.

-Możemy porozmawiać? -powiedziałam stanowczo i kiwnęłam głową na bok.

-Nie mam ochoty. -odparł i zaczął bawić się palcami. Miałam dosyć. Podniosłam się z krzesła z urażoną miną. Rozbawiło go to. Nagle poczułam czyjąś dłoń na mojej. Była miękka i ciepła, należała do lidera. Patrzył na mnie przepraszająco.

-Ver...usiądź. -poprosił. Jimin zaśmiał się. Miałam go po dziurki w nosie. Nie chciałam jednak robić sceny. Nie byliśmy tutaj sami. Niechętnie, z powrotem zajęłam miejsce. Przez resztę obiadu cała nasza czwórka milczała. Nie jestem pewna czy chłopak cokolwiek ruszył na talerzu. Zresztą, nie obchodziło mnie to. Starałam się nie zawracać sobie głowy tym idiotą. Całkowicie zepsuł mi humor już na resztę dnia. Po zjedzeniu atmosfera trochę się rozluźniła.

-Mała nadal jest w szpitalu? -przerwał ciszę Jimin. -Bardzo z nią źle?

Czyżby się martwił? Ta jasne.

-Niestety... Lekarz mówił, że już z nią lepiej ale będzie musiała zostać jeszcze przez ten tydzień w szpitalu.

-Pewnie ci ciężko. -powiedział. Chwila...czy te słowa naprawdę wyszły z ust tego człowieka? Byłam zdumiona. -Jesteś pewna że nie chcesz wrócić? Mogę Ci załatwić lot powrotny w każdej chwili, to żaden problem.

-Tak...dziękuję...Gdybym zmieniła zdanie, dam Ci znać. -posłała mu uśmiech który odwzajemnił. Ja chyba tego człowieka nie rozumiem. Czym tak bardzo zalazłam mu pod skórę, że odnosi się do mnie tak wrednie? Rozmawiając z innymi wydaje się dobry.

Odsunęłam się od nich. Wszyscy wstali już od stołu. Namjoon stał tuż obok mnie. Byłam mu wdzięczna że trzymał się mojej strony. Wszyscy zaczęli się powoli żegnać. Zrobiło się tłoczno.

-Veronica? Veronica Roth? -ktoś za mną mnie wołał. Odwróciłam się aby zobaczyć kto to. Nie mogłam uwierzyć w to, kto znalazł się przede mną. Myślałam że go już nigdy nie zobaczę. Bardzo się zmienił. Wyprzystojniał i chyba się wzbogacił. Był naprawdę dobrze ubrany. Zaskoczył mnie.

-Daniel? -nie dowierzałam. Wpadliśmy sobie w ramiona. Chwilę się obejmowalismy, dopiero gdy zorientowałam się, że wszyscy się nam przyglądają, odsunęłam się. Poprawiłam kosmyk włosów. -Co ty tutaj robisz?

-Chciałem zadać to samo pytanie. Czyż nie chciałaś na zawsze wyjechać do Korei? -spojrzał za mnie -Jak widzę przywiozłaś ją ze sobą -zaśmiał się. Zauważyłam że wszyscy wyparowali. Zostali tylko chłopcy i Dahyun. Namjoon podszedł i wyciągnął rękę.

-Cześć. Jestem Namjoon. -Daniel przyjął uścisk i uśmiechnął się.

-Daniel Lacoste. Dawny znajomy Nici. -zupełnie zapomniałam o tej ksywce. Dał mi ja chwilę przed tym jak zaczęliśmy ze sobą chodzić. Nasz związek chyba trwał najdłużej z wszystkich które miałam. Może to dlatego że tak naprawdę nie byliśmy dla siebie niczym więcej niż przyjaciółmi. Nasze rozstanie nie było bolesne. Nadal utrzymywaliśmy kontakt. Nie był to dla nas problem. Natomiast po moim wyjeździe, kontakt się urwał. Cóż za niespodzianka że go tutaj spotkałam.

-To twój chłopak? -zapytał mnie Daniel. Szturchnęłam go w ramię. Namjoon się zaśmiał.

-Nie! -wypaliłam. -Ja dla niego pracuję.

-Jesteśmy znajomymi -wtrącił Namjoon. Daniel posłał mi nieznaczne spojrzenie. Nie uszło to uwadze lidera. Ale mi wstyd.

-Wiesz co, Nica będę musiał już lecieć. -włożył rękę do jednej kieszeni jego marynarki i wyciągnął z niej wizytówkę. -Zadzwoń jak będziesz chciała pogadać.  -przyjęłam ją bez słowa. -Miło było poznać.  -powiedział i się ulotnił. Spojrzałam na karteczkę.

-Kim on był? Nie wyglądał na zwykłego znajomego. -odezwała się Dahyun. Chłopaki również podeszli bliżej.

-Byliśmy parą. -odpowiedziałam krótko. Wsadziłam wizytówkę do torebki.

-Jak uroczo. -Dahyun klasnęła w ręce.

-Szczerze, to mu współczuję..-wtrącił się ktoś. Dokładnie wiedziałam kto. Jimin miał skrzyżowane ręce i mi się przyglądał.

-Naprawdę?!- krzyknęłam -A ja współczuję tobie. Musisz być naprawdę znudzony, że musisz się jakoś rozerwać, ciągle mi dogadując czy próbując wybić mnie z równowagi. -zaskoczenie malowało się na twarzach wszystkich. Jedynie Jimin utrzymał obojętny wyraz twarzy na moje słowa. Był jakiś nieobecny, jego wzrok był utkwiony w jakiś punkt za mną.  -Co? Odebrało ci mowę? Mam to gdzieś czy mnie zwolnicie. Mam dość. Przestań mnie tak traktować albo...-nie dokończyłam. Nie potrafiłam. W tym momencie chłopak upadł na podłogę.

lover • ff jiminOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz