Płatki Kwiatów

2.1K 163 61
                                    

Weekend minął w całkiem przyjemniej atmosferze. Do dzisiejszego, poniedziałkowego ranka rozpamiętywałem piątkową noc, którą spędziłem z Sebastianem. Nie mogłem uwierzyć, że miałem go tylko na wyłączność. Jego ciepłe dłonie wędrujące po moim ciele, gdy wspomnienia tamtej nocy wracają, zaczynam wariować. Aktualnie zajmowałem swoje miejsce w jadali i delektowałem się ulubioną herbatą. Zerknąłem na zegar, ku mojemu zdziwieniu zostało około piętnastu minut do opuszczenia domu. Nie miałem pojęcia, co mogę porobić przez ten czas.

- Już gotowy? - wtedy Francis zaczęła zmierzać na dół. Powoli stąpała po schodach, natomiast ja obserwowałem kobietę i postanowiłem zaczekać, aż pojawi się na dole. Możliwe, że wywiąże się z tego niedługi dialog. Stanęła przede mną i poczochrała mnie po włosach, przez co wyglądałem jakbym dopiero wstał z łóżka.

- Raczej tak, choć teraz jestem zmuszony poprawić włosy - powiedziałem lekko oburzony. O poranku, gdy jeszcze w pełni nie kontaktuję, opornie się ze mną rozmawia. Często jestem niemiły, zimny i staram się zachować dystans. Podszedłem do lustra i zacząłem układać kłaki, co po mojemu oznaczało włosy. W lustrze odbijała się postać cioci, zerknąłem w przeciągu sekundy na kobietę, wydawała się mieć dobry humor. Odkąd Sebastian pojawił się w moim życiu, wszystko się pozmieniało. Chociażby moja relacja z Francis. Jego obecność w moim życiu uspokaja mnie, teraz nie czuję się samotny. Odkąd straciłem rodziców, myślałem że wszyscy mnie opuścili. Myliłem się, mam Sebastiana i chcę by tak pozostało.

————————————————————————

Dzisiejsze lekcje nudziły mnie. Ten dzień składał się z samych przedmiotów humanistycznych, ponieważ miałem w ramach zastępstwa za chemię, aż dwie godziny historii. Był to chyba mój znienawidzony przedmiot, szczególnie nauka do sprawdzianów szła mi wyjątkowo opornie. Nie obchodziły mnie wydarzenia, a tym bardziej nie marzyło mi się wkuwać na pamięć dat. Jednak nie mogłem pozwolić sobie na chwilę nieuwagi. Nie miałem zamiaru niszczyć średniej ocen z powodu jednego przedmiotu. Byłem zmuszony przygotowywać się z tych zajęć na ocenę bardzo dobrą. Zadzwonił dzwonek, po czym automatycznie odżyłem. Niestety, trochę osłabłem, gdy to nauczyciel powiadomił nas o niedługo zbliżającej się pracy klasowej. Zabawne jest to jak słowa ludzkie oddziaływują na innych.

- Hej, tęskniłeś? - wychodząc z klasy spotkałem Gregory'ego. Dawno nie mieliśmy okazji, aby porozmawiać. Odkąd zacząłem spotykać się z Sebastianem, przebywałem tylko w jego towarzystwie.

- Witaj, trochę. Co tam u ciebie? - uśmiechałem się, nie było to do mnie podobne, lecz ostatnio miałem wiele powód do radości.

- Trochę? No, wiesz ty co? - mówiąc to wyglądał dość poważnie. Zacząłem się tłumaczyć.

- Haha, spokojnie tylko się zgrywam. Co tam u ciebie i Sebusia? - jak to Violet, dobry humor nigdy go nie opuszczał. Miałem wrażenie, że gdyby nie on, ja i Sebastian długo jeszcze byśmy zwlekali, aby zdecydować się na związek. W głębi serca byłem mu wdzięczny za to co dla nas zrobił, chociaż momentami jego ciekawość była niemożliwa.

- Dobrze, nawet bardzo. Chciałem ci podziękować, gdyby nie ty, raczej nie odważylibyśmy się wejść w związek - mówiąc to zawstydziłem się, dlatego spuściłem wzrok w dół.

- Nie ma sprawy, czego się nie robi dla najlepszych przyjaciół - oparł się o ścianę i delikatnie uśmiechnął. Gdy nazwał mnie najlepszym przyjacielem, poczułem przyjemne ciepło gdzieś w środku. Nigdy przedtem nie miałem przyjaciela, a co dopiero najlepszego przyjaciela. Moje życie towarzyskie zaczęło zmierzać w dobrym kierunku.

- Właśnie, kiedy odbędą się zajęcia teatralne? - zupełnie bym zapomniał, niedługo mieliśmy w planach wystawić spektakl szkolny.

- Planowaliśmy przenieść je na ten piątek, ostatnimi czasy czwartki są najmniej lubianymi przez licealistów dniami tygodnia. Multum kartkówek, sprawdzianów - mówiąc o tym wydawał się być naprawdę zmęczony. Zrobiło mi się go szkoda. Chociaż jak teraz o tym pomyślę, Sebastian także skarżył się na brak czasu poza szkołą, chociaż spotykaliśmy się prawie codziennie. 

Love me at least once! | KuroshitsujiWhere stories live. Discover now