いただきます (Itadakimasu) 1/3

1.8K 169 115
                                    

Od momentu, w którym ciotka poinformowała mnie o powrocie wuja, czas zaczął płynąć nieubłaganie szybko, z wtorku zrobił się piątek. Moją ostatnią lekcją było wychowanie fizyczne, co prawda miałem zwolnienie, ale nie mogłem pójść do domu. Czekalem na Sebastiana, planowo kończyliśmy lekcje w tym samym czasie, ale biorąc pod uwagę moje problemy z oddychaniem, byłem do przodu o godzinę.

Dzisiaj nie mogli odwołać ci lekcji, co nie?

Nie potrafiłem opisać, jak bardzo nie miałem ochoty siedzieć na trybunach i patrzeć na chłopców z mojej klasy, którzy kopią się wzajemnie piłką, bądź biją dla ,,zabawy". Do tego było tu strasznie głośno, moja głowa już dłużej nie wytrzymywała. Zerknąłem na ogromny zegar, znajdujący się na ścianie hali gimnastycznej.

Jeszcze piętnaście minut, ha?

Załamany skuliłem się w kulkę i schowałem głowę w kolana. Nie wiem co gorsze, lekcja wychowania fizycznego, czy kolacja rodzinna? Głośno westchnąłem. W głębi duszy miałem jednak nadzieję, że wujek dziś nie przyjedzie.

- Źle się czujesz, Phantomhive? - spytał nielubiany przeze mnie nauczyciel wychowania fizycznego. Uświadomiłem sobie, że awersja do tego przedmiotu była w dużej mierze zależna od charakteru tego też jegomościa. Często wypominał mi jaki jestem słaby, niemęski, delikatny. Nie szczędził sobie również komentarzy, takich jak ,,w przyszłości twoja kobieta będzie mężczyzną w związku". Niby nie ruszało mnie to, ale jednak nie uważam, aby było to na miejscu. Niestety, gorzej jest w momencie, gdy wypomina mi ojca, który według jego uznania, wiedział jak utrzymać rodzinę. Nauczyciel znał go doskonale i wiedział, że wszystko łącznie z wiedzą przychodziło mu łatwo. Chociażby wyniki w sporcie, zawsze na pierwszym miejscu, jaka konkurencja by to nie była. Przez niego, ten człowiek będzie mnie nienawidził do momentu ukończenia szkoły.

Przykro mi, ale nigdy nie będę jak Vincent Phantomhive...

Czasem może zbyt wiele od siebie wymagam, bo nie zmienię tego, iż jestem chorowity i niezdolny do większości ćwiczeń. Wszystko to staram się zastąpić nauką, chociaż ona przychodzi mi łatwo. Poza tym, umysł jest równy sile, jak czasem nie potężniejszy od niej. Moim skromnym zdaniem, człowiek myślący z łatwością pokona silniejszego. Większość konfliktów należy brać na logikę, a nie skakać sobie do gardła, jak bezpańskie, niewyżyte psy. Nie każdy potrafi rozsądnie myśleć, aczkolwiek ja, jak i zapewne ludzie o podobnej do mnie opinii są w stanie, w większościach sytuacji podać prawdopodobieństwo jej obrotu na lepszą, bądź mniej korzystną dla nich. Niestety martwi mnie, że większość społeczeństwa jest mylnie uprzedzona, iż od potęgi siły fizycznej uzależnione jest całe nasze życie. Zdążyłem tylko spojrzeć na mężczyznę, który zadał pytanie, a on machnął na wszystko ręką i zaczął krzyczeć na pozostałych ćwiczących.

———————————————————————

Dzwonek zadzwonił, lecz jak na złość ten tyran oświadczył, że ci co się obijali, mają posprzątać sprzęt do ćwiczenia z całej hali, która była ogromna, ponieważ można było ją podzielić na dobre trzy części w kształcie prostokątów, mierzących piętnaście metrów w pionie i osiem w poziomie. Zabawniejsze było to, że jedyną osobą niećwiczącą byłem ja, a zazwyczaj cała klasa sprzątała sprzęty, służące do ćwiczeń. Nawet mowy nie było, aby z nim dyskutować na ten temat, cholerny despota. Nie marzyło mi się jednak obniżone zachowanie przez niewykonanie głupiego polecenia. Zabrałem się zatem za najprostsze, zacząłem zbierać pachołki. Następnie chorągiewki, lecz na tym łatwe czynności się zakończyły. Potem musiałem ciągnąć do schowka kozła, przy którym najbardziej się zmęczyłem. Spojrzałem na resztę.

Love me at least once! | KuroshitsujiWhere stories live. Discover now