Oślepiony Przez Ducha Światłości.

18 1 0
                                    

"Hear these words,
Hear my cry,
Spirit from the other side,
Come to me,I summon thee,
Cross now the great divide.".
Kiedy powiedziałam te zaklęcie, nic się nie stało. Tak jak  ostatnim razem. Próbowałam już 15 razy i nic z tego. Czemu tak się dzieje? Sama nie wiem. Dziewczyny przychodzą do mnie codziennie i mnie wspierają i pomagają. Był też Leo i również przyszedł Darryl wraz ze swoją żoną i przynieśli mi ciuszki po cglopcach, OC mnie bardzo ucieszyło. Odłożyłam Księgę Cieni obok siebie i zamknęłam załamana oczy. Czemu muszę mieć cały czas pod górkę? Tak za nim tęsknię, że nakładam do snu jego ulubioną podkoszulke, która pachnie jego ulubionymi perfumami. Te chwile relaksu i nostalgii przerwało mi trzaśniecie drzwiami i głos Phoebe.
- Ciociu, stało się coś strasznego...
- Księga jest u mnie. Przywołałam ją. Zanim przyjdziesz do góry, to weź z kuchni lody waniliowe, korniszony i drzem truskawkowy. - krzyknęłam nie zmieniając pozycji.
- Dobrze i fuj.
Uśmiechnęłam się pod nosem i czekałam na ten pyszny deser. Łapie mnie też zgaga. Maluszkowi rosną strasznie szybko włoski. Po paru minutach weszła z moim jedzeniem.
- Czemu przywołałaś Księgę? Chciałaś coś wpisać ważnego? - spytała zaciekawiona podając mi jedzenie.
Nic nie odpowiedziałam, tylko wskazała palcem no podłogę. Otworzyłam później lody i zamoczyłam w nim ogórka i zaczęłam moją ucztę. Kiedy jadłam, zerknela na podłogę, gdzie stały niebieskie świece. Cicho westchnęła i delikatnie mnie przytuliła.
- Zgaduje, że się nie pojawił.
Kiwnęłam głową.
- Nie wiem, co robię źle. Wszystko pięknie recytuje, dobrze używam zasad wicca, napisał potężne zaklęcie połączenia Mocy Trzech, do tego najpotężniejsze eliksiry w tamtych czasach, gdy wiedźmy baly się wychodzić do ludzi, jestem szanowaną nauczycielką i wice dyrektorka w Szkole Magii. Nie wiem czemu nie mogę przywołać mojego zmarłego narzeczonego.
- Może... Oni uważają, że to niej jeszcze ten czas? Może chcą... Byś myślała o waszym dziecku?
- Phoebe, myślę o nim cały czas. A już zwłaszcza w nocy, gdy idę wydalić z siebie to, co zjadłam przez cały dzień.
Zrobiła zniesmaczoną minę, a ja uśmiechnęłam się blado. Wtedy drzwi się otworzyły i słyszałam przytłumione głosy reszty dziewczyn.
- Piper, nie bądź zazdrosna. Leo cię kocha- powiedziała Prue wchodząc z nią do góry.
- Może jestem trochę zazdrosna. Ale widziałaś, że trzymała go za dłoń. I rozumieją się bez słów i dokończają swoje zdania, jakby czytali sobie w myślach. - argumentowała zła Piper.
Spojrzałyśmy na siebie z Phoebe zaskoczone. Weszły jej siostry. Widać, że środkowa jest zła i zazdrosna, a najstarsza ma dosyć.
- Co się dzieje? - spytałam jedząc ogórka, którego zamoczyłam w dżemie.
- Pojawiła się przyjaciółka Leo. Piper jest o nią zazdrosna. Sama zresztą słyszałaś nasz dialog. Otóż jej podopieczną zabił jakiś demon i poprosiła go o pomoc. I nas też, ale jest....
- Wkurzająca, uszczypliwa, trzyma się zasad... Nazywa się...
- Nathali- powiedziałam robiąc wielkie oczy minimalnie przerażona. - Ubrana w garnitur, krótkie rude włosy i sztywna jak patyk? Umarła w tym samym czasie co Leo? - dopytałam dla pewności.
Błagam, niech to nie będzie ta osoba, która mam na myśli. Ale kiedy pokiwały twierdząco głowami, załamana jęknęłam i odłożyłam jedzenie, by następnie zakryć poduszka obok siebie twarz i położyć się.
- Znasz ją? - spytała zaskoczona Prue.
- Tak. Spotkałam ją raz. Modliłam się do wzlszystkich bogów, by jej znowu nie spotkać. Niestety posłuchali moich modłów tylko 100 lat. Błagam, niech ona się tutaj nie pojawia- powiedziałam przez poduszkę.
Ale niestety, po chwili usłyszałam orbingi i ten denerwujący głos.
- Witaj, Primrose.
Świetnie. Policzyłam cicho do 10, wymusiłam się na słodki uśmiech i ściągnęłam poduszkę.
- Witaj, Nathali. Co cię sprowadza pod mój skromny dach? - spytałam z wymuszoną uprzejmością.
- Pewnie dziewczyny powiedziały ci o demonie. Chciały poszukać go, ale zniknęła Księga Cieni z ich sanktuarium.
- Nie mamy sanktuarium. Mamy strych, gdzie praktykujemy magię razem z ciocią - powiedziała Phoebe.
- Nie zrobiłaś tego? Powinnaś to zrobić jeszcze za czasów Penelope Halliwell. - upomniala mnie - I czemu mówicie na nią ciocia? Jest dla was obcą osobą?
- Poprawka. Jest nasz ciocia i także zastępczą mamą. I tak ja traktujemy. - stanęła za mną Piper- A Księga jest tutaj.
- Chciała przyzwać swojego narzeczonego w stylu wicca. To nic złego- dodała Prue.
Chciała wziąć świece, ale mruknąłam, by tego nie robiła. Zrozumiała to i usiadła koło najmłodszej siostry.
- Wracając do demona... To był Eames.
Wzięłam Księgę i zaczęłam ja kartkować.
- To nie jest twoje zadanie, tylko Czarodziejek.
- Veni też ją studiuje , ponieważ jest w połowie Duchem Światłości i czarownicą od strony jej matki. Uczy się pod okiem swojego ojca. - stanął w mojej obronie Leo.
- Wiem to, Leo. Każdy teraz to wie- powiedziała robiąc przy tym minę, jakby coś gorzkiego połknęła.
Chwila , ona cały to robi. Przewróciłam oczami i dalej kartkowalam.
- Nie wiesz, co to za...
- Możesz przestac jej dokuczać?- przerwała jej poirytowana Piper - Nie widzisz, że jest w ciąży i musi odpoczywać? I do tego...
Spojrzałam na nią i umilkła. Trochę mi się odbiło i chwyciłam za brzuch. Phoebe wzięła butelkę ze stolika i mi ją podała. Napiłam się parę łyków i mi przeszło.
- Dobra, ten demon chce zdobyć pył Aniołów, by dostać się Tam i pozabijać Starszych. Zanim zaczął zabijać Duchy, to zabił czarownice, która miała moc deflekcji. To taki rodzaj tarczy. Mają podobną moc osoby, które panują nad telekinezą, empatią i molekularną deceleracją. I oczywiście hybryda taka jak ja też to posiada. Dowiedziałam się tego ostatniego od taty...
- Chciałaś powiedzieć twojego ojca Starszego. - poprawiła mnie.
- Mogę mówić tak jak mi się podoba do mojego taty. Dobrze, możecie napisać zaklęcie, by odebrać mu te moc i...
I znowu mi przerwała.
- One same powinny myśleć, a nie ty za nie. Już i tak dużo zasad złamałaś.
Zanim zdążyłam odpowiedzieć, zobaczyliśmy fioletowe orbingi i później tatę. Współczesna wersja Dolores Umbridge od razu ukłoniła się z szacunkiem.
- Witaj, tato. Co cię do mnie sprowadza? - powiedziałam z uśmiechem.
- Chciałem ciebie zabrać do Szkoły Magii, byś odpoczęła od magii i myślała o dziecku. Ale widzę, że pracujesz, to...
- Nie- przerwałam szybko i dałam Księgę Piper - Możemy lecieć na pewien czas do Szkoły. Chcę być sama i zastanowić się, jakie zasady złamałam, gdy mnie gwałcił lub gdy robiłam wszystko, by dziewczyny były bezpieczne. Będę musiała się bardzo długo zastanowić. - dodałam sarkastycznie mordując wzrokiem te trzymającą się zasad żabę.
Chwyciłam tatę za dłoń i orbowaliśmy. Pojawilismy się w Wielkiej Sali, gdzie nikogo nie było. To nawet dobrze, bo chociaż była godzina 14, to ja dalej byłam w piżamie.
- Dziękuję za ratunek. Przepraszam, że to powiem, ale tego Ducha Światłości nie lubię. - przyznałam.
- Wiem. Zauważyłem to 100 lat temu.
- Jest teraz przerwa czy są zajęcia? - spytałam rozglądając się dookoła.
- Są zajęcia. Córko, chce z tobą o czymś porozmawiać. I również ktoś, kogo dawno nie widziałaś. Chodź do mojego gabinetu.
Szliśmy powoli  do jego pomieszczenia. W połowie zaczął opowiadać.
- Niepokoi mnie twoje zachowanie. Że cały czas leżysz w łóżku, nie interesujesz się magią. Wiem, że masz żałobę po śmierci swojego narzeczonego, ale...
- Tato. Tak nie dam rady. Tak o zacząć żyć normalnie i funkcjonować. Ciągle boli mnie serce. Kocham go i boli mnie to, że jak on się obudzi w grobie, to zapomni o mnie, synu. Wtedy będzie tym samym wrednym Kolem, którego nienawidziłam. - powiedziałam to, co mnie dręczyło już bardzo długo.
Nikt nie wie, co czuję. Kisiłam to w sobie bardzo długo.
- Prawda jest taka, że zakochałam się w nim dopiero wtedy, gdy zaczął pracować w tym hotelu. Dopiero byłam pewna swoich uczuć na wakacjach, gdy znalazł moi pierścień. Nie potrafię bez niego żyć.
Tata otworzył drzwi i mnie wpuścił. A w środku, niespodzianka. Siedziała uśmiechnięta babcia Veni. Wyglądała tak samo jak ja zapamiętałam. Radosne brązowe oczy, lekko siwe włosy i ten szczery uśmiech.
- Witaj, wnuczko- powiedziała powoli wstając.
- Babunia- powiedziałam radośnie podchodząc do niej i przytulając.
Zaśmiała się szczerze. Jak ja się za nią stęskniłam. Zapomniałam, że ona cały czas pachniała lawendą i różami. To są nasze ulubione kwiaty.
- Jak ja się za tobą stęskniłam, kochana Rose-powiedziała zdrabniając  moje imię, którego tak nienawidziłam.
- Ja za tobą też.
- Powiedz mi, kochanie, czemu jesteś taka smutna? Wiem, że chodzi o twojego narzeczonego, ale czuję, że jest coś jeszcze. Coś, co cię niepokoi.
Zgadła, jak zawsze. Westchnęłam cicho i usiadłam koło niej.
- Chodzi o moją magię. Nie czuję jej. Czuję tylko energię Ducha Światłości, ale od dłuższego czasu nie czuje telekinezy, wizji i nawet projekcji. To zaczęło się od śmierci Kola. Próbowałam go wezwać do siebie, podnieść za pomocą magii jakiś przedmiot. Ale tego nie czuje. Nie rozumiem tego.
- Kochanie. Tej magii nie musisz czuć fizycznie. Musisz ją poczuć tutaj, w twoim dobrym sercu. - wskazała na moją klatkę piersiową - Nie myśl jak je użyć, tylko ją poczuj. Pomyśl nie o złych rzeczach, tylko o dobrych. Jesteś najpoteżniejszą hybrydą na świecie, jesteś opiekunką najpoteżniejszego rodu czarownic na świecie. Urodzisz pięknego i zdrowego synka. I, co najważniejsze. Jesteś moją wnuczką, którą kocham nad życie.
- Też cię kocham, babuniu- odparłam przytulając się do jej barku. - Babciu...
- Tak, Rose?
- Czy ty... Rozmawiasz z nim tak jak z bratem? Spotkałaś go? - spytałam niepewnie.
- Tak, wnuczko. Tęskni za tobą. Tak jak brat, który jest dumny, że nadasz swojemu synkowi jego imie- powiedziała dotykając mojego brzucha. - ALE ma ochotę zabić Niklausa za to, co Ci zrobił.
- Też mam ochotę go zabić, ale dobrze wiesz, jak to się skończyło.
- Wiem. Idź odpoczywaj. I mów to zaklęcie prosto z serca z zamkniętymi oczami. To pomoże. I mam dla ciebie prezent.
Pstryknęła palcami i pojawił się wisior przedstawiający księżyc w pełni.
- Ta pełnia księżyca reprezentuje nasz ród od pokoleń. Ród Crown. Znajdziesz go w księgach. Bądź pozdrowiona.
- Bądź pozdrowiona - odparłam z uśmiechem.
Po tym zniknęła w białych orbingach. Ta rozmowa bardzo mi pomogła. Babcia zawsze wiedziała, co powiedzieć i zrobić. Jest najlepszą kobietą pod słońcem.
- Już lepiej?
Odwróciłam się i zobaczyłam ojca, który uśmiechał się i opierał o framuge.
- Tak, już lepiej. Dziękuję Ci za to, że ja wezwałeś.
- Sama się pojawiła. Martwiła się o ciebie, tak jak ja. Twoja moc... Ona ci się odblokuje w odpowiednim momencie. Musisz tylko bardziej ćwiczyć.
Kiwnęłam głową, że rozumiem.
Nastał wieczór, a ja siedziałam w moim gabinecie. Ustawiłam świeczki na podłodze i się skupiłam. Chcę go poczuć. Dotyk jego dłoni i jego całego. Myślałam o naszym pierwszym razie, o wsparciu, o tym.. Że go kocham. Wstałam z krzesła i powiedziałam z głębi serca to zaklęcie. Po chwili poczułam delikatny wiatr na policzku, który mnie łaskotał. Na lewym za to poczułam, że poprawia mi włosy za ucho. Tam zawsze Kol robił, gdy się smuciłam. Poczułam jak łzy lecą mi po policzkach. Poczułam na czole przyjemne ciepło. Nie otwierałam oczów, bo bałam się, że zniknie.
- Kocham cię, Kol- szepnęłam.
Poczułam przyjemne mówienie na ustach. Więc tak się czuję, gdy całuję cię duch twojej kochanej osoby.
- Błagam, wróć do mnie- szepnęłam, gdy przestał mnie całować. - Wróć do nas. Do naszego syna.
Jego dłoń zeszła na brzuch. Wtedy syn kopnął.
- Tęskni za tobą. Tak jak ja. Nie damy rady bez ciebie. Kocham ciebie i to bardzo. - rzekłam płacząc. - Jesteś najlepszym człowiekiem, którego poznałam i którego szczerze pokochałam. To mnie zniszczy, gdy się któregoś dnia obudzisz i mnie nie poznasz. Ani Davida Kola Mikaelsona. To nas zniszczy od środka.
Jego dłoń z brzucha zawędrowała do moich włosów i delikatnie mnie przytulił. Czułam jego zimno, ale to mi nie przeszkadzało.
- Błagam, wróć do nas.

Czy muszę musze pisać takie smutne rozdziały? Niestety muszę, bo zbliżamy się do końca 3 sezonu " Charmed". Chyba nie muszę mówić, co się z tym wiąże. Ale mam dla was dobra wiadomość.
Co powiecie na Q&A? To będą pytania do waszych ulubionych bohaterów. Możecie napisać pytań, ile chcecie. Czekam na odpowiedź do wtorku.
Do zobaczenia w kolejnych rozdziałach.

Venica CrownWhere stories live. Discover now