Pocałunek był po prostu przyjemny i od czasu do czasu, gdy moje myśli kierowały się w złym kierunku, odczuwałam potrzebę ponownego dotyku z jego strony. To było okropne — myślenie o mordercy, który potrafił mnie tak irytować, a zarazem fascynować. Jego obecność zaczynała mnie powoli ekscytować, co, byłam tego pewna, nie wróżyło nic dobrego. Jeszcze kilkanaście tygodni temu nie myślałam, że faceci mogą ekscytować, a już na pewno nie tacy, którzy zabijają swoich wujków.

Było źle, a przynajmniej taki był wynik moich poważnych, zajmujących nie jedną lekcję rozterek życiowych.

Wyszłam z sali ostatnia, odprowadzana niezadowolonym wzrokiem nauczycielki biologii. Dlaczego od kilku dni zawodzę wszystkich? Tych których nie znam, jak na przykład tą panią z warzywniaka, gdy nie wykupiłam promocyjnych słoików z miodem, chociaż serdecznie mi to proponowała i nauczycielkę, gdyż czekała na moje wyjście z sali, aby je zamknąć, po moich bliskich, których było o wiele więcej i, o zgrozo, każdy miał mi coś za złe. 

Mama była smutna, że straciła z nami kontakt, który miała jeszcze przed wilkołactwem i choć tego nie mówiła, była zawiedziona za każdym razem, gdy posyłałam w jej stronę wymuszony uśmiech, mówiąc, że wszystko jest w jak najlepszym porządku, a jej syn wcale nie obsikuje drzew gdzieś głęboko w lesie zamieniony w bestię. 

Zawodzę mojego brata, który nie mógł uwierzyć, że nie potrafię zrozumieć, że śmierć Petera niczego nie zmienia, choć, nie będzie ukrywał, żyje mu się lepiej ze świadomością, że żaden psychopata nie morduje mieszkańców, nawet jeśli będzie musiał żyć ze swoim przekleństwem.

I, czego nie mogłam za Chiny ludowe pojąć, Dereka, który również wymagał ode mnie zrozumienia, że śmierć Petera (zwłaszcza z jego rąk) wyjdzie każdemu na zdrowie i w ogóle żebym przestała robić tyle szumu, bo przecież istnieje coś takiego jak życia krąg i hakuna matata... No dobra, trochę przekształciłam jego słowa, ale nie zamierzałam powtarzać sobie w myślach tych jego bredni na temat tego, że jeśli tak bardzo pragnęłam żyć w wilczym świecie, to czemu nie potrafię przetrawić jego reguł. 

Dla niego wszystko było takie łatwe i przystępne do zrozumienia i choć z jakiejś strony chciałam zamienić się z nim tokiem myślenia, uznałam, że nie będę starać się tego rozumieć, a się od tego odetnę. Tak jak dwa dni temu, gdy pomimo jego upartych nawoływań szłam stanowczym krokiem w stronę domu, z nadzieją, że nie rzuci się na mnie od tyłu. 

Dopadłam swojej szafki, z wściekłością próbując wyjąć podręcznik od matematyki, który, jak na złość, zaklinował się pomiędzy innymi książkami i nawet pod groźbą porwania każdej strony, nie chciał ustąpić.

— Cześć.

Spojrzałam w stronę damskiego, nieco niepewnego głosu, a gdy tylko rozpoznałam osobę stojącą przede mną, skrzywiłam się nieznacznie. Nie potrafiłam jedynie stwierdzić, czy było to dlatego, że Lydia Martin nie należy do osób, które po prostu podchodzą i się witają, szczególnie  kimś, z kim nigdy nie zamieniły większego słowa, czy może dlatego, że kosmyki włosów zasłaniały mi na nią w połowie widok i w ogóle nie wyglądałam najkorzystniej.

— Witaj? — odparłam niepewnie, poprawiając szybko włosy, przez co większość moich rzeczy, których nie zdążyłam wcisnąć do szafki spadło na podłogę, wywołując tym samym głośny trzask.

Kilka osób zmierzających do swoich sal zerknęło w naszą stronę. O dziwo, wzrok był pełen niezdrowego zainteresowania i miał nutkę pogardy, tylko że był kierowany w nas obie, nie tylko we mnie. 

Spojrzałam na Martin, która pomimo lekkiego zagubienia uniosła hardo głowę z dobrze mi znaną wyższością, ale tym razem nie uważała się za lepszą ode mnie, a od mijających nas uczniów. I wtedy zrozumiałam — Lydia została znaleziona zaledwie wczoraj wieczorem, a już była na językach każdego licealisty, który chyba cofnął się o kilka klas i wydawał się strasznie podniecony myślą, że chodząca perfekcja biegała nago po lesie. Mogłam sobie wyobrazić, jak musiała się czuć z faktem, że patrząc na nią wszyscy myślą "O, to ta, która zwiała ze szpitala".

judge normality [DEREK HALE][PISANE NA NOWO]Where stories live. Discover now