Szykowanie i Halloween

Start from the beginning
                                    

 - Czuję, że to będzie chłopiec - powiedziałam z namysłem - Miałam tak jakby....proroczy sen. Trzymałam tego maluszka na rękach i kołysałam do snu. Patrzył na mnie swoimi pięknymi oczkami i uśmiechał się do mnie pokazując dołeczki. To było... Wspaniałe uczucie. Ale czar prysł, ponie...

  - Nie dokańczaj. Zero demonów i zero rozmów o eliksirach, magii i zaklęciach. Dzisiaj rozmawiamy o dziecku i o tobie. Ale najpierw...Księgarnia. Co chcesz w niej kupić?

 - Coś o wychowaniu dzieci. No co, to XX wiek. Wszystko się może zmienić. Nawet wychowanie. I może jakiś romans sobie kupię - powiedziałam wychodząc z auta.

Uśmiechnął się pod nosem i weszliśmy do środka. Od razu w nozdrza uderzył mnie spragniony zapach nowych książek. Było tutaj dość sporo klientów. Księgarnia miała dwa poziomy. Na parterze były książki młodzieżowe, na piętrze dla dorosłych i poradniki, a na drugim czytelnia. Poszliśmy na  piętro, gdzie poszłam od razu do poradników. Kol poszedł poszukać jakieś przygodowe książki. Znalazłam parę ciekawych poradników na temat ciąży i dzieci. Też była fajna książka, gdzie mogę pozbyć się niezbędnych kilogramów. Czułam na sobie czyjeś spojrzenie. I to dwójki osób. Odwróciłam delikatnie głowę, ale nikogo tam nie było. Zdążyli się ukryć.

 - Cześć, Veni - powiedziała radośnie Meghan przytulając się do mnie.

 - Matko, cześć, Meg - odparłam radośnie odwzajemniając gest. - Co tutaj robisz?

Meg była lub dalej jest recepcjonistką w tym hotelu. Dowiedziałam jej, że to ona podsunęła pomysł byłemu już szefowi, żeby mnie wysłać na szkolenie dla kierowników. Meg była studentką, która obroniła licencjat i teraz bierze się za magisterkę. Jest szczupłą brunetką z niebieskimi oczami i delikatnymi piegami.

 - Szukam książek potrzebnych na studia. Muszę się samodzielnie podszkolić z biotechnologii, ponieważ profesorowie nie mają wystarczająco czasu. A ty, co tutaj robisz?

 - Cóż, szukam poradników - powiedziałam z uśmiechem stukając palcem w książkę, a drugą wolną ręką głaszcząc się po brzuchu.

Zrobiła zaskoczoną minę i pisnęła cicho ze szczęścia. Zachichotałam próbując ją uciszyć.

 - Na serio? To wspaniale. Bardzo o tym marzyłaś. Pamiętam jak zawsze na przerwie lub po pracy trajkotałaś o tym, że bardzo chcesz mieć dziecko. Nawet wymyśliłaś dla nich imiona. David lub Melinda. Który miesiąc? Wiesz, kogo urodzisz? - spytała dotykając mojego brzucha.

 - To 4,5 miesiąca i  mam podejrzenia, że to będzie chłopiec. - wyznałam z dumą - Za tydzień jedziemy do lekarza i dowiemy się.

 - A kto jest ojcem, jeżeli mogę wiedzieć? - pytała zainteresowana.

Odwróciłam się i widziałam, że Kol przegląda książkę. Wskazałam go ruchem głowy.

  - Kurdę, muszę dać Daisy 5 dolarów. Ne obraź się, ale się założyłyśmy, że będziesz z tym studentem od historii.

 - Nie, to nie jest mój typ. Wolę niegrzecznych - powiedziałam.

Czułam, że się za mną uśmiecha.

 - Co tam u reszty dziewczyn? Wiem, że Daisy jeszcze pracuje w tym hotelu.

 - Tak, ale już z ledwością wytrzymuje. Tak samo jak reszta. Ten synalek szefa jest wręcz egoistycznym wypierdkiem natury, który uważa, że może zrobić wszystko.

 - Aż tak źle? No, wiedziałam, że jest egoistą, ale nie sądziłam....

 - Veni, ten hotel zmienia się w piekło samego Lucyfera. On na wszystkim oszczędza...Na płynach do czyszczenia, na komputerach, drukarkach, nie wspominając o uniformach. Traktuje pracowników jak świnie, traktuje ich z góry. Raz przyjechał nasz były szef, żeby zobaczyć, jak zarządza. Wtedy był potulny jak baranek i obiecał, że się zmieni. A teraz.... Szatan w czystej postaci. Były szef się zawiódł, że odeszłaś. Ale jak dowiedział się, że chodzi o twoje zdrowie, to powiedział, że będzie się za ciebie modlił i pewnego dnia odwiedzi. - wytłumaczyła - Tak samo jak o Kol'a. On uważał, że jesteście dla siebie stworzeni. Jak go poznałaś?

Venica CrownWhere stories live. Discover now