Rozmyślenia,rozmowa i decyzja

34 2 0
                                    

Minął już tydzień odkąd dowiedziałam się prawdy o moim problemie. Dalej to boli, ale muszę wracać do pracy i rządzić ludźmi. Są niektórzy wkurzający, ale staram się trzymać nerwy na wodzy. A już zwłaszcza przy Grubym Larry'm. Ten to już za niedługo doprowadzi mnie do furii, przysięgam. W drodze do pracy widziałam szyld o adopcji. Widziałam szczęśliwą rodzinę, która trzyma malutkie dziecko w ramionach i całują. Też chcę mieć takie. Wjechałam na parking i też widziałam ten plakat na drzewie. Co się dzieje? Czyżby jakiś znak od Anioła Przeznaczenia czy po prostu zbieg okoliczności? Z tymi rozmyśleniami weszłam do holu i się na dzień dobry wkurzyłam. Larry podrywał recepcjonistkę, a właśnie jakiś zbir okradł bar. Dobrze, że wszedł Kevin, inny ochroniarz i złapał go. Podeszłam do recepcji i powiedziałam.

 - Larry. Co ty robisz? Nie widzisz, że ktoś próbował okraść bar - opieprzyłam go.

 - I tak były słabe drinki - zachichotał - I tak niczego nie zarobił.

 - Larry, zwalniam cię - powiedziałam poważnie - Pakuj się i nie chcę cię widzieć cię już w tym hotelu.

Momentalnie zbladł. Tego się nie spodziewał. Ignorując go wzięłam pocztę i poszłam do swojego biura. Usiadłam za biurkiem i sprawdziłam, co przyszło. Za prąd, wodę i ogrzewanie. I wśród nich broszura o tym domu adopcyjnym. Schowałam ją do torebki i uruchomiłam komputer. Włączyłam Internet i reklama tego domu. U dole reklamy był numer telefonu. Przepisałam go i być może zadzwonię lub zajadę tam. Cicho westchnęłam i zabrałam się do roboty.

Gdzieś o godzinie 14 ktoś zapukał do drzwi. Prosiłam, by wszedł. To była Nicole.

 - Venico, ktoś do pani przyszedł. Jakiś lekarz - szepnęła.

Spojrzałam na nią pytająco. O co chodzi? Jaki lekarz? Wyszłam zainteresowana i zobaczyłam mojego ginekologa, doktora Goldberga. Młody i przystojny lekarz, który zna się na rzeczy, chociaż jest gejem. Nie przeszkodziło mu to w zostaniu ginekologiem.

 - Dzień dobry, doktorze. Zapraszam może do mojego biura- zaproponowałam ściskając mu dłoń.

 - Dobry pomysł - odparł - Porozmawiamy sobie o pewnym problemie, panno Crown.

Oho, to nie brzmi dobrze. Weszliśmy do gabinetu, usiadł na wolnym miejscu przy biurku. Zaczekał, aż usiądę i zaczął mnie opierniczać.

 - Panno Crown, nie może pani tyle pracować. To nie wskazane w pani stanie, jeżeli chce mieć kiedykolwiek dzieci. Taki stres nie jest wskazany. Dieta nie zadziała, kiedy będzie się tak przemęczać.

 - Przepraszam. Ale.... - dobra, wyłożę karty na stół - Nie chciałam zostać szefem tego hotelu. Po prostu były szef mnie namówił do zrobienia pewnego szkolenia i tak oto stałam się tym całym kierownikiem, który ma dosyć rządzeniem ludźmi i chce....

 - Spokojnie - przerwał mój słowotok - Pytanie nie związane z moją pracą.... No dobrze, minimalnie - poprawił z uśmiechem - Kiedy pani ostatnio odpoczęła i wyjechała? Nie licząc tego szkolenia? Zrobiła coś dla siebie, wyspała i niczym się nie przejmowała?

No, tym pytaniem mnie teraz zastrzelił. Kiedy ostatnio odpoczęłam? Od 1975 do 1998, ale mu tego nie powiem. Dobra, to może na tym balu? Ale tylko jedną noc i upojną noc z Kol'em. Tak, zrobiliśmy to, ale nie jesteśmy razem, choć on tego bardzo chce. A ja? Sama nie wiem. Ok, wracając do tego, co mówił lekarz... Nigdy porządnie nie odpoczęłam. Przerwę przerwał lekarz.

 - Pani mina mówi sama za siebie. Proszę posłuchać eksperta... Zalecam zmianę klimatu i pracy na lżejszą i bez nocek. Zmiana klimatu wpłynie na pańską miesiączkę i poruszenie jajników. A relaks, tylko dla siebie. Bez stresu i ogromny relaks na to wpłynie. - po chwili dodał - Słyszałem, że Bahamy mają teraz piękną pogodę. Byłem tam parę razy, polecam. Mogę kartkę i długopis?

Podałam mu to bez słowa. Zapisał jakiś numer telefonu.

 - Tu jest numer do hotelu z pięknym widokiem na plażę. Ludzie są uśmiechnięci, pozytywnie nastawieni. Zawsze jest ciepło i wesoło. A już zwłaszcza o północy i w pełni - powiedział rozmarzonym  głosem. - Polecam zarezerwować bilety i polecieć na jakieś 3 miesiące. Zregeneruje pani siłę i pozbiera myśli.

 - Panie doktorze. A gdyby to nie pomogło, to mogą mi, samotnej kobiecie, przekazać dziecko? Parę razy widziałam taką ulotkę, plakaty....

Ktoś zapukał do drzwi i wszedł. To były aż 4 osoby. Pokojówka, sprzątaczka, recepcjonistka i barman.

 - Ten płyn do mycia podłóg nie działa. Potrzebujemy droższego, wydajniejszego i skuteczniejszego - mówiła sprzątaczka pokazując płyn.

 - Krochmaliłam poduszki i pierze się rozsypało. Jest wszędzie, a całym pokoju. A pralka się zapchała - dodała pokojówka.

 - Gość zapłacił za pobyt w hotelu. To były zniszczone pieniądze. Kłóciłam się z nim, że.....

Zaczęli rozmawiać przez siebie, a mnie szlag jasny trafił. Chrząknęłam znacząco i się uciszyli.

 - Ile kosztuje bilet na Bahamy? - spytałam lekarza.


Podjechałam pod dom siostrzenic. Byłam spakowana i wiem, że chcę to zrobić. Weszłam pewnym krokiem do środka i powiedziałam zdecydowanym głosem.

 - Dziewczyny, musimy porozmawiać.

Weszłam do salonu  i zamarłam. Był tu Andy  i siostry. Kiedy mnie zobaczył, to oniemiał.

 - Ciocia Venica? - spytał zdziwiony wstając i podchodząc do mnie. - Ale, jak...

 - Długa historia. Powiem w skrócie. Jestem wampirem, który ma ponad 600 lat i który pragnie mieć dziecko i zajść w ciążę i właśnie z tego powodu jedzie na Bahamy, by się zrelaksować i poruszyć jajniki do pracy - powiedziałam poważnie.

 - Co? - spytały zaskoczone dziewczyny wstając i do nas podchodząc.

 - Zrobię sobie 3 miesięczne wakacje. Odpocznę, pozbieram myśli i zobaczę, co wtedy się stanie. Lekarz mi uświadomił, że nigdy nie miałam czasu dla siebie. Zawsze coś robiłam. A to opiekowanie się wami i waszymi przodkami, a to staranie się zapomnieć o Klausie, Elijah i innych przyjaciołach... Po prostu, chcę coś zrobić dla siebie. Chcę mieć dziecko. Własne.

 - A co z nami? - spytała Phoebe przytulając się do mnie.

 - Zawsze będziecie moimi kochanymi, przybranymi córkami, ale chcę albo urodzić albo adoptować. By czuć się jak prawdziwa matka, by poczuć się potrzebna nie tylko wam, ale komuś innemu. Dziecku. I to własnemu - wyjaśniłam.

Siostry poszły w jej ślady i też się do mnie przytuliły. Andy się wahał, ale też to zrobił.

 - Kiedy wylatujesz? - spytała Piper.

 - Za 4 godziny - odparłam patrząc na zegarek - Odwieziecie mnie?

 - Tak - odparli równocześnie.


Pożegnaliśmy się i wsiadłam do samolotu. Zajęłam odpowiednie miejsce. Odeszłam z hotelu i teraz ktoś inny, Tyron, syn byłego kierownika. Był bardzo zadowolony, że w końcu zasiądzie na miejscu ojca. Nigdy mnie nie lubił, a ja jego. Wystartowaliśmy. 

 - Nareszcie - szepnęłam do siebie.

 - To prawda.

O nie. Proszę, tylko nie to. Odwróciłam się i zobaczyłam uśmiechniętego Kol'a.

 - Zwolniłem się, kiedy ty odeszłaś. Mówiłem, że będę o ciebie walczyć. Pamiętasz?

Tak, zdecydowanie pamiętam. Po spędzonej razem nocy w moim hotelowym pokoju na szkoleniu na stoliku leżała kartka "Będę o ciebie walczyć. Kocham cię od bardzo dawna.". To będą bardzo ciekawe wakacje. Ciekawe, jak się skończą......

Venica CrownWhere stories live. Discover now