Wyjście z Ukrycia

Start from the beginning
                                    

- Znam go! Ten irytujący blondasek na początku roku, robił mi zdjęcia z ukrycia - zrobił zeza, złapał się za głowę i zaczął śmiać. Sebastian nabijał się mojej klasy. Okazało się, że kojarzy naprawdę dużo osób, z którymi staram się przeżyć, jakże wspaniałe trzy lata gimnazjum. 

- Ciężko go nie kojarzyć. Nawet nie wiesz jak mi za niego wstyd, nie miałem pojęcia o tych zdjęciach - westchnąłem głęboko i przesuwałem strzałką coraz to bardziej w dół. Akurat wyświetlił mi się profil Ellie. Była to chyba jedyna dziewczyna w klasie, która nie wykazywała przejawów chamstwa. Nie była pusta, jak pozostałe nastolatki w mojej klasie. Do tego od zawsze wyróżniała się na tle klasowych koleżanek. Ma krótkie czarne włosy, ciemne brwi i oczy. Wyglądem przypomina trochę chłopca, często chodzi w bluzach, lubi grać w gry wideo. Poza tym wydaje się być bardzo miła.

- Znam tę dziewczynę. Kiedyś, gdy kończyłem lekcje spotkałem ją w szatni. Siedziała na ławce i płakała. Było mi jej szkoda, więc zapytałem, czy to coś poważnego. Powiedziała, że wszyscy w klasie jej nienawidzą i dokuczają jej z powodu inności. Nasza rozmowa trwała około godziny, gdy pocieszyłem ją, dodałem, że zawsze może do mnie przychodzić, gdy będzie czuła się gorzej. Kiedy mijamy się na korytarzu, witamy się. Wielu dziewczynom z tego powodu zgrzytają zęby - zaczął się śmiać. Fakt, kiedyś sporo ilość osób z mojej klasy miała do niej wąty. Niestety, nie wiedziałem, że w takim stopniu nie pasowała im jej obecność.

- Dobra, a więc co ze mną? Kojarzyłeś mnie przedtem? - patrzyłem prosto w jego oczy. Czekałem z niecierpliwością na odpowiedź. Wtedy usłyszeliśmy pukanie do drzwi. Był to Tanaka, który powiadomił nas o przygotowanym na stole śniadaniu.

————————————————————————

Zeszliśmy na dół, czekali już tylko na nas. Miejsca zajęli już wszyscy, oprócz wuja. Było to podejrzane, jednak atmosfera uległa zmianie o sto osiemdziesiąt stopni. Nawet Edward lekko się uśmiechał. Każdy wydawał się być w dobrym nastroju. Kusiło mnie, aby spytać o wuja Alexis'a. Jednak nie chciałem wywołać wilka z lasu.

- Jak się spało? - zapytała ciocia, sięgająca po świeży chleb. Pytanie było skierowane do nas obydwu, tak mi się wydawało.

- Raczej dobrze - lekko zatrzęsła mi się ręka w chwili nalewania ciepłego napoju do filiżanki.

- Ciel, pomożesz mi przygotować herbatę? - zachęcała, aby poszedł z nią do kuchni. Nie wróżyło to nic dobrego, lecz nie mogłem jej odmówić. Gdyby prawda miała wyjść na jaw, nawet dziś, nie chciałbym mieć ją za przeciwnika. Przytaknąłem i posłusznie za nią poszedłem. W porządku, jednak przygotowanie naparu nie było wymówką, naprawdę postanowiła przynieść domownikom ciepłą herbatę. 

- Podałbyś dzbanek? - wyjąłem z szafki naczynie. Nadal miałem przeczucie, że to nie wszystko.

- Dobrze wiesz, że nie przeprowadziłam cię tutaj, tylko po napar? - powiedziała dość poważnie. Poczułem lekki niepokój.

- W porządku, więc przejdźmy do sedna sprawy. Widziałaś mnie, prawda? Dlatego twoje zachowanie było dziwne, tak? - oparłem się o kuchenną wyspę. Nie byłem przerażony, wczorajsza sytuacja przysporzyła mi wystarczającą ilość strachu. Rozmowę traktuję, więc jako miłą niespodziankę.

- Jak się miałam zachować? Nie chciałam, żeby zrobił ci krzywdę. Słyszałeś rozmowę, nie myślał racjonalnie - tylko przytaknąłem, zacząłem rozmyślać nad tym, co niestety musiałem usłyszeć. 

- Dziękuję, nie wiem co by się stało, gdyby mnie wtedy zobaczył - ciężko westchnąłem, złapałem się za głowę.

- Teraz powiedz... to prawda? Czy ty i Sebastian... jesteście razem? - powiedziała dość niepewnie. W głębi duszy przygotowywałem się na tę rozmowę. Prędzej, bądź później prawda ujrzałaby światło dzienne.

- Tak, Sebastian jest moim chłopakiem. Jesteś zła, zawiedziona? Rozumiem, to... -
Podeszła do mnie i przytuliła bardzo mocno, odwzajemniłem gest.

Czy to oznacza, że zaakceptowała nas?

- Wiedziałam. Odkąd pierwszy raz go zobaczyłam, miałam przeczucie - przytulała mnie coraz to bardziej.

- Nie jesteś na mnie zła? - podejrzliwie na nią zerkałem.

- Dziecko, od dłuższego czasu podejrzewałam, że możesz być gejem. Może początkowo nie byłam z tego dumna, ale niezależnie od tego kogo kochasz, nadal będziesz moim ukochanym siostrzeńcem - czułem jej ciepło. Zaniemówiłem, wyobrażałem to sobie inaczej. Myślałem, że zrobi mi piekło z życia, tymczasem otrzymałem wsparcie. Byłem szczęśliwy, popłakałem się. W kuchni pojawił się Sebastian. Nie rozumiał całego zajścia, patrzył na nas pytająco. Podbiegłem do niego i złapałem za rękę.

- Nie mamy już nic do ukrycia - uśmiechałem się. Zaskoczony zerkał na Francis. Chyba nie mógł przyjąć do wiadomości, co tutaj zaszło.
Ciocia zbliżyła się do nas.

- Miło się na was patrzy - wtuliłem się w chłopaka, czułem niewyobrażalną ulgę. Cały poczerwieniałem. Pomysleć, że kiedyś narzekałem, że muszę użerać się z okropną ciotką, którą uważałem za kobietę bez serca.

- Cieszę się, że pani to zrozumiała - ujął jej ręce i pocałował. Francis zachichotała. Momentami miałem wrażenie,  jakby Sebastian pochodził z zupełnie innej epoki. Został naprawdę dobrze wychowany.

- Mów mi Francis, lecz pamiętaj mój drogi o jednym. Jeśli, skrzywdzisz mojego siostrzeńca będziemy musieli poważnie porozmawiać - jej szatańska natura wyszła na jaw, nawet Sebastianowi zmroziła krew w żyłach.

- Oczywiście! - oświadczył i tak jak w filmach uniósł mnie ku górze, przytulił. Moje życie zaczęło nabierać barw, dostałem ogromy zastrzyk energii. Miałem ochotę na wszystko, chciałem skakać, biegać, krzyczeć.

- Pamiętajcie, Ciel jest tego świadom, ty zapewne też Sebastianie. Jednak, wolę o tym wspomnieć. Wuj Ciel'a nie jest przychylny tego typu związkom. Musicie być ostrożni, bardzo. Ten człowiek jest zdolny do wszystkiego, może na pierwszy rzut oka nie wygląda, lecz potrafi wykazać się okrucieństwem. To dobry człowiek, niestety jego rodzice wychowywali go w bardzo rygorystyczny sposób. Wmawiali, wiele rzeczy, które mogą być dla innych nie do wyobrażenia... - chłopak położył jej rękę na ramieniu, spostrzegł, że opowiadała o tym bardzo emocjonalnie.

- Będziemy ostrożni, najbardziej jak potrafimy - zapewniał, mówił bardzo przekonująco, także mu ufałem.  - Jeśli mogę spytać, gdzie podział się twój mąż? - uniósł jedną brew ku górze, wydawał się być poważny. Dziwnie się czułem, odkąd zaczęli mówić do siebie jak przyjaciele. Mimo to, cieszyłem się. Myślę, że wszystko jest kwestią przyzwyczajenia.

- Wczoraj posprzeczaliśmy się, wyszedł bardzo wcześnie rano. Może wrócić w każdej chwili, lecz póki go nie ma spędźmy czas w miłej atmosferze - zaproponowała. Postanowiliśmy wrócić do stołu. Starałem się nie pokazywać nagłej radości, ale nie byłem w stanie powstrzymać uśmiechu.

Hejka,
Rozdział miał mieć swoją publikację o godzinie drugiej nad ranem, niestety zasnęłam podczas poprawiania błędów ortograficznych T-T

Love me at least once! | KuroshitsujiWhere stories live. Discover now