XVI. Moja podświadomość chciała jego uwagi.

495 43 37
                                    

Szedłem w piątkowy poranek do szkoły. Wczorajszego dnia niezauważony opuściłem kawiarnię, dokładnie tak, jak planowałem.

Kiedy byłem już wewnątrz budynku, poszedłem do swojej szafki. Wyjąłem odpowiednie książki i skierowałem się pod klasę.
Stałem, oczekując dzwonka, oparty bokiem o ścianę obok drzwi.

-Witam - usłyszałem obok ucha. Wzdrygnąłem się, bo przez chwilę miałem wrażenie, że słyszę głos Louisa.

Uśmiechnąłem się lekko na widok Nialla.
Jednak nie tak szeroko, jak uśmiechnąłbym się, gdybym zobaczył tam kogoś.. innego?

-Louis wczoraj cię szukał - oznajmił mi blondyn. Nie potrzebowałem tej informacji.
Przez to stałem się bardziej zestresowany. - Pewnie dzisiaj też będzie - wzruszył ramionami.
Po co mi to mówił? - Aż w końcu cię znajdzie - dodał, śmiejąc się. Wzruszyłem ramionami. - Przyjdę dzisiaj do Gemmy, więc zobaczymy się później - powiedział to zamiast zwykłego 'cześć' i odszedł.

Dzwonek zadzwonił chwilę później, więc jako pierwszy wszedłem do klasy. Reszta uczniów zebrała się niedługo później.

Zwykle w klasach wszystkie ławki były pojedyncze, ale w tej jednej siedzieliśmy po dwie osoby.
Usiadłem sam, w pierwszej ławce, mimo że gdy wszedłem do klasy, wszystkie miejsca były wolne.

-Przepisałem się do tej grupy.

Skrzywiłem się.
Po co to zrobił?

Po co?

-Podobno w tej grupie jest wyższy poziom nauczania - Louis wzruszył ramionami, kładąc na ławce czarny segregator. - A więc skoro mam się nauczyć dwa razy więcej, w tyle samo czasu, to czemu nie? - wzruszył ramionami i skupił wzrok na profesorze, który właśnie wszedł do klasy.
Chłopak nachylił się, żeby spojrzeć na to, co było zapisane w moim zeszycie. Przygryzł wargę, gdy doszło do niego, że nie ma uzupełnionych notatek. - Będziesz musiał mi to wysłać - przyłożył końcówkę długopisu do ust.

-Nie rozmawiajcie - upomniał nas mężczyzna.
Spojrzałem na profesora, starając się ukryć kpiący wzrok.

Louis spuścił głowę, nie chcąc, żeby nasz nauczyciel zauważył jego śmiech.
Później urwał kawałek kartki ze swojego segregatora i napisał na nim krótką wiadomość.

Chyba pierwszy raz ktoś cię upomniał o rozmawianie na lekcji.

Przysunął wiadomość w moją stronę.
Uśmiechnąłem się, kręcąc odrobinę rozbawiony głową.

Możesz się domyślić, że raczej rzadko gadam na lekcji.

Louis położył dłoń na twarzy, śmiejąc się.
Dopiero wtedy naprawdę skupiłem się na słowach nauczyciela.
Starałem się w miarę starannie zapisywać ważne informacje, co jakiś czas Louis nachylał się w moją stronę i przepisywał to, czego nie zdążył zanotować.
Wywoływał tym uśmiech na mojej twarzy, bo zupełnie nie dawał sobie rady. Wyglądał wręcz, jakby po raz pierwszy notował na lekcji cokolwiek.

Lekcja dobiegła końca, gdy zadzwonił dzwonek. Zamknąłem zeszyt i podniosłem się z miejsca. Wtedy też Louis złapał mnie za ramię, przez co spojrzałem na niego ze zmarszczonym czołem. - Nie zamykaj, nie przepisałem - położył dłoń na czole. - Dobra, zabierz mi to z oczu - prawie wepchnął mi zeszyt do plecaka, a później zamknął swój segregator.

Pokręciłem głową i opuściłem klasę.
Po chwili usłyszałem, że szatyn idzie za mną. - Postaram się zignorować fakt, że wczoraj prosiłem cię, żebyś nie uciekał, a ty to zrobiłeś - czułem na sobie jego wzrok. - Mam teraz trening, ale nie myśl, że się mnie pozbędziesz - puścił mi oczko i odszedł.

Nie przestawałem zadawać sobie w kółko jednego pytania.
W czym ja biorę udział..?

A najgorsze w tym wszystkim było to, że jakkolwiek wmawiałem sobie, że Louis to wielka szkolna gwiazdeczka, z którą nie chce mieć nic wspólnego, kłamałem.
Moja podświadomość chciała jego uwagi, chciałem, żeby chciał dzielić ze mną swój czas, ale bałem się tego.

Nigdy nie miałem styczności z kimś takim jak on. Louis był dla mnie jak ktoś lepszy niż ja.
Grał w szkolnej drużynie, był w zespole, miał wielu znajomych, praktycznie każdy go znał.
I to dlatego tak bardzo dziwnie było mi z faktem, że utrzymuje jakiekolwiek kontaktu ze mną.
Osobą, która nawet w połowie nie jest taka, jak on.
Byłem nikim w porównaniu do niego.

Dokładnie tak się czułem.

***
Zamknąłem za sobą drzwi z trzaśnięciem.
Dolna warga mi się trzęsła. Chciało mi się płakać i wiedziałem, że wybuchnę, gdy tylko znajdę się w swoim pokoju.

Czułem się beznadziejnie.
Zupełnie bezużyteczne..

Chciałem być taki, jak przyjaciele Louisa. Chciałem umieć z nim rozmawiać..

Znajomość z nim to było coś, czego pragnąłem całym sercem, jednak ciągle się przed tym broniłem.

Byłem rozbity pomiędzy tym, jak powinienem się zachować, a jak chciałem się zachować.

Nie przejmowałem się tym, czy ktoś jest w domu. Myślałem tylko o tym, że chce być już w swoich czterech ścianach z twarzą wciśniętą w poduszkę.

I faktycznie niedługo później udało mi się to zrobić. Przekręciłem klucz w drzwiach i dosłownie chwilę po tym zacząłem ciężej oddychać. Jednocześnie łzy jedna, po drugiej zaczęły tworzyć ścieżki na moich policzkach.

•••
od autorki: HAPPY LARRY 5TH ANNIVERSARY! 💚💙
Z tak cudownej okazji chciałabym dodać wam AŻ TRZY rozdziały do tego ff.
Postaram się dać z siebie wszystko, żeby mi się to udało.
Planuję dodać też dodatek do jednego z ff, które już zakończyłam. Jednak na razie nie powiem wam do którego 😏
Polecam na dzisiaj Larry Playlistę i dużo Larry filmików😂
No i oczywiście zapraszam do przeczytania rozdziałów, które dodam! ♥️
Dziękuję za przeczytanie!
Natalie 💙💚

„say that" • larry ✓Место, где живут истории. Откройте их для себя