Zaklinacz snów

47 1 0
                                    

Dostałam pracę w hotelu "Neptun". Pracowałam tutaj już z dwa tygodnie i bardzo mi się tutaj podobało. Ludzie są mili i uprzejmi, ochroniarze czasami zagadują i powiedzą jakiś żart dla rozbudzenia i rozweselenia, kiedy trafi się natrętny klient. Właśnie zaczynałam nockę i sprawdzałam dokumenty, co zapisały moje koleżanki ze wcześniejszej zmiany. Uf, dużo klientów zapisało się do tego hotelu. Ale co się dziwić, sezon wakacyjny się rozpoczął. 

Wpisywałam dane do komputera, kiedy podszedł do mnie młody ochroniarz i szepnął.

 - Nie pracuj tak ciężko, bo się spocisz.

Uśmiechnęłam się pod nosem i odpowiedziałam.

 - Ktoś musi zarabiać pieniądze, Brandon - odparłam zerkając na niego spod komputera - Ty za to kończysz za chwilę zmianę i przyjdzie Gruby Larry.

Tak, wszyscy znają Grubego Larry'ego. Cały czas je pączki i brudzi ladę. I to zawsze na mojej zmianie. I zawsze próbuje się ze mną umówić. To jest bardzo, ale to bardzo denerwujące. Brandon wyciągnął mokre chusteczki i położył mi je na ladzie.

 - Wiesz, do czego ci się przyda - szepnął mrugając do mnie.

Zachichotałam i wróciłam do pracy. Wtedy ktoś otworzył drzwi i podszedł do recepcji. A raczej podjechał. To był mężczyzna w średnim wieku. Miał ciemne włosy i niebieskie oczy. Podjechał do recepcji, a Brandon odszedł dając mi pracować.

 - Dobry wieczór. Witamy w hotelu "Neptun". W czym mogę pomóc? - spytałam ze śmiechem wyuczoną formułkę.

 - Dobry wieczór. Chciałbym wynająć pokój. Na nazwisko Berman. Whitaker Berman - odpowiedział.

 - Już sprawdzam, czy są wolne pokoje - mówiłam sprawdzając w komputerze czy jest coś wolnego. - Ma pan szczęście. Ostatni wolny pokój. - odparłam z uśmiechem dając mu kluczyki - Pokój numer 145. 2 piętro.

 - Dziękuję. Ma pani rację, panno Crown. Mam dzisiaj szczęście. Wolny pokój i obsłużyła mnie piękne i młoda recepcjonistka - powiedział patrząc na mnie zainteresowany.

 - Przepraszam? - spytałam deczko zmieszana.

 - Może moglibyśmy kiedyś pójść na kolację? - zaproponował.

 - Przepraszam, ale nie mogę się umawiać z klientami. A poza tym, mam chłopaka - powiedziałam przepraszającym tonem.

Trochę mina mu stężała z nerwów. To było trochę niepokojące. Brandon do mnie podszedł i powiedział.

 - Venico, powinnaś mieć teraz przerwę. Zamknij na chwilę recepcję i idź się zdrzemnij - powiedział mrugając niepostrzeżenie okiem.

 - Racja. Dziękuję za przypomnienie - odparłam z uśmiechem - Może pan zapłacić za pokój jutro, kiedy przyjdzie moja zmienniczka.

 - Dobrze, dobranoc - powiedział beznamiętnie i pojechał w kierunku windy.

Kiedy zamknęły się drzwi, odetchnęłam z ulgą.

 - Dziękuję za ratunek. Jak ja nie cierpię takich sytuacji. - powiedziałam z uśmiechem.

 - Proszę bardzo. Widać, ze czułaś się niekomfortowo i chciałaś, by ciebie uratować. I oto przybyłem. Rycerz w przepoconym garniturze - powiedział rozkładając ręce w geście przytulenia.

Zachichotałam na ten widok.

 - Dziękuję ci, ty mój rycerzu. Jestem ci bardzo wdzięczna. - odparłam teatralnie się kłaniając.

 - Idę ci kupić kawę. Bez cukru. Wiem o tym.

Mówiąc to poszedł do baru i zamówił dla nas kawy. Miły z niego przyjaciel. Jest deczko starszy ode mnie. Ma może 21 lat. Powiedział, że jest studentem historii i chce zarobić trochę pieniędzy na wakacje. Trafiła mu się ta praca. I zawsze tak jest, że jak ja mam zmianę, to on jest w połowie swojej. Elijah jest o to trochę zazdrosny.

Venica CrownWhere stories live. Discover now