❝you're the love of my life, michael❞

914 69 138
                                    

Zszedłem ze sceny i uśmiechnąłem się do mojej ekipy. Ostatni koncert przed upragnioną przerwą. Marzyłem o niej już od naprawdę długiego czasu. Ale nie znaczyło to, że na koncertach nie dawałem z siebie wszystkiego. Zawsze dawałem fanom to, na co zasługiwali. A byli warci wysiłku, bez nich nie miałbym na koncie tylu sukcesów i nie utrzymywałbym się na szczytach list przebojów tygodniami.

Opadłem na kanapę i poczułem ból w plecach. Ciągle zapominałem, że miałem już prawie 30 lat i wszystkie szalone rzeczy, które robiłem podczas występów nie były dobre dla mojego zmęczonego organizmu.
Miałem godzinę na ogarnięcie się i dojechanie do domu, w którym moi przyjaciele szykowali już imprezę. Kompletnie nie rozumiałem dlaczego ciągle tak bardzo chcieli je przygotowywać, byliśmy już na nie za starzy. Może dlatego, że uwielbiali mój dom i chcieli pieprzyć się na łóżku wodnym, które kupiłem specjalnie dla nich do pokoju gościnnego. A może po prostu potrzebowali się wyszaleć, a że nie mieli do tego zbyt wielu okazji, postanowili męczyć mnie.

Nie miałem ochoty wstawać. Może gdybym miał kogoś, kto po wszystkim by mnie przytulił i spędził ze mną czas podczas tej przerwy miałbym więcej motywacji. Ale po latach randkowania, związków dla pieniędzy, zdrad i dram miałem dość szukania miłości. Życie gwiazdy naprawdę nie było proste, a jeżeli dochodziło do tego szukanie drugiej połówki miałem ochotę z tego zrezygnować albo najlepiej zapaść się pod ziemię.
Czułem się w tym wszystkim samotny.

Telefon leżący obok mnie się rozdzwonił. Spojrzałem na niego z niechęcią i od razu przewróciłem oczami. Dzwonił jebany Ashton Irwin i to pewnie po to, by mnie pospieszyć.

- Hemmings, dźwigaj zad z tej kanapy i wracaj do domu - wykrzyknął, a ja byłem pewny, że wypił już piwo albo dwa. Calum powinien pilnować go bardziej. - Ludzie zaczynają się zbierać i szykuje się zabawa stulecia!

Westchnąłem ciężko, pilnując, by chłopak tego nie usłyszał i faktycznie ruszyłem się z sofy.

- Daj mi Caluma - mruknąłem tylko od niechcenia i przełączyłem telefon na tryb głośnomówiący, rozbierając się ze spoconych ubrań. Chwilę później doczekałem się i usłyszałem zmęczony głos bruneta.

- Ten człowiek ma ponad trzydzieści lat na karku, a ciągle zachowuje się jak szczeniak - mruknął, a ja byłem pewny, że siedzi na tarasie i przeciera twarz rękami. Jego chłopak miał problem z zaakceptowaniem faktu, że ciągle przybywa mu lat i często zdarzało mu się odwalać głupie rzeczy. W sumie trochę to rozumiałem, bo samemu nie było mi łatwo ze świadomością, że czas ciągle płynie. Jednak bardziej współczułem Calumowi, który musiał to znosić i sprzątać po nim syf. Byli razem już tak długo, a właśnie teraz wydawał mi się najsmutniejszy. Jakby jego chłopak go zawiódł. Zresztą, od lat spodziewał się oświadczyn, a one nie nadchodziły. Widocznie Irwin nie czuł potrzeby bycia bliżej z 'miłością swojego życia'. Sam nie wiem co powinienem myśleć na ten temat.

- Przejdzie mu, Cal. Porozmawiam z nim, teraz będę miał dla was trochę więcej czasu - powiedziałem miękko, mając nadzieję, że to chociaż trochę poprawi mu humor. Przyjaźniłem się z tymi debilami już tyle lat i byłem pewien, że mam chociaż malutki wpływ na to co robią. Obiecałem sobie, że przypilnuję Ashtona w najbliższym czasie i postawię go do pionu. A może nawet zmuszę, by określił się w sprawie oświadczyn.

Tak, to dobry plan.

- Wracaj do domu, Hemmings. Już pytają o gwiazdę wieczoru - odparł tylko na to brunet, siląc się na wesoły ton głosu.

- Czyli nawet nie będę mógł się wykąpać? - jęknąłem i zmieniłem kierunek, by wziąć szybki prysznic w garderobianej łazience.

Po chwili w słuchawce znów usłyszałem Ashtona, więc szybko się pożegnałem i robiłem co do mnie należy. Pozwoliłem sobie nawet na chwilę relaksu pod ciepłym strumieniem i gdyby nie moja asystentka uderzająca w drzwi z furią, mógłbym utonąć w moich marzeniach. Odliczałem godziny do poranka, gdy impreza się skończy, a ja będę mógł spać przez tydzień.

love of my life ↞ muke one shotWhere stories live. Discover now