XIV. Potrzebuję twojej pomocy

539 46 44
                                    

Kiedy zadzwonił dzwonek, oznajmujący koniec lekcji złapałem w dłoń plecak i wyszedłem z klasy.
Stanąłem przed drzwiami wejściowymi do biblioteki i zawahałem się, czy powinienem tego dnia tam wchodzić.

W głowie miałem treść SMS'a, którego dostałem wczoraj i właściwie to było powodem mojego zdenerwowania i niepewności.

Ostatecznie biorąc głęboki oddech, pchnąłem drzwi i znalazłem się wewnątrz budynku.
Prawda była taka, że nikogo mogło tam nie być.
Nikogo, kto chciał się ze mną tam spotkać i niejako poprosił o to w SMS'ie.

Usiadłem na swoim miejscu i muszę przyznać, że wszystko było jak najbardziej zwyczajne. Koło półek z fantastyką jak zwykle siedziała Veronica z drugiej klasy, a nad otwartym laptopem, przy biurku, obok wejścia siedziała siwowłosa pani McCall.

Wszystko wyglądało zupełnie, jak każdego dnia. Chyba właśnie to było powodem, dla którego uśmiech pojawił się na mojej twarzy.
Czułem się bezpieczniej ze świadomością, że nic nadzwyczajnego się nie dzieje. Najprawdopodobniej byłem typem osoby, która bała się zmiany jakichś szablonowych sytuacji. Bałem się mieć styczność z czymś nowym, bo w końcu coś, co jest stałe i zwyczajne jest bardziej pewne.

Nie musiałem przejmować się jakimiś nieprzewidzianymi wydarzeniami, bo wszystko było takie, jak zawsze. A w rutynie nie mogło się wydarzyć nic, czego wcześniej nie doświadczyłem.

Nie miałem pojęcia czy to ma jakikolwiek sens, jednak dokładnie tak mogłem określić swoje uczucia co do zmian i rzeczy, których nigdy nie doświadczyłem.
A co ważniejsze nie chciałem doświadczać.

Rozejrzałem się dookoła jeszcze raz, zanim całkowicie zatopiłem się w czytaniu książki.

Susanne złapała Thomasa za dłoń, nim ten zaczął mówić. - Niczego nie rozumiesz.. - uchylił usta, jednak jego wzrok pozostał spuszczony. - A co ważniejsze, nie zrozumiesz.

-Pozwól mi spróbować - zaczęła trzęsącym się głosem dziewczyna, patrząc z bólem, jak brunet zabiera dłoń, którą jeszcze chwilę wcześniej mogła trzymać. - Dlaczego nie możesz po prostu spróbować ze mną porozmawiać? - zapytała, a łzy zaczęły jedna po drugiej tworzyć mokre ślady na jej całkowicie bladych policzkach.

-On słyszy - wykrztusił jedynie. - Słyszy każde moje i twoje słowo. Słyszy - powtórzył, a w jego oczach dziewczyna dostrzegła tylko czyste przerażenie.

-Wie gdzie jestem i co robię.. A co ważniejsze, gdy tylko spróbuję uciec, on dowie się jako pierwszy - wzdrygnąłem się na dźwięk cudzego głosu, praktycznie zaraz obok mojego ucha. Odwróciłem się, ze zmarszczonym czołem. - Nie mogłem się powstrzymać - wzruszył ramionami szatyn, a później usiadł na miejscu obok mnie.

Ciągle jednak nie wiedziałem czego chce ode mnie chłopak o niebieskich oczach.

-Zacznę od tego, że potrzebuję twojej pomocy - Louis spojrzał na mnie z zawahaniem. - Mam napisać jakieś wypracowanie na angielski, a jestem w tym średni i pomyślałem, że.. - zaciął się - mógłbyś mi w tym pomóc. Poza tym.. wiem, że nie chciałeś przyjść do mnie i mi zagrać, więc przyniosłem gitarę ze sobą - uśmiechnął się lekko. - Wystarczy, że ją weźmiesz i zagrasz.

Najtrudniejsze było dla mnie to, że nie umiałem się porozumieć z Louisem.
On do mnie mówił, a ja nie mogłem mu odpowiedzieć. Nawet gdybym chciał, to on niczego by nie zrozumiał.

-O! - zaczął entuzjastycznie po chwili ciszy. Wyjął z kieszeni telefon i włączając coś podał mi przedmiot.
Zmarszczyłem brwi, widząc pole do wpisania tekstu. Spojrzałem na chłopaka pytająco, co jakiś czas zerkając na wyświetlacz jego telefonu. - Znalazłem aplikację.. Wystarczy, że wpiszesz to, co chcesz mi powiedzieć, a to przeczyta - przygryzł wnętrze policzka, kończąc swoją wypowiedź.

Zaśmiałem się gorzko pod nosem i wystukałem odpowiedź na klawiaturze. - To najgłupszy pomysł, o jakim w życiu słyszałem - przeczytał męski głos, gdy skończyłem wprowadzać tekst.

Pokręciłem głową, śmiejąc się, kiedy to usłyszałem.

-To.. pomożesz mi? - spojrzał na mnie prosząco, wypatrując uważnie jakiejkolwiek reakcji na mojej twarzy.

Westchnąłem. - Mogę spróbować, ale nie licz, że napiszę to za ciebie - spojrzałem na niego zwycięskim wzrokiem.

-Warto było spróbować, co nie? - zaśmiał się, a później z plecaka wyjął laptopa, na którym były zapisany początek wypracowania.

Nie uważam, że Mary dobrze zachowała się w stosunku do brata, ale w sumie myślę że on i tak był lepszy niż ten jej chłopak, więc nie wiem dlaczego najpierw nie zerwała z Edwardem, ale skoro już musiała z nim być to dobrze że wybrała Davida. *

Czytałem to z szeroko otwartymi oczami. - Dlaczego wcześniej nie powiedziałeś, że jesteś tak beznadziejny z pisania wypracowań? - patrzyłem na niego prześmiewczo, nawet nie próbując ukrywać śmiechu, który po chwili mną zawładnął.

-Jeśli to wystarczyło, żeby tak cię rozbawić, to chyba było warto - skomentował, przez co moje rozbawienie zniknęło w ułamku sekundy. - A ja wcale nie jestem beznadziejny. Napisałem prawdę - wydął wargę.

***

-Patrz co umiem! - przerwał wszystko, co robił i skupił całą moją uwagę na sobie. - Nazywam się L-O-U-I-S.**

Wywołał tym mój uśmiech.
Chłopak był widocznie dumny z tego, co zrobił.

-Coraz lepiej ci idzie - odpowiedziałem, czekając na reakcję z jego strony.

-Nie jestem jeszcze tak zaawansowany i szczerze? Nie zrozumiałem nic - zaczął się śmiać, wywołując tym mój cichy śmiech. Jego śmiech był zaraźliwy, był piękny zupełnie, jak jego oczy.

Cholera, o czym ja myślę?

-Okej, ale ja ciągle nie rozumiem dlaczego ona wybrała Edwarda, mimo że myślałem, że wybrała Davida.. - przerwał i jęknął. - To jest za bardzo skomplikowane - zbulwersował się.

Westchnąłem i zacząłem mu to tłumaczyć po raz kolejny. Jednak tym razem postanowiłem zrobić to w prostszy sposób.

A więc moją odpowiedź zacząłem pisać w nowo otwartej stronie Worda.

Mimo tego, jak źle Edward zachował się względem niej, ona darzyła go miłością i to właśnie jest przekazem całej książki.
Nie chodzi w niej o to, że wygrywa szczęśliwa miłość, a bohaterowie żyją długo i szczęśliwie.
Książka pokazuje, że miłość jest ślepa i że ludzie będąc szczerze i do szaleństwa w kimś zakochani czasem podejmują złe decyzje i źle wybierają.
Czasem zostawiają bliskich, ślepo podążając za miłością swojego życia. Jednak aż do końca nie zdają sobie z tego sprawy.
To właśnie to pokazuje historia Mary.
Że miłość tak naprawdę niszczy i jest czymś, przez co możemy najpierw stracić siebie, a później jeszcze więcej.

Louis patrzył z przejęciem na wszystko, co napisałem. Później zwrócił wzrok na mnie, a ja zwyczajnie speszony wzruszyłem ramionami.

•••
od autorki: Larry spędził ze sobą czas aaa💞😂
Jutro będzie rozdział do 'We are one direction' .
Zaczęłam pisać 'YOU.' i jestem zakochana w tym ff 😂❤️🤷
Nie mogę się doczekać aż wy także będziecie mogli przeczytać 😊
Dzisiejszy rozdział jest troszkę dłuższy niż zwykle😏💞
Dziękuję za przeczytanie!
Natalie ❤️

*- w wypracowaniu Louisa błędy są celowe
**- to zostało powiedziane w języku migowym (już wcześniej wspominałam, że wypowiedzi zapisane pochyłą czcionką są w języku migowym, ale to tak dla przypomnienia)

„say that" • larry ✓Where stories live. Discover now