Zaufaj mi

353 33 2
                                    

*Michael

Przychodziłem codziennie nocą do parku w to samo miejsce, z nadzieją, że ją zobaczę. Jednak od naszego drugiego spotkania jej nie widziałem. Przestała przychodzić i zastanawiałem się co mogło się stać. Może to ze względu na mnie? Nie znałem jej, ale miałem wrażenie, że nie pasuje do tego miejsca. Powiedziała, że jest tutaj przez kogoś kto się chciał na niej zemścić. Ale dlaczego? Tego już się nie dowiedziałem. W ciągu dnia przyglądałem się ludziom chodzącym po parku jednak nie widziałem jej wśród nich. Nie mogłem wejść do budynku, w którym powinna przebywać. Musiałem coś wymyślić, aby się z nią spotkać. Postanowiłem porozmawiać z moim lekarzem prowadzącym. Kiedy zakończyliśmy sprawy związane z moim leczeniem przeszedłem do sprawy Eleonory.
-Doktorze, czy mogę cię o coś poprosić?
-Poprosić zawsze możesz
-Chodzi o jedną dziewczynę, z oddziału, na którym byłem spotkać się z chorymi - oparł głowę na dłoniach i zaczął uważniej słuchać -Nazywa się Eleonora, nie znam niestety nazwiska
-Do czego zmierzasz Michael?
-Zostawiła mi liścik i chciałbym z nią porozmawiać
-Mógłbym zobaczyć ten list?
-To raczej prywatna sprawa, ale naprawdę ważna, zależy mi żeby się z nią spotkać
-No dobrze, zobaczę czy da się coś zrobić... Eleonora tak?
-Tak, zapamiętałem, że ma długie rude włosy
-W porządku, porozmawiam z kim trzeba, ale nie obiecuje, że coś zdziałam
-Będę ci wdzięczny jeśli uda ci się coś załatwić jeszcze zanim stąd wyjdę
-Już czujesz się na siłach, aby stąd wyjść?
-Jeszcze nie tak do końca, ale brakuje mi muzyki i chciałbym wrócić do nagrywania piosenek
-To znaczy, że jest już lepiej
-Tak... O wiele lepiej
Po wyjściu z gabinetu skierowałem się na zewnątrz, aby pobyć przez chwilę na świeżym powietrzu. Usiadłem na ławce w cieniu drzewa, w miejscu, skąd mogłem obserwować ludzi, którzy zdawali się mnie nie zauważać. Uwielbiałem to robić, ale zawsze musiałem się przebierać, bo gdy ludzie widzieli Michaela Jacksona zmieniali się, przestawali być sobą, a zaczynali wpadać w jakąś euforię, dlatego wyjście tak po prostu na ulice nigdy nie było możliwe. Teraz miałem okazję usiąść i bez strachu poobserwować co się dzieje wokół. W pewnym momencie zobaczyłem dwie zbliżające się sylwetki. Jedna z nich należała do lekarza, a druga do kobiety. Po chwili zerwałem się z miejsca i pobiegłem w ich stronę.
-Elizabeth! Jak się cieszę, że Cię widzę-wpadłem mojej przyjaciółce w ramiona i mocno objąłem. Nie widziałem jej odkąd przyjechałem tutaj. -Liz nawet nie wyobrażasz sobie jak się za tobą stęskniłem - odsunąłem się od niej. Zauważyłem, że lekarz zostawił nas samych.
-Widzę, że trochę wydobrzałeś
-Już czuje się o wiele lepiej- wziąłem ją pod ramię i poszliśmy się przejść
-Opowiadaj - Spełniłem jej prośbę i przez długi czas rozmawialiśmy o terapii, lekarzach i innych pacjentach.
-I.... poznałem dziewczynę - słysząc to uniosła brwi do góry. Musiałem ją nieźle zaskoczyć
-Dość osobliwe miejsce na szukanie miłości - skwitowała
-A Ty od razu tylko o jednym, wiesz że nie przyjechałem tutaj szukać związku
-Dobra nie tłumacz się tylko opowiedz o niej
-Właściwie to niewiele o niej wiem...I chyba za mną nie przepada - Opowiedziałem Liz o Eleonorze i o tym, że chciałbym jej pomóc. Była sceptyczna co to do tego, ale wiedziała m, że ja i tak postawię na swoim. Dowiedziałem się, że po raz kolejny chciałaby wziąć ślub, tym razem w Neverlandzie. Oczywiście się zgodziłem, czego w końcu nie robi się dla przyjaciół...

*Elizabeth

Wysłuchałam opowiadania Michaela o tajemniczej dziewczynie i o jego chęci pomocy. Byłam co do tego sceptyczna od początku. W końcu ludzie do takich miejsc nie trafiają bez przyczyny. Ale on jak zwykle naiwnie uwierzył obcej, pokrzywdzonej przez los osobie i za wszelką cenę chciał jej pomóc. Już nawet nie próbowałam wybić mu tego z głowy. W końcu jest dorosły i do tego uparty. Ale mam złe przeczucia, że po raz kolejny skończy się tym, że wykorzysta go i później zostawi, przy odrobinie szczęścia nie zrobi przy tym afery na pół Ameryki. Jednak Michael to Michael i mam wrażenie, że nie potrafi uczyć się na błędach. Oczywiście nie mam na myśli tego, aby nie pomagał albo nie ufał nikomu. Ale powinien bardziej uważać na ludzi. Plusem tej sytuacji jest to, że nie myśli o Chandlerach i całej tej sprawie. Zauważyłam też, że dużo lepiej się czuje i wygląda. Terapia przynosi efekty i bardzo się z tego cieszyłam.
Jednak wracając do domu byłam pochłonięta myślami na inny temat. Planowałam ślub, mimo kilku nieudanych związków liczyłam na to, że tym razem wybrałam odpowiedniego mężczyznę. Wahałam się długo zanim przyjęłam oświadczyny. W końcu Richard był ode mnie młodszy, ale znaliśmy się dość długo i był inny niż moi poprzedni partnerzy. Postanowiłam zaryzykować z nadzieją, że tym razem zakończenie będzie szczęśliwe.

*Eleonora

Kolejne dni mijały po prostu fantastycznie. Dzięki wizycie Chrisa lekarz chodził za mną krok w krok, nawet nie mogłam wyjść z pokoju do łazienki, aby ktoś nie poszedł za mną. Oczywiście o nocnych wyjsciach mogłam zapomnieć, bo przenieśli mnie na oddział, w którym znajdowały się osoby pod szczególnym nadzorem. Do tego faszerowali mnie lekami, przez które byłam senna i czasami traciłam kontakt z otoczeniem. Do tego znowu zostałam powiadomiona o tym, że mam gościa. Można się domyślić jaka byłam zachwycona tym, że Chris po raz kolejny zechciał mnie odwiedzić. Niech robi co chce, ale nie dam mu się złamać. Poszłam z lekarzem do sali, w której przyjmowani byli goście, ale jakie było moje zdziwienie, gdy po przeciwnej stronie stołu siedział Jackson. Mój opiekun ku mojemu zdziwieniu zostawił nas samych.
-Co tutaj robisz? - spytałam siadając na przeciwko Michaela
-Chce ci pomóc
-Jak?
-Najpierw muszę wiedzieć co się stało, że tu jesteś
-Dlaczego chcesz mi pomóc? - wzruszył ramionami. Wydawało mi się podejrzane, że obcy facet, do tego gwiazda chce pomóc komuś kogo nie zna
-Bo potrzebujesz pomocy
-Przecież mnie nie znasz, dlaczego to cię tak interesuje?
-Zaufaj mi, naprawdę nie mam złych intencji - Pomyślałam chwilę i doszłam do wniosku, że niewiele gorszych rzeczy może mnie spotkać.
-Opowiem ci, chociaż nadal ci nie ufam
-Więc słucham
-Zacznijmy od tego, że mój tata nie żyje, moja mama była sama od czasu jego śmierci, ale niedawno znalazła sobie faceta, dużo młodszego... - opowiedziałam mu o tym, jak przyłapywałam go na obściskiwaniu się z innymi, jak próbował mnie zgwałcić. Michael cały czas słuchał w skupieniu -W dniu wyprowadzki zjadłam z nimi obiad, ale straciłam panowanie nad sobą i go uderzyłam, okazało się, że zgłosił to i wymyślił, że takie sytuacje zdarzają się często i atakuje go bez powodu, ma znajomości dlatego proces odbył się bez mojego udziału i zmusili mnie do przebywania tutaj
-Trudna sytuacja, ale znam dobrego adwokata, który może ci pomóc, ale musisz współpracować...
-Wierzysz mi?
-Sam nie wiem czemu, ale tak
-Dziękuję
-Może uda mi się Cię stąd szybko wyciągnąć - Porozmaialiśmy jeszcze przez chwilę do czasu, aż Michael musiał iść. Przy pożegnaniu zrobiło się dość niezręcznie. Chciał się przytulić, na co ja nie zareagowałam i po prostu wyszłam rzucając krótkie "pa". Głupio wyszło, ale nie zastanawiałam się nad tym długo, bo zaraz musiałam się udać na kolejną rozmowę z lekarzem.

Rehab | MJ | ZAKOŃCZONE |Where stories live. Discover now