Po prostu uważaj...

377 29 9
                                    

*Eleonora

Kiedy wyszedł uznałam, że rozglądne się trochę po pokoju i rozpakuje swoje rzeczy. Nie miałam ich wiele więc w miarę sprawnie ułożyłam je w mahoniowej szafie. Zastanawiałam się co zrobić. Michael mówił, że liczy na moje towarzystwo, ale nie wiem czy wypada teraz tak po prostu do niego pójść. W końcu zdecydowałam, że pójdę, przecież mnie nie wygoni, prawda? Wyszłam z pokoju i skierowałam się do drzwi na końcu korytarza. Jeszcze przez chwilę się zawahałam, ale po krótkim momencie zapukałam.
-Proszę - Odpowiedział dość cicho, ale na tyle, że było to słychać. Dopiero teraz zwróciłam uwagę na to jaki ma delikatny głos. Przyszło mi ma myśl pytanie, czy on w ogóle potrafi krzyczeć? Trudno mi było sobie wyobrazić go zdenerwowanego. Weszłam do jego sypialni.
-Nie sądziłem, że przyjdziesz
-W końcu, chyba musimy się trochę poznać jeśli mam tu mieszkać jakiś czas - zaczęłam się rozglądać po pomieszczeniu, które było dużo większe od mojego.
-Może chciałabyś się napić herbaty albo gorącej czekolady?
-Nie trzeba, nie fatyguj kucharki o tej porze
-Bez przesady, do zagotowania wody nie muszę budzić kucharki, to jak?
-No to może być herbata - zeszliśmy do kuchni i Michael zabrał się do robienia herbaty. Kiedy już była gotowa wróciliśmy do jego pokoju i rozsiedliśmy się przy niewielkim stoliku.
-Ile masz lat? - spytał
-Słyszałeś, że kobiety się nie pyta o wiek?
-Chce cię poznać i wyglądasz na dość młodą osobę
-Niedługo skończę 24
-Wyglądasz na młodszą - gdy to usłyszałam wzruszyłam ramionami
-Każdy mi to mówi, ale chyba lepiej wyglądać za młodo niż za staro
-A czym się zajmujesz?
-Jestem inżynierem, nadzoruję budowę różnych obiektów - popatrzył na mnie zdziwiony. Ale byłam przyzwyczajona do takich spojrzeń. Za każdym razem, gdy mówiłam o swojej pracy ludzie byli zaskoczeni, bo kobieta inżynier nie zdarzała się często. Gdy kończyłam rok temu studia, było nas trzy na ponad stu mężczyzn. Zaczynało trochę więcej, ale część zrezygnowała przed końcem studiów.
-Powiem szczerze, że teraz mnie zaskoczyłaś, ale mówisz poważnie?
-Poważnie, ale masz minę
-Bo kobieta w takim zawodzie to rzadkość - wzruszyłam ramionami -A poza pracą?
-W sumie to robienie projektów i wyjazdy na budowę do różnych miejsc zajmują mi tyle czasu, że nie mam kiedy zajmować się czymś innym
-A chciałabyś robić coś innego?
-Lubię moją pracę i nigdy nie myślałam o niczym innym
-A nie chciałabyś założyć rodziny?
- Nie mam na to czasu, przynajmniej nie miałam... A teraz po tej akcji z psychiatrykiem nie sądzę abym miała jeszcze pracę
-Może na jakiś czas sobie odpuść
-A z czego będę żyć? - popatrzyłam na niego. Nie odpowiedział. -Nie każdy ma miliony na koncie i stać go na to, aby w każdej chwili móc przestać pracować
-Przecież ja też pracuję, cały czas
-Masz szczęście bo masz talent i nie musisz ciężko pracować
-Wydaje ci się, że to wszystko przychodzi tak łatwo?
-No a nie?
-Ludziom się tak wydaje... ale może zamiast ci to tłumaczyć, po prostu pojedź ze mną do studia, jutro - Zgodziłam się. Dopiliśmy herbatę i rozeszliśmy się do łóżek. Jutrzejszy dzień zapowiadał się ciekawie. Będę miała okazję zobaczyć jak "ciężko" pracuje sam Michael Jackson.

*Michael

Ludzie uważają, że osoby sławne mają łatwe życie i pieniądze same się zarabiają. Postanowiłem pokazać Eleonorze jak wygląda mój dzień, kiedy pracuje na pełnych obrotach. Wieczorem zadzwoniłem do Franka, aby powiadomił wszystkich że punkt 6:30 widzimy się w studiu, bo musimy nadrobić zaległości. Powiedziałem mu, że wracamy do tego co było zanim poszedłem na odwyk, bo już czuje się wystarczająco na siłach. I chciałbym odwiedzić w tym tygodniu kilka domów dziecka. Bardzo dawno tego nie robiłem i brakowało mi kontaktu z tymi osobami. Niektóre z tych maluchów przeżyły więcej niż niejeden dorosły człowiek. To, że moje pojawienie się sprawiało im tak wiele radości było czymś wspaniałym. Czasami tak niewiele potrzeba, aby uszczęśliwić drugiego człowieka, wystarczy poświęcić mu trochę uwagi. Oczywiście nigdy nie przychodziłem tam z pustymi rękami, ale miałem wrażenie, że nawet chwila poświęconego im zainteresowania była dla nich ważniejsza niż zabawki.
Gdy wybiła 5 rano zostałem drastycznie obudzony przez budzik. Ubrałem się i miałem już zejść do kuchni, gdy przypomniałem sobie, że powinienem obudzić Eleonorę. Tak też zrobiłem. Najpierw pukałem, ale widocznie ma twardy sen bo nie było słychać zza drzwi żadnych oznak ruchu. Więc wszedłem do środka i tak jak podejrzewałem dziewczyna spała w najlepsze.
-Pobudka - podszedłem bliżej na co ona odwróciła się do mnie plecami i naciągnęła kołdrę na głowę -Wstawaj, za 40 min wyjeżdżamy
-Gdzie? - Mówiła jeszcze zaspanym głosem -I po cholerę tak wcześnie, jeszcze jest ciemno
-Bo masz okna zasłonięte - Mówiąc to podszedłem do okien i rozsunąłem zasłon. Co prawda słońce dopiero wschodziło i na zewnątrz była jeszcze szarówka, ale już nie było tak ciemno. -Ruszaj się młoda - gdy nadal była oporna to musiałem sięgnąć po bardziej drastyczne środki. Jednym szybkim ruchem ściągnąłem z niej kołdrę. Gdy to zrobiłem usiadła na łóżku i popatrzyłam na mnie wzrokiem, który mógłby zabić.
-Po co mnie budzisz
-Zapomniałaś? Jedziemy do studia
-Tak wcześnie?
-A co Ty myślałaś? Dobra może lepiej nie mów, wolisz kawę rozpuszczalną czy sypaną?
-Sypaną, bez cukru ani mleka
-To ty się ogarnij, a ja pójdę zrobić - Wyszedłem z pokoju i skierowałem się do kuchni. Zrobiłem kawę i postanowiłem zaczekać aż moja tymczasowa współlokatorka zejdzie. Jednak, gdy minęło trochę czasu i nadal jej nie było postanowiłem sprawdzić czy aby na pewno nie poszła spać. Wszedłem na górę i zapukałem do pokoju. Usłyszałem kroki i po chwili drzwi się otworzyły.
-Daj mi jeszcze chwilę, bo to coś na mojej głowie nie chce współpracować - mówiąc to wskazała na rude włosy, które po nocy były w nieładzie.
-Kawa ci wystygnie, z resztą za 10 min wyjeżdżamy
-Już?
-Już
-Cholera - wróciła do pokoju i po chwili wyszła ze związanymi włosami, które nadal były porozwalane we wszystkie strony, co na swój sposób wyglądało uroczo -Co się tak gapisz? Lepiej nie będzie- Wyminęła mnie i zeszła na dół. Pokręciłem głową i zszedłem za nią. Kawa była już prawie całkowicie zimna, ale wypiliśmy ją i poszliśmy do auta, w którym czekał już mój szofer. Moja posiadłość była oddalona od miasta o dobrych kilkadziesiąt kilometrów i mimo, że o tej porze ruchu ma drodze prawie nie było to dojazd tam zajmował prawie godzinę. Po kilku minutach jazdy zauważyłem, że dziewczyna ucięła sobie drzemkę. Miałem okazję lepiej się jej przyjrzeć, moją uwagę szczególnie przykuła niewielka blizna na żuchwie. Wcześniej musiała być zasłonięta przez włosy dlatego jej nie widziałem.
-Kto to jest? - usłyszałem głos mojego kierowcy
-Moja znajoma, chwilowo u mnie mieszka
-Znajoma? Długo ją znasz?
-Trochę
-Mike wiesz że Cię lubię, ale nie wiem czy to dobry pomysł, aby mieszkała z tobą obca osoba
-No kolejny.... Liz mówiła to samo
-I miała rację
-Mam ponad 30 lat, chyba wiem co robię
-Ale czasem jesteś naiwny jak dziecko
-Przesadzasz
-Nie chce się wtrącać w twoje życie prywatne, ale...
-To tego nie rób - przebywałem mu. Przez kilka minut jechaliśmy w milczeniu.
-Po prostu uważaj kogo wpuszczasz do swojego życia - Przez resztę drogi już nie rozmawialiśmy. Kiedy dotarliśmy na miejsce obudziłem Eleonore, co nie było wcale takie łatwe jakby się mogło wydawać, ale w końcu się udało.
-Wyspana? - spytałem, gdy szliśmy w stronę wejścia do studia
-Nie - I jakby na potwierdzenie swoich słów ziewnęła. -Codziennie tak wcześnie wstajesz?
-Zdarza się że wcześniej albo siedzimy przez całą noc - popatrzyła na mnie zdziwiona -Ale spokojnie, dzisiaj nie będziemy siedzieć aż tak długo - Weszliśmy do studia, gdzie kilka osób już czekało. Co prawda do umówionej godziny było jeszcze trochę czasu, ale wychodziłem z założenia, że lepiej być za wcześnie niż za późno. Przywitaliśmy się z członkami mojej ekipy i przedstawiłem im moją towarzyszkę.
-Mike może chcesz się rozśpiewać trochę zanim przyjdzie reszta?
-Racja, nie ma co tracić czasu - Wraz z Andym, który grał na pianinie, przeszliśmy do pomieszczenia obok i zaczęliśmy rozśpiewkę. Przyznam, że po takiej przerwie od śpiewania trochę było to słychać, ale na szczęście im dłużej trwała rozśpiewka tym lepiej mi szło.

*Eleonora

Kiedy Michael wraz z drugim mężczyzną zniknęli za drzwiami innego pomieszczenia, zostałam sama z kilkoma osobami. Jednak każdy był czymś zajęty i nie zwracali na mnie większej uwagi. Nie chciałam przeszkadzać więc usiadłam z boku i obserwowałam. Zdziwiło mnie, że równo o umówionej godzinie byli już wszyscy, którzy mieli przyjść. Tam, gdzie pracowałam wcześniej mało kto przychodził na czas. Bywały przypadki, że czekałam godzinę na jakiegoś delikwenta. Wszyscy kulturalnie się ze mną witali, ale zaraz po tym przechodzili do swoich zajęć.
-Mam dla was kilka tekstów do przeglądnięcia - Oświadczył Michael, gdy tylko wyszedł z sąsiedniego pomieszczenia -Frank liczę na twoją opinię - Zwrócił się do grubszego mężczyzny podając mu kilka zapisanych kartek, które tamten natychmiast zaczął przeglądać. -Chciałbym przesłuchać demo, które nagraliśmy pół roku temu
-Masz na myśli "Earth Song"? - Mówiąc to podał mu pudełko z kasetami. Po chwili znalazł odpowiednią i po chwili wybrzmiały pierwsze dźwięki. Mimo, że było to "tylko" demo to już brzmiało...niesamowicie. Gdy utwór dobiegł końca spojrzałam na Michaela, który nie był zadowolony z tego co usłyszał.
-Nie brzmi to dobrze - byłam w szoku, gdy usłyszałam takie słowa z jego ust. Co prawda nie jestem muzykiem, ale moim zdaniem piosenka była świetna.
-Michael, to brzmi bardzo dobrze - Michael wydawał się nie słychać tylko nad czymś intensywnie myślał.
-Lena, a ty co sądzisz? - Zwrócił się niespodziewanie do mnie, co mnie bardzo zdziwiło.
-Nie znam się na muzyce...
-Nie pytam czy się znasz, chciałbym, abyś wyraziła swoją opinię - oczy wszystkich zwróciły się w moim kierunku. Nie cierpiałam być w centrum uwagi.
-Ja... wydaje mi się, że jest w porządku - wybełkotałam.
-Musimy to nagrać od nowa - zdecydował. Inni nawet nie chcieli kwestionować tej decyzji. Po chwili był już w dźwiękoszczelnym pomieszczeniu.
-Chodź, posłuchasz jak śpiewa na żywo - usiadłam na krześle przy konsoli i założyłam słuchawki. Gdy usłyszałam jego głos zamurowało mnie. Nigdy wcześniej nie zdarzyło się, aby jakaś piosenka wywarła na mnie aż tak wielkie emocje. Kilka łez spłynęło mi po policzku, ale zaraz je wytarłam z nadzieją, że nikt nie zauważy. Musiałam zdjąć słuchawki, bo inaczej nie powstrzymałabym łez. To było silniejsze ode mnie. Raczej panowałam nad swoimi emocjami, ale tym razem było inaczej. Wyszłam do łazienki, aby trochę się uspokoić. Musiało mi to zająć trochę czasu, bo po chwili usłyszałam pukanie. Otworzyłam drzwi i wyszłam. Okazało się, że stał za nimi Michael.
-Wszystko w porządku?
-Tak -zauważyłam, że uważnie mi się przygląda
-Na pewno? Wyglądasz jakbyś...
-Nic się nie stało -weszłam mu w słowo, po czym wyminęłam go i poszłam  na swoje miejsce. Nie chciałam, żeby wiedział, że płakałam. Nie lubiłam, gdy ktoś zauważał moje chwile słabości, a na łzy mogłam sobie pozwolić tylko, gdy byłam sama ze sobą. Taka sytuacja już nie mogła się powtórzyć...



Rehab | MJ | ZAKOŃCZONE |Where stories live. Discover now