Rozdział 45

1.3K 63 6
                                    

Perspektywa Aidena:

Przez cały dzień obserwowałem jak moja dziewczyna trudziła się żeby pomóc mi wrócić do formy człowieka. Niestety, na próżno. Nic nie działało. Kompletnie nic. Nawet nie chce mi się wyliczać ilu i jakich rzeczy próbowaliśmy. 

Ostatecznie położyłem się na środku i skuliłem, przez co powstał ogromny, łuskowaty dywan. Westchnąłem, przez co z nozdrzy wyleciał ciemny dym.

- Nie poddawaj się. Ja się nie poddam - oświadczyła. Spojrzałem na nią tylko i znowu westchnąłem. To był u niej plus, ale często też minus. Niczego nie mogła zostawić w spokoju. Nie umiała ani przegrywać, ani się poddać. 

Zamknąłem oczyska i tak leżałem bezczynnie. 

Po dłuższej chwili poczułem lekki dotyk. Otworzyłem oczy i spojrzałem na nią. Nawet teraz, kiedy była zmęczona wyglądała pięknie. Oplotłem ogon wokół jej talii i przyciągnąłem do siebie. Chciałem ją przytulić. Nie pomyślałem nawet, że mogę ją poranić i zapomniałem o tym, że leże na podłodze. Alexa nie protestowała. Nawet się do mnie przytuliła, mimo że byłem... smokiem. Nie człowiekiem. 

Nie wiem ile tak leżeliśmy, ale chyba dosyć długo, bo zacząłem robić się głodny. Silne emocje zastąpił błogi spokój. Może to o to chodziło? Nie wiem. Chciałbym wiedzieć. 

Późnym wieczorem, kiedy mój brzuch był już całkiem pusty i zaczął wydawać dziwne dźwięki, moje ciało powoli zaczęło przybierać ludzkie kształty. 

Nie minęła nawet godzina, kiedy zorientowałem się, że dalej leże na podłodze, ale w moich ludzkich ramionach leży moja ukochana. 

Dalej nie wiedziałem jak i dlaczego. Domyślałem się, że może chodzić o ducha smoka, który od wieków zaklęty jest w mieczu. 

Jednak stwierdziłem, że te ciężkie rozmyślania zostawię na później. Na pusty żołądek ciężko się myśli. 

- Alexa? - zapytałem cicho, lekko ją szturchając za ramię. Nie odpowiedziała. 

Czyli leżymy tu wystarczająco długo żeby ona zdążyła zasnąć. Cenna informacja. 

Podniosłem się i wziąłem ją na ręce. Cicho poszedłem na górę i wszedłem do jej pokoju. Delikatnie położyłem ukochaną na łóżku i czule przykryłem kołdrą. Zamknąłem za sobą drzwi i wróciłem do kuchni. 

Rozejrzałem się po trochę zdemolowanej wieży. 

Stark nie będzie szczęśliwy...

Posprzątałem to z grubsza i w końcu coś zjadłem. Ze szklanką wody usiadłem przy barku i patrzyłem w dal, zastanawiając się nad tym wszystkim. 

Byłem zamyślony do tego stopnia, że nawet się nie zorientowałem, że do zdemolowanej części wieży wszedł Clint.

- Coś mnie ominęło? - zapytał, rozglądając się po zniszczonym pokoju. Kątem oka widziałem jego zdziwienie. 

- Stałem się smokiem. Na cały dzień? Albo i dłużej... nie wiem. Straciłem poczucie czasu. - Wzruszyłem ramionami, upijając kolejny łyk wody.

- Gdzie Alexa? - zapytał. W jego głosie wyczułem strach. 

- Jest cała i zdrowa, w swoim pokoju na górze. Nie przejmuj się, śpi - odparłem. 

Clint westchnął i usiadł obok mnie. 

- Myślę, że się tego domyślasz, ale czytałem twoje akta. Była w nich mowa o mieczu, smoku i twoich mocach - zaczął. Parsknąłem śmiechem.

- I co w związku z tym? Ona wie, Clint. Nawet widziała ducha smoka z miecza. Oprócz zdziwienia i próby udowodnienia naukowego nie powiedziała nic. - Spojrzałem na niego.

- Myślę, że to co stało się pod naszą nieobecność może mieć związek z duchem i jego, być może, niespokojną naturą - powiedział. Myślałem nad tą opcją, ale te słowa z jego ust zabrzmiały jak wyrok.

- Zastanawiałem się nad tym. Tyle, że nie wiem co miałbym z tym zrobić. Masz jakiś pomysł? - zapytałem, patrząc na niego wyczekująco.

- Mam. Powinieneś wyjechać do Starej Świątyni w Japonii. Moi znajomi zaprowadzą cię tam jeśli tylko zechcesz się tam udać. To twoja decyzja, Aiden. 

Przez chwilę myślałem nad jego propozycją. Nie był to głupi pomysł. Tylko...

- Musiałbym ją zostawić? - zapytałem z żalem w głosie. To ze wszystkiego było najtrudniejsze. Świadomość, że stracę moją miłość na dosyć długi czas.

- Niestety tak. Ty jedziesz tam po to, żeby skupić się i uspokoić ducha, a Alexa ma zobowiązania i życie tutaj, w Nowym Jorku - wyjaśnił, jakbym tego nie wiedział. - To tylko na kilka tygodni czy miesięcy. Do czasu ogarnięcia twojego ducha. Potem możesz do niej wrócić.

- Oby zrozumiała, że to jest jedyne dobre wyjście - mruknąłem cicho i wbiłem wzrok w szklankę. W myślach krążyło mi jeszcze jedno depresyjne zdanie: Oby po powrocie nic się nie zmieniło i oby kochała mnie tak jak teraz po tej rozłące. 

- Alexa jest mądrą dziewczyną. Myślę, że będzie jej trudno, ale to zrozumie - stwierdził. Trochę mnie to pocieszyło. Niestety, tylko trochę.

- Kiedy wyjeżdżam? - zapytałem zrezygnowany.

- Jeśli wszystko pójdzie dobrze, jutro późnym południem. - Wstał i poklepał mnie po ramieniu. - Pogadaj z nią. Wytłumacz i poproś żeby czekała - dodał i odszedł, zostawiając mnie samego z myślami.

Jedno wiedziałem na pewno: to będzie trudna rozmowa.


***

W końcu udało mi się dodać ten rozdział! 

Powoli zbliżamy się do końca tego opowiadania, więc może uda mi się skończyć je w ferie.

Trzymajcie kciuki

Bagisia.

Nienawidzę Cię Stark! - KOREKTA✅Where stories live. Discover now