9

5.8K 270 18
                                    

Grzebiąc plastikowym widelcem w talerzu pełnym makaronu polanym pomidorowym sosem z dodatkiem parmezanu, wpatrywałam się uporczywie w chłopaka siedzącego naprzeciwko mnie. Zagryzając usta, zerkał co chwila na roześmianą dziewczynę, która rozmawiała z Lydią. Trochę zaczynało mnie to nudzić. Nie mogłam zrozumieć rozterek Scotta na temat młodej Argent, która doskonale udawała, że ma wilkołaka głęboko w nosie i liczą się teraz dla niej tylko nowe paznokcie Martin i że wcale nie czuje na sobie palącego wzroku mojego bliźniaka.

— Jeśli jeszcze raz spojrzysz na Argent, to wydłubię ci oczy widelcem brudnym od pomidorowego sosu z dodatkiem chili. Nie wiem, czy wiesz, ale to zaboli podwójnie — zagroziłam, nachylając się delikatnie w jego stronę.

Najwyraźniej tą, jakże wyrafinowaną groźbą, zwróciłam jego uwagę, bo szybko się do mnie odwrócił. Albo po prostu wydawało mu się, że nikt nie widzi jego starań o nawiązanie kontaktu wzrokowego z dziewczyną. Oblizał wargi i westchnął cicho, jakby przygotowywał się do wyżalenia się mi.

— Tęsknię za nią — przyznał, zwieszając na krótko głowę, jakby był to powód do wstydu.

Nie miałam pojęcia, co mam na to odpowiedzieć. Wiedziałam, że powiedzenie, że na świecie są inne, piękne i mądre dziewczyny wcale nie pomoże, bo on chciał ją. Piękną i mądrą dziewczynę, która dała mu porządnego kopa we frajerski tyłek.

Gdzieś kiedyś czytałam, że single dają najlepsze rady miłosne. Ten ktoś, kto to badał, chyba nie spotkał mnie. Prędzej potrafiłabym komuś dowalić, niż pomóc, co wcale tej osobie by nie pomagało. Umówmy się, za dużego doświadczenia z chłopakami nie miałam. Pierwszy pocałunek miałam w przedszkolu, gdzie chłopak mnie odepchnął i kazał mi spadać. Miał chyba na imię Dave... Gnojek.

— Nie przejmuj się nią, są jeszcze inne mądre i ładne dziewczyny — powiedziałam, dając sobie mentalną piątkę, za zniszczenie go psychicznie. Jako psycholog pogorszyłabym tylko statystyki chorych. Ale jeśli już to zniszczyłam, to pora to zmiażdżyć do końca. Wsadziłam do buzi widelec ciepłego makaronu i z pełną buzią zwróciłam się do brata. — Zresztą, gdybym to ja była na jej miejscu — tu przerwałam, aby przełknąć porcję — to bym się ciebie nie wystraszyła. Nawet w formie wilkołaka wyglądasz jak skończony frajer.

— Dzięki, siostra — mruknął, posyłając mi smętne spojrzenie. Posłałam w jego stronę uroczy uśmiech, wstałam, zabrałam swój plecak i podeszłam do niego. Cmoknęłam go w zajętą myślami o Allison głowę, na co delikatnie się uśmiechnął.

— Ach, te miłosne problemy — westchnęłam, szybko kierując się do wyjścia. Minęła krótka chwila ciszy, a gdy zbliżałam się już do wyjścia, usłyszałam jego pełne oburzenia hej!, na co mogłam jedynie odwrócić się w jego stronę i wzruszyć ramionami, popijając jabłkowy sok z ukradzionego kartonika.


— Czekaj, czujesz czyjeś emocje? — zapytał Stiles, mocno przy tym gestykulując. Wydawał się chorobliwie zainteresowany tym tematem, co teraz przyprawiało mnie o dreszcze, a jeszcze kilka sekund temu o ból głowy.

Spojrzałam męczeńsko na Scotta, starając się poprosić go jakoś siłą umysłu o pomoc. Na przykład, mógłby wsadzić Stilinskiego do szafki i zostawić go tam do jutra, albo mocno mu przywalić, a dzięki temu zapomniałby o tej sprawie.

Jakiej? A no takiej, że mój kochany brat kilka godzin przed pełnią zorientował się, że potrafi wyczytać czyjeś emocje, bazując na tętnie i zapachu, a Stiles wyraźnie znalazł w tym zagadnieniu jakąś okazję, tylko jakoś ukrywał się z wyjawieniem nam prawdy, co stoi za jego dociekaniem.

judge normality [DEREK HALE][PISANE NA NOWO]Where stories live. Discover now