7

105 10 1
                                    

CHAPTER 7

Rano zaczęłam pakować swoje rzeczy. Dzisiaj wylatujemy z Norwegii do Szwecji. Pojutrze chłopaki mają koncert w Sztockholmie. Wylatujemy w południe. Oficjalnie zakończyliśmy pierwszy koncert na trasie. Nie mogłam uwierzyć w to, że to wszystko naprawdę się dzieje, że w tym uczestniczę.

Zabrałam walizkę i ruszyłam na dół do lobby hotelowego. Zastał mnie hałas. Czekały tam na mnie już inne stylistki oraz kilku mężczyzn, których nie znałam. Rozmawiali to ze sobą, to przez telefon. Nigdy ich wcześniej nie widzialam, ale widocznie należeli do ekipy.

Zauważyłam w rogu na kanapie, siedzącą kobietę. Była to stylistka Jimina, ta która poprosiła mnie o dokończenie makijażu. Podeszłam do niej, była jedyną osobą do której mogłam się w tej chwili odezwać.

-Hej. I jak? Wszystko w porządku z dzieckiem? -spytałam po czym usiadłam naprzeciwko niej.

-Nie do końca. Musiała zostać w szpitalu, a mąż zmęczony po pracy ją odwiedza. -wzdycha. - Po co ja się zgadzałam na tą trasę?

-Nie przejmuj się. Napewno wszystko będzie w porządku. -posłałam jej ciepły uśmiech. Było mi jej szkoda. Nie wiem jakie to uczucie, gdy własne dziecko trafia do szpitala a ty nie możesz je odwiedzić bo jesteś na innym kontynencie. Mimo to wydaje mi się to straszne.

-Dziękuję, tak w ogóle to jestem Dahyun. -ukłoniła się. Po czym jej wtórowałam.

-Veronica Roth. -odpowiedziałam grzecznie.

-Mogę zapytać? Jestem ciekawa skąd jesteś. -zaczęła, wydała mi się naprawdę zainteresowana i ciekawa mojej odpowiedzi. Nikt nigdy nie pytał. Może nawet chcieli wiedzieć, ale ja..byłam obcokrajowcem.

-Jestem z Anglii, a dokładnie to z Londynu -uśmiechnęłam się. -Planuję w czasie wolnym odwiedzić rodziców gdy już tam będę. Dawno się z nimi nie widzialam. Niechętnie latają samolotem -kobieta się zaśmiała. Naprawdę fajnie mi się z nią rozmawiało. Pytała jeszcze o rodziców i jak to się stało że jestem w Korei. Pytałam również ją o jej życie, jak jej się układa i mogę stwierdzić że łatwo to ona nie ma. Za to tak jak myślałam, jest bardzo silną kobietą. Mam na myśli silną emocjonalnie. Biedna była o wiele drobniejsza niż ja. Nie żebym była jakaś wysoka, miałam zaledwie 165 centymetrów wzrostu. W międzyczasie naszej rozmowy, zdążyliśmy zajechać na lotnisko i wsiąść do samolotu. Zajęłyśmy miejsca obok siebie.

-A jak ci się pracuje z Namjoonem? -zapytała, całkowicie zmieniając temat rozmowy. -Nigdy z nim nie rozmawiałam.  Dlatego jestem ciekawa.

-Dobrze. -odpowiedziałam szczerze. -Jest naprawdę miły. Rozmawiamy ze sobą jak starzy przyjaciele, ale zresztą mam tak z większością osób które spotykam.

-W takim razie masz naprawdę szczęście. -odparła. -Jimin..-przerwała.

-Co z nim? -wypaliłam. Zaciekawiła mnie. Chcę wiedzieć co jest z nim nie tak. Z rozmowy Namjoona z menadżerem wydawało się to być czymś poważnym.

-Pracuję z nim od początku. A ostatnio ma straszne wahania nastroju. -usadowiła się wygodniej w fotelu, po czym kontynuowała. -Jest naprawdę fajnym chłopakiem, tylko trochę skomplikowanym.

Rozmowę przerwała nam stewardessa, która pytała czy może chcemy się czegoś napić. Obie poprosiłyśmy o kawę. Gdy stewardessa odeszła, nasza rozmowa automatycznie obumarła. Przez ten godzinny lot, nie gadałyśmy już tak jak wcześniej. Dopiero jak wyszłyśmy z samolotu ponownie się odezwała.

-W takim razie widzimy się na obiedzie? -przerwała ciszę.

-Jaki obiad? - nie miałam pojęcia o czym ona mówi. -Nie umawiałyśmy się na wspólny posiłek.- Chyba że wywnioskowała z naszej rozmowy że mam ochotę pójść z nią zjeść. Nie, że nie mam ochoty. Po prostu mnie zaskoczyła.

-Nie dostałaś esemesa? -zapytała zdziwiona. Wyjęłam komórkę z kieszeni i ją odblokowałam. Rzeczywiście, mam jedną nieprzeczytaną wiadomość. Szybko ja otworzyłam.

Od: ???

Hej. Tu Namjoon. Razem z chłopakami zapraszam Cię dzisiaj na obiad o 13.00... To mój numer. Zapisz go sobie :)

-Tak, dostałam. -odpowiedziałam Dahyun. -Dziękuję...gdyby nie ty, nie wiedziałabym. Rzadko sprawdzam wiadomości. -zaśmiałam się po czym usiadłam do bus który po nas podjechał. Zawiózł nas pod hotel w którym się zatrzymywaliśmy. Okazało się że pokoje są dwuosobowe. Ugadałyśmy się z Dahyun że zamieszkamy razem. Pokój nie był wcale taki mały. W sypialni stały dwa łóżka. Oprócz tego miałyśmy kuchnię, salon i łazienkę.

Spojrzałam na zegar, zbliżała się 12.00
Rozpakowałam swoje rzeczy, zabrałam ubrania by się przebrać i zaczęłam się szykować w łazience na obiad z chłopakami. Dahyun wyszykowała się już w tym czasie kiedy rozpakowywałam swoją walizkę. Teraz to ona wieszała swoje ubrania na wieszakach. Szybko się przebrałam i uczesałam włosy. Wyszłam z łazienki.

-Ale ślicznie wyglądasz w tej sukieneczce. -pochwaliła mnie kobieta. Posłała mi ciepły uśmiech, który od razu odwzajemniam.

-Dziękuję. -złapałam telefon i wrzuciłam go do torebki. -Lecimy? -kiwnęła twierdząco głową i wstała z łóżka. Opuściłyśmy pokój i windą zjechałyśmy na dół. Pozostała piątka stylistek już czekała. Dopiero teraz przyszło mi do głowy pytanie, które zadałam już sobie wczesniej. Dlaczego zaprosili nas na kolację?

-Eh..Dahyun. Z jakiej okazji ta kolacja? -zapytałam.

-Chłopaki zapraszają nas by świętować pierwszy, udany koncert -odpowiedziała. Nie miałam pojęcia że to robią. -Ah..no tak. Nie pracowałas z nimi wcześniej. Przepraszam, nie powiedziałam ci, bo zapomniałam że jesteś po raz pierwszy na trasie.

-Nie szkodzi. -odpowiedziałam szczerze. -Naprawdę. To bardzo miłe z ich strony -uśmiechnęłam się. W tym momencie podjechał bus który miał nas podwieźć do restauracji. Droga minęła zaskakująco szybko. Nim się obejrzałam, samochód już się zatrzymał przed wysokim budynkiem.
Był on kilkopiętrowy. Jedna restauracja znajdowała się tuż nad drugą. Gdy weszliśmy do środka, pokierowali nas w stronę wind. Wjechaliśmy na samą górę. Tam zastaliśmy już chłopaków siedzacych przy stole.

lover • ff jiminWhere stories live. Discover now