7. Śmierć alfy

3.2K 109 32
                                    

~ Peter odpuść! Wiem, że ona na to zasługuje, ale nie każ Allison na to patrzeć!- krzyknęłam już wykończona walką z alfą.

Od wizyty Argenta w moim domu minęły już ponad dwa tygodnie, w ciągu których wiele się wydarzyło. Między innymi pierwotni wrócili do Nowego Orleanu. Nicklaus chciał zostać, ale jego rodzeństwo nie dałoby sobie rady ze zbuntowanymi wilkołakami, a już w szczególności, gdy wilki mają po swojej stronie wiedźmy. Ja zostałam tutaj bo te pożal się Boże wilkołaki i niby najlepsi łowcy za nic by z nim nie wygrali. Gdyby nie ja nawet nie wiedzieli by jak go znaleźć.

Właśnie stoję naprzeciw Petera trzymającego pazury przy gardle Kate. No cóż nie powiem, że nie zasłużyła bo zasłużyła i nawet mogłabym go wyręczyć, ale nie na oczach jej bratanicy, która ledwo weszła w świat istot nadprzyrodzonych, a już jest świadkiem tego, że jedna z nich chce śmierci jej ciotki.

I jaki to jej da obraz wilkołakow? Będzie widziała w nas bestie, a nie wszyscy tacy są.

Kątem oka spojrzałam na zapłakaną i przerażoną Allison. Teraz przydałaby się pomoc pierwotnych, ale nie mogę liczyć na to, że przez cały czas będą ratować mi dupę.

W czasie gdy Derek zagadywał wuja, ja powoli ruszyłam w jego stronę, obeszłam go dookoła aż znalazłam się za nim. W momencie gdy miałam go atakować, do pomieszczenia wpadł Argent celujący bronią w Petera. Ten widząc Chrisa z uśmiechem rozszarpał łowczyni gardło. Allison widząc to krzyknęła po czym rzuciła się w ramiona ojca. Alfa nie czekając na naszą reakcję wybiegł z budynku, a ja, Derek i Scott ruszyliśmy za nim bez jakiegokolwiek zawachania.

Wybiegając że spalonego domu Haleów zauważyłam stojącego przed wejściem Petera. Jednak wyglądał inaczej niż jeszcze kilka sekund temu. Jego oczy jarzyły się krwistą czerwienią, z ust wystawały ogromne kły, z których wyciekał jad. Kształt twarzy był zupełnie inny, coś jak połączenie ludzkiej z wilczym pyskiem. Do tego jego uszy były szpiczaste jak u elfów. Ciało też nie do końca było ludzkie. Co prawda stał na "dwóch nogach" że tak powiem, ale bardziej przypominał budową ciała wilka aniżeli człowieka. Całe jego ciało porośnięte było sierścią, z rąk wystawały zakrzywione i ubrudzone krwią Kate pazury, a u dołu pleców można było zauważyć wilczy ogon. Innymi słowy wyglądał jak żywcem wyjęty z horroru.

Przez kilka minut walczyliśmy z nim próbując chociaż trochę go osłabić, ale na nic się to zdało, gdyż rzucał nami jakbyśmy byli jakimiś szmacianymi lalkami. Kiedy już żadne z nas nie miało siły na walkę pod dom podjechał chłopak Lydii, najlepszej przyjaciółki Allison, wraz ze Stilesem. Nie wiem po jaką cholerę bo skoro my nie daliśmy mu rady to oni tym bardziej nie mają szans. Jak widać nie doceniam geniuszu Stilesa. Jak tylko wsiadł z auta zrobił kilka kroków i rzucił w stronę Petera flakon z jakąś substancją. Niestety szatyn nie przewidział tego, że alfa bez najmniejszego problemu złapie przedmiot. Nie myśląc zbyt wiele w wampirzym tępie pojawiłam się przy łowcy, wyrwałam mu broń i bez namysłu strzeliłam trafiając w flakon, który po spotkaniu z kulą rozprysł się na wiele części, a substancja, która się w nim znajdowała uległa samozapłonowi, przez co Peter teraz był żywą pochodnią. Przez ładne parę minut wilkołak krzyczał, można by nawet powiedzieć, że wył z bólu. Szkoda mi go bo już raz przez to przechodził, ale sam jest sobie winny.
Kiedy jego krzyki ustały Derek wolnym krokiem podszedł do wuja.

~ Wiem, co chcesz zrobić. - wychrypiał ledwo słyszalnie Peter.

~ Nic o mnie nie wiesz. - powiedział Derek patrząc wrogo na wuja.- To za Laure.- oznajmił po czym zamachnął się.

~ Nie!- to ostatnie co wydobyło się z ust wuja Dereka. W jego oczach widoczne było przerażenie gdy pazury młodszego Hale'a spotkały się z gardłem alfy. Krew prysnęła na około półtora metra, a kałuża krwi pod Peterem z każdą sekundą stawała się coraz większa.

Beauty Or Beast? ☆Nicklaus Mikaelson☆Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz