Rozdział 24

2.2K 116 20
                                    

Perspektywa Alexy
Stałam i patrzyłam, jak Aiden wychodzi. Kurwa. To boli.
Chciałam krzyknąć, że nie ma racji ale... Tak jest lepiej. Dla niego.
I dla wszystkich. Zacisnęłam zęby i wróciłam do pokoju.
,,Tak jest lepiej", powtarzałam sobie ciągle w myślach.
Szkoda tylko, że sama w to nie wierzyłam. Weszłam do pracowni i już miałam coś robić, ale nie.
Zawsze muszą truć dupę.
— Alexa, jesteś potrzebna — zarządził Steve.
— A co, kotka z gałęzi nie umiecie ściągnąć? — zapytałam wkurzona.
— Nie żartuj z poważnych sytuacji — warknął Steve.
— Czyli jednak kotek? — zapytałam, udając troskę.
— Przestań żartować.
— Bo co? — Skrzyżowałam ręce na piersi.
— Bo to nie jest śmieszne. Ruszaj się i weź młodego. Przyda się — stwierdził.
— On jest niewyszkolony. Będzie tylko pogarszał sprawę.
— Nie, bo ty będziesz z nim w zespole. Jesteś za niego odpowiedzialna.
— No chyba żartujesz! A Ross? Przecież zawsze z nim pracuję! — krzyknęłam wściekła.
— Dzisiaj Rossa nie ma. Przykro mi — warknął już zirytowany.
— A gdzie jest, do cholery?
— Na misji z Tarczy. Idziesz czy nie?
— Idę...
— Weź młodego. Pamiętaj — powiedział i rozłączył się.
— Żeby cię krew nagła zalała — mruknęłam pod nosem i poszłam do pokoju chłopaka. Oparłam się o framugę drzwi i zapukałam.
Nie otwierał.
Zapukałam znowu.
Znowu nic.
Walnęłam ręka w drzwi. Wtedy otworzył.
— No wreszcie. - Wywróciłam oczami. — Idziesz ze mną.
— A co, jeśli nie chcę? — zapytał, a mi zachciało się odgryzać kończyny.
— Wyobraź sobie, że mnie to nie interesuje. Lepiej ci? — warknęłam ostro i rzuciłam mu miecz w pochwie.
— A to co? — zapytał zdziwiony, już innym tonem
— Nie daj się zabić — oświadczyłam sucho. — Masz pięć minut i widzę cię gotowego na dole. Jasne? To fajnie. — Nie czekając na odpowiedź, poszłam do pokoju i trzasnęłam ostro drzwiami.

Perspektywa Aidena

Patrzyłem za dziewczyną, aż oprzytomniał mnie trzask drzwi. Zamrugałem i spojrzałem na broń w moim ręku. Wysunąłem miecz z pochwy i z uśmiechem zobaczyłem, iż jest to mój dawny miecz. Wsunąłem go z powrotem do pochwy.
Chyba ktoś tu jednak na mnie liczy... Wszedłem do pokoju, a po chwili wyszedłem z niego już uzbrojony.
Zszedłem na dół, zgodnie z jej poleceniem.
— Minutę spóźniony — usłyszałem jej głos. Spojrzałem na nią. Wyglądała dokładnie tak samo jak za pierwszym razem.
— Nie uśmiechasz się nigdy? — zapytałem retorycznie.
— Nie na twój widok — odwarknęła.
— Hm... Czyli ślinisz się na widok każdego innego, tak? Ciekawie... — dodałem. Skoro chce walki na słowa, proszę bardzo.
— Chodź już, zanim coś ci zrobię - warknęła.
— Pfff. Ty mi? Żartujesz? — Podszedłem do niej i spojrzałem na nią. Po chwili poczułem, że mnie podhacza. Sekundę później leżałem plackiem na ziemi.
— Zero stabilności. Pfff. Jak ty masz się przydać, to ja nie wiem. — Patrzyła na mnie bez wyrazu. Wstałem i zmierzyłem ja wzrokiem.
— Jak coś takiego może być tak wredne i jednocześnie ładne?
— Ładne, bo wredne. — Wzruszyła ramionami. Podeszła bardzo blisko. Czułem jej zapach. Ten słodki zapach... Stój! Wsunęła mi coś do ucha i włączyła to coś.
— Słyszysz pipczenie? — zapytała, a mój mózg umarł. Jak to się drze!
— Da się to przyciszyć? — zapytałem, modląc się, żeby się dało. Dziewczyna zaczęła coś majstrować, a pipczenie trochę przycichło. Ufff.
— Jest okej? — Patrzyła prosto na mnie. Mój wzrok mimowolnie zjechał na jej usta, a potem znowu na oczy.
Patrzyła mi w oczy tymi swoimi pięknymi czekoladowymi oczkami. Instynktownie zacząłem zbliżać do niej twarz. Nic nie zrobiła.
Dalej patrzyła prosto w moje oczy. Jedynie lekko rozchyliła usta.
— To pozwolenie? — wyszeptałem, czując jej oddech na swoich ustach.
— Ja... — Przekrzywiła głowę tak, że moje usta dotknęły jej policzka. Złożyłem czuły pocałunek na jej policzku i odsunąłem się.
Miała przymknięte oczy. Położyłem dłoń na jej policzku i przekrzywiłem jej głowę w moja stronę.
— Otwórz oczy... Proszę... — Kciukiem kręciłem delikatne kółka na jej policzku, zahaczając o jej usta.
— Nie rób tego... — powiedziała i spojrzała na mnie. W jej oczach widać było ból.
— Dlaczego? — zapytałem, nie przestając.
— Aiden... Proszę... Nie rób tego... — Zakryła swoją ręka moją.

Nienawidzę Cię Stark! - KOREKTA✅Where stories live. Discover now