7

72 3 0
                                    

W mojej głowie cały czas brzmiał tekst piosenki Shawna. To co było w nim zawarte sprawiło że moje ciało przechodziły ciarki. Chłopak idealnie oddał emocje osoby, która została zraniona. Po tym incydencie widziałam, że muszę z nim porozmawiać. Wchodząc do szpitala skierowałam się, od razu do sali chłopaka.
-Hejka Shawn, jak tam gitara?
-Zabierz ją, i tak nie zagram.
-Wiesz.. to czasem bardzo pomaga. Może chciałbyś coś ze mną napisać?
-Nie! Nadal nie chce do tego wracać.
-No dobrze, jeśli chcesz. Muszę już iść do innych pacjentów.
Mimo tego, że w szpitalu było dużo pracy ja cały czas myślałam tylko o Shawnie. Miałam nadzieję, że kiedyś uda mu się wyzdrowieć. Nie rozumiałam do końca, dlaczego broni się tak przed muzyką. To naprawdę może mu bardzo pomóc. Kiedy rozmyślałam nad jego sytuacją, usłyszałam głosy z jego pokoju. Postanowiłam jak najszybciej tam iść.
Widok, który zobaczyłam był conajmniej makabryczny. Na łóżku leżał Shawn, a wokół była wielka kałuża krwi. Chłopak podciął sobie żyły. Na miejsce dotarli ratownicy medyczni. Akcja ratownicza trwała bardzo długo. Skończyła się późno w nocy, ale na szczęście była sukcesem.
Dobrze, że wszystko tak się potoczyło, bo Shawn stawał się dla mnie bardzo ważny. Czułam za niego ogromną odpowiedzialność, i nie mogłam go zawieść.

*następnego dnia*
Shawn cały dzisiejszy dzień jest w stanie śpiączki, więc ja dostałam wolny dzień, w którym mogę odpocząć. W momencie kiedy siedząc przed laptopem, oglądałam swój ulubiony serial zadzwonił telefon.
-Panno Gomez, pani pacjent Shawn się obudził i chce z Panią rozmawiać. Może Pani przyjechać?
-Jasne już jadę. - wstałam z łóżka, zabrałam kluczyki i wyszłam
Droga do szpitala zazwyczaj nie zajmowała długo. Jednak tego dnia ruch uliczny był, wyjątkowo irytujący. Pewnie dlatego, że chciałam jak najszybciej zobaczyć chłopaka. Przyjechałam do szpitala dużo później niż powinnam, ale ostatecznie szybko wysiadłam z auta i poszłam prosto do sali Shawna.
-Cześć, chciałeś porozmawiać. Co się stało? - zaczęłam rozmowę
- Selena ja... Nie chcę dłużej żyć. Jestem cholernie beznadziejny. Nawet zabić się kurwa nie potrafię - odparł wściekły chłopak
-Dlaczego chciałeś to zrobić?
-Na początku myślałem że to wszystko przez gitarę, ale teraz wiem że to tylko i wyłącznie moja wina.
-Shawn posłuchaj, to nie prawda. Takie rzeczy się zdarzają, a ty jesteś absolutnie wyjątkowy i niczemu nie winny.
-Pewnie sama nie wierzysz w to co mówisz, i robisz to tylko bo ci płacą.
-Skoro tak uważasz to dlaczego chciałeś rozmawiać?
-Bo ci ufam. Ale i tak nie mam po co już żyć. - powiedział zmieszany
-Shawn, żyjesz tylko dla siebie. To od ciebie zależy, jak chcesz ułożyć twoje życie.
-Wiesz kiedy przyniosłaś gitarę ja.. zagrałem. I to było cudowne, teskniłem za tym. Ale kiedy skończyłem, wszystko wróciło ze zdwojoną siłą. Nawet jeśli czułem coś pozytywnego, to wiem że to już nie wróci.
-Masz jeszcze szansę na lepsze życie. Musisz w to tylko uwierzyć, i zacząć jej szukać.
-Kiedyś próbowałem znaleźć szczęście. Ale zawsze kiedy myślałem, że je mam wszystko kończyło się tak samo.  - powiedział smutno - Dobrze pamiętam dzień, kiedy zagrałem na gitarze po raz ostatni. Chciałbym do tego wrócić ale boję się, że to wszystko pogorszy.
-Żeby się przekonać musisz spróbować. Być może teraz ci się uda.
-Potrzebuje przerwy. - powiedział
-Dobrze jeśli chcesz to mogę wyjść. - odpowiedziałam wstając z łóżka
-Przerwy od grania. Nie dam rady teraz zagrać ale za to chciałbym posłuchać. Zagrasz coś?
-Dobrze, pod warunkiem że sam kiedyś dla mnie zagrasz. - stwierdziłam biorąc gitarę do ręki
Grałam dla Shawna dosłownie kilka minut a on zasnął. Byłam zdziwiona, bo wcześniej nawet leki nic nie dawały. Cieszyłam się, że moja gra mogła go na tyle wyciszyć. Postanowiłam zostać jeszcze chwilę i grać. Jednak po pół godziny musiałam wyjść.

Terapia Miłością Where stories live. Discover now